Kuź: Myśli i życzenia Moskwy

Gdyby Władimir Putin otwierał szampana zawsze, kiedy się mu to imputuje, to na Kremlu od dawna nikt by nie trzeźwiał. Musujące wino tryskałoby zaś ze wszystkich moskiewskich fontann.

Aktualizacja: 17.02.2017 22:33 Publikacja: 16.02.2017 19:40

Kuź: Myśli i życzenia Moskwy

Foto: materiały prasowe

Tak, rosyjska dezinformacja i hakerstwo są niebezpieczne. Tak, mogły one mieć jakiś wpływ na wybory w USA. Tak, Rosja stara się skorzystać na politycznej destabilizacji swoich adwersarzy. To wszystko jednak nie znaczy, że Putin wybrał prezydenta USA ani że na świecie wszystko byłoby świetnie, gdyby tylko nie te złośliwe ruskie trolle, które sikają nam do liberalnego mleka.

Nie znaczy to też, że każdy, kto podważa tezy globalizmu-fukuyamizmu, jest rosyjskim agentem albo wkrótce się owym agentem stanie. Takie pomysły wydają się być raczej elementem pewnej wiary, którą wypada określić jako „panputinizm".

Panputiniści utrzymują, że to Putin nadaje ton antyestablishmentowej fali w UE i USA. Wyznają też tezę o obiektywnej putinskości polityki zagranicznej PiS. Wskazują, że obecny rząd krytykuje dotychczasowy model integracji europejskiej i stara się mieć podejrzanie bliskie stosunki z USA pod rządami Donalda Trumpa.

Irytuje ich też ochłodzenie na linii Warszawa–Kijów. Doszło do tego, że w polskiej prasie ludzie całkiem poważni zastanawiali się ostatnio, co też Jarosław Kaczyński zrobi z kwestią smoleńską, kiedy będzie już ostatecznie padał w objęcia niedźwiedzia. Inni z kolei twierdzą, że oficjalnego zbliżenia nie będzie, bo przecież PiS już dziś świetnie odgaduje myśli i życzenia Moskwy.

Rzeczywistość weryfikuje jednak wierzenia panputinistyczne. Zbliżenia Trumpa z Rosją nie było, ostatnio jest zaś raczej gwałtowne pogorszenie stosunków. Na razie nie ustalono też daty spotkania Putin–Kaczyński.

Zachód, owszem, ma swoje problemy, ale są istotne powody, by sądzić, że to raczej nie Putin je wywołał. Co do wpływów Rosji zaś, to Kreml lubi, gdy są one przeceniane. Nadyma się wtedy jak kiedyś Iran, który statecznie przehandlował swój program nuklearny za sankcje. Powinien jednak uważać. Kto się zbyt nadmie, ten może pęknąć.

Autor jest politologiem z Uczelni Łazarskiego

Tak, rosyjska dezinformacja i hakerstwo są niebezpieczne. Tak, mogły one mieć jakiś wpływ na wybory w USA. Tak, Rosja stara się skorzystać na politycznej destabilizacji swoich adwersarzy. To wszystko jednak nie znaczy, że Putin wybrał prezydenta USA ani że na świecie wszystko byłoby świetnie, gdyby tylko nie te złośliwe ruskie trolle, które sikają nam do liberalnego mleka.

Nie znaczy to też, że każdy, kto podważa tezy globalizmu-fukuyamizmu, jest rosyjskim agentem albo wkrótce się owym agentem stanie. Takie pomysły wydają się być raczej elementem pewnej wiary, którą wypada określić jako „panputinizm".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?