Rzeczpospolita: Mateusz Pławski został odwołany ze stanowiska rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej po wywiadzie, w którym opowiedział się za segregacją rasową i stwierdził, że „osoba czarnoskóra nie może być Polakiem". Jak takie poglądy mają się do tradycji polskiego nacjonalizmu?
Rafał Łętocha: Dawniej polscy nacjonaliści definiowali tożsamość narodową przez pryzmat czynników obiektywnych, takich jak pochodzenie czy język, ale i subiektywnych, jak uczucia, emocje, przywiązanie do wartości. Zwracano uwagę na pochodzenie, ale zarazem podkreślano, że istotą jest sfera wartości. Wypowiedź oparta na kryterium biologicznym wskazuje na odejście jej autora od tej tradycji.
Były rzecznik MW stwierdził również, że nie dostrzega niczego złego w haśle „Biała Europa", które pojawiło się na Marszu Niepodległości.
Trudno to skomentować, bo hasło jest absurdalne. Przypomnę, że w dwudziestoleciu międzywojennym II Rzeczpospolita była wieloetniczna. Do Narodowych Sił Zbrojnych należał choćby Lech Neyman, adwokat tatarskiego pochodzenia. Trzeba też pamiętać, że za pomoc Żydom w Auschwitz zginął Jan Mosdorf, a Wincenty Lutosławski, działacz narodowy i filozof, pisał: „Do polskiego narodu należą spolszczeni Niemcy, Tatarzy, Ormianie, Cyganie, Żydzi, jeśli żyją dla wspólnego ideału Polski. Murzyn lub czerwonoskóry może zostać prawdziwym Polakiem, jeśli przejmie dziedzictwo duchowe polskiego narodu i jeśli ma niezłomną wolę przyczyniania się do rozwoju bytu narodowego Polaków".
Część narodowców odcina się od wypowiedzi Pławskiego. Krzysztof Bosak na Twitterze napisał: „Polscy narodowcy kierują się polską ideą narodową i nauką moralną Kościoła. Głoszenie jakichkolwiek politycznych doktryn ws. rasowych nie jest elementem żadnej z powyższych".