Irlandzka linia znana jest z kontrowersyjnych wypowiedzi, a spory z lotniskami, samorządami, pasażerami i załogą, to jej specjalność. A Michael O'Leary, prezes linii, który twierdzi, że jego reputację trudno jest zepsuć nie ukrywa, że większość z tych awantur jest zamierzona. Bo — jego zdaniem— pokazuje, że naprawdę dba o niskie ceny biletów. Jednocześnie przy tym potrafi wypracować rekordowe zyski.
Teraz Ryanair starł się z LOTem zapraszając polską linię do przeniesienia części rejsów na lotnisko w Modlinie, doskonale wiedząc, że u narodowego przewoźnika wywoła nie więcej, niż wzruszenie ramion. Chce jednak wyraźnie dyskusji na ten temat. Wcześniej O'Leary mówił „Rzeczpospolitej", że jest gotów zainwestować w modlińskie lotnisko, gdyby okazało się, że jest taka potrzeba. — Polski rząd nie jest głupi i widzi ile miejsc pracy stworzyliśmy w waszym kraju. Wierzę także w przyjaźń polsko-irlandzką- powiedział O'Leary.
Spory już były
Nie jest to pierwszy spór irlandzkiej linii z LOTem. Kiedy ceny ropy naftowej, a wraz z nimi i paliwa lotniczego poszły ostro w górę linie lotnicze zaczęły stosować dopłaty paliwowe, które były doliczane do ceny biletu. Ryanair jako jeden z niewielu przewoźników europejskich tego nie zrobił. Opublikował wtedy w prasie rysunek przedstawiający złodzieja z workiem pieniędzy (dopłat).
Złodziejem miał być LOT. Szefem komunikacji w narodowym przewoźniku był wówczas Leszek Chorzewski, obecny wiceprezes lotniska w Modlinie. Złośliwość Ryanaira bardzo go wówczas zdenerwowała. Postanowił więc zrobić Ryanairowi niespodziankę. LOT miał zasponsorować paradę św. Patryka w Dublinie. Pomysł jednak nie przeszedł w firmie i został utrącony w dziale marketingu, gdzie uznano go za drogi i ryzykowny. Ryanair rzeczywiście opłat paliwowych nie pobierał, rekompensując sobie wpływami: za bagaż (wtedy był płatny), pierwszeństwo wejścia na pokład, płatność kartą kredytową i wybór miejsca w samolocie. W tym ostatnim przypadku personel pokładowy odgradzał taśmą w samolocie fotele z przodu samolotu i kasował po 10 euro od wchodzących pasażerów, jeśli chcieli tam usiąść. Pracownicy nie przerywali pobierania opłat od stojących pasażerów nawet wówczas, gdy maszyna kołowała po płycie. Taśma była zdejmowana wówczas, gdy samolot był gotowy do startu.
Ukraińska porażka
Ukraińcy nie dopuścili Ryanaira na lotnisko w Boryspolu, skąd irlandzka linia już ogłosiła rejsy wiosną 2017 roku. Pawło Riabkin, prezes kijowskiego portu powiedział wówczas, że strony nie były się w stanie porozumieć. Prasa spekulowała, że powody mogły być dwa: wejście Ryanaira skutecznie zablokowały Ukraine Airlines International, bądź też Ryanair domagał się warunków niemożliwych do spełnienia. Zdenerwował się wtedy Wołodymyr Omelian, minister infrastruktury i szybko uznał winnym zarząd Boryspola. A Riabkin ujawnił czego chciał Ryanair: żeby wszystkie sporne kwestie z portem były rozwiązywane zgodnie z brytyjskim prawem , zaś opłatę za odprawę pasażera ustalić na poziomie 7,50 euro przy 150 tys. przewiezionych pasażerach.