Krzysztof Bodurka i Dominika Wiśniewska-Ulfik wygrali Bieg na Szczyt Pilska

Krzysztof Bodurka i Dominika Wiśniewska-Ulfik wygrali Bieg na Szczyt Pilska, kolejną z rund Ligi Festiwalu. Będą reprezentowali Polskę w mistrzostwach świata w biegach górskich.

Aktualizacja: 16.07.2017 20:21 Publikacja: 16.07.2017 20:09

Dominika Wiśniewska-Ulfik wygrała Bieg na Szczyt Pilska już po raz szósty.

Dominika Wiśniewska-Ulfik wygrała Bieg na Szczyt Pilska już po raz szósty.

Foto: materiały prasowe

Już po raz 17. biegacze zmierzyli się ze śląskim Everestem, czyli górą Pilsko. Tak jest nazywana, bo to najwyższy szczyt w województwie. Choć w tym samym paśmie Beskidu Żywieckiego jest 200 metrów wyższa Babia Góra, to leży na terenie Małopolski.

Pilsko (1557 m n.p.m.) to niezbyt przyjemna góra dla biegaczy. Albo leje i – tak jak rok temu – zawody trzeba było skrócić, albo jest mgła i chłodno. Choć bieg rozgrywany jest w środku wakacji, to organizatorzy opowiadali, że raz na mecie woda zaczęła zamarzać. A jak już świeci słońce, to prawie zawsze mocno wieje. W 2010 roku podczas MŚ weteranów tak lało, że trasą płynęła lawina błota.

– Na szczycie zawsze jest wietrznie i chłodno. Nie wiem, jak to się dzieje, ale zwykle pogoda nie dopisuje – przyznaje Wiśniewska-Ulfik, sześciokrotna triumfatorka biegu na szczyt Pilska, która po rocznej przerwie znów stanęła na starcie.

Tym razem temperatura była idealna do biegania, słońce nie paliło, a lekki wiatr chłodził zawodników. Trasa jest wymagająca i jak przystało na biegi alpejskie, prowadzi niemal wyłącznie w górę. Na 10 km różnica wysokości to prawie 1000 metrów. – Jest bardzo stromo, ale to prestiżowy bieg i lubię tu przyjeżdżać – mówiła Wiśniewska-Ulfik.

Pierwszy na szczyt Pilska wbiegł Krzysztof Bodurka. Nie było to zaskoczeniem, bo na starcie zabrakło niepokonanego od czterech lat, wielokrotnego medalisty mistrzostw Polski Andrzeja Długosza. Bodurka pobił też jego rekord i na mecie był po 51 minutach i 45 sekundach. Drugiego wyprzedził o ponad pięć minut.

– Jak na bieganie pogoda była super. To mój pierwszy start w tym biegu i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Raz się pomyliłem, ale tylko o 100 metrów. Było dość wąsko i jak szli turyści, to czasem nawet trzeba było przystanąć. Czuło się w nogach to przewyższenie. Na stoku narciarskim było tak stromo, że pozwoliłem sobie trochę pomaszerować – opowiadał na mecie Bodurka. – To dobre przetarcie przed mistrzostwami świata, choć tam trasa będzie w stylu anglosaskim (góra – dół – góra – red.). Dobra dyspozycja wraca, choć akurat na Pilsko nie miałem za bardzo z kim się pościgać. Mam nadzieję, że we Włoszech będzie szczyt formy.

Dominika Wiśniewska-Ulfik wygrała pewnie. Czas 1:05.58 jest gorszy niż dwa lata temu o ponad cztery minuty, gdyż biegaczka z Zabrza wraca dopiero do formy po urodzeniu córki. – Spodziewałam się, że czas będzie gorszy. Najważniejszy dla mnie był test przed mistrzostwami świata. Trochę byłam zaskoczona powołaniem, bo dopiero ostatnio odbudowałam formę – mówiła Dominika.

Bieg na szczyt to finał dwudniowego Festiwalu Biegowego Pilska, podczas którego odbyły się maraton i półmaraton górski, bieg na 10 km, minimaraton i zawody dla dzieci. Główne wydarzenie to część prestiżowej Ligi Festiwalu Biegowego, cyklu składającego się z ponad 50 imprez rozgrywanych w całym kraju w trzech kategoriach: „Najlepszy maratończyk", „Najlepszy biegacz 5-10-15 km" i „Najlepszy góral".

Finał Ligi zaplanowano tradycyjnie podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdroju (8–10 września), a pobiegać będzie można tam zarówno po górach, jak i po ulicy. Lista zgłoszeń do imprezy przekroczyła już 8 tys. osób, zapisy trwają w portalu www.festiwalbiegowy.pl.

Już po raz 17. biegacze zmierzyli się ze śląskim Everestem, czyli górą Pilsko. Tak jest nazywana, bo to najwyższy szczyt w województwie. Choć w tym samym paśmie Beskidu Żywieckiego jest 200 metrów wyższa Babia Góra, to leży na terenie Małopolski.

Pilsko (1557 m n.p.m.) to niezbyt przyjemna góra dla biegaczy. Albo leje i – tak jak rok temu – zawody trzeba było skrócić, albo jest mgła i chłodno. Choć bieg rozgrywany jest w środku wakacji, to organizatorzy opowiadali, że raz na mecie woda zaczęła zamarzać. A jak już świeci słońce, to prawie zawsze mocno wieje. W 2010 roku podczas MŚ weteranów tak lało, że trasą płynęła lawina błota.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę