Impuls dla inwestycji

Reformy planowane przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne doprowadzą do zwiększenia cen prądu jeszcze przed wdrożeniem rynku mocy.

Aktualizacja: 14.03.2017 05:28 Publikacja: 13.03.2017 19:09

Foto: Bloomberg

Rozwiązania proponowane przez operatora systemu przesyłowego, zapowiadane podczas prezentacji strategii PSE na lata 2017–2019, mają dać wytwórcom energii wyraźne sygnały do inwestowania jeszcze przed wdrożeniem rynku mocy. Wszystko po to, by uniknąć problemów z bilansowaniem systemu w kolejnych latach.

Bezpieczeństwo energetyczne i oddalenie widma blackoutu ma jednak cenę. Dla przeciętnego Kowalskiego reformy rynku oznaczają wzrost cen energii już niebawem, a nie dopiero za kilka lat.

Zniesienie limitów

PSE zapowiada m.in. reformę rynku bilansującego. Obecnie trwają prace nad systemem informatycznym, który pozwoli na efektywne zarządzanie dostępnymi w systemie mocami oraz popytem w ramach usługi redukcji poboru energii na żądanie operatora (tzw. DSR). PSE ogłosiło niedawno przetarg na świadczenie tej usługi na nowych zasadach, tj. płacić będzie nie tylko za rzeczywiste ograniczenie mocy, ale także za gotowość do tego. To zwiększy budżet tego mechanizmu i rachunki za prąd. Eksperci przewidują jednak, że to i tak będzie tańsze niż budowa nowego bloku. Wzrosnąć mogą też budżety mechanizmów bilansowania systemu, tj. operacyjnej rezerwy mocy oraz interwencyjnej rezerwy zimnej, z których już korzystają nasi wytwórcy.

Na wyższy poziom cen hurtowych wpłynąć może proponowane przez operatora zniesienie maksymalnej ceny na energię na rynku bilansującym (dziś to 1500 zł/MWh) lub podniesienie jej do poziomów podobnych do tych obowiązujących w państwach zachodnioeuropejskich. Co prawda rynek bilansujący jest jedynie rynkiem technicznym, na którym nie handluje się energią. Ale ceny na nim pośrednio wpływają na rynkowe poziomy – najpierw w spocie, a następnie w kontraktach na Towarowej Giełdzie Energii. Dla wyjaśnienia, maksymalne poziomy cen na rynku bilansującym widzimy, gdy w systemie brakuje mocy, jak np. po wprowadzeniu 20. stopnia zasilania w sierpniu 2015 r.

Prezes PSE nie odpowiedział jednak wprost na pytanie, na jakim poziomie widzi w przyszłości limit cen na rynku bilansujacym, a także czy planowane jest zniesienie dolnej granicy na poziomie 70 zł/MWh). – Limity cenowe będą przedmiotem naszej dyskusji z regulatorem – mówi tylko Kłossowski. – Projekt tzw. pakietu zimowego przewiduje ceny od minus 2 tys. euro do wartości nieobsłużonego zapotrzebowania na energię – dodał.

Ceny w węzłach

Reforma rynku bilansującego ma być krokiem do wdrożenia nowego modelu funkcjonowania rynku w oparciu o ceny lokalizacyjne dla poszczególnych obszarów Polski (dziś obowiązuje uśredniona cena dla całego kraju). Chodzi o to, by wyższe ceny węzłowe występujące tam, gdzie nie ma wielu elektrowni, a sieci przesyłowe są niewystarczająco rozbudowane, dawały sygnały wytwórcom do inwestowania w nowe moce.

Zdaniem Kłossowskiego optymalnym i docelowym rozwiązaniem będzie wdrożenie tzw. rynku mocy, czyli wsparcia dla wytwórców polegającego na płatności dla nich nie tylko za dostarczoną energię, ale też za gotowość do tego. – W sytuacji, gdyby rynku mocy nie można było wprowadzić (ze względu na obostrzenia z pakietu zimowego – red.) konieczne będzie wdrożenie radykalnych reform rynkowych, związanych np. z wprowadzeniem lokalizacyjnych cen krańcowych – podkreśla Kłossowski. Jego zdaniem ceny węzłowe i rynek mocy powinny funkcjonować równolegle i się uzupełniać.

W ramach nowej strategii PSE przewiduje też wdrożenie nowego modelu realizacji inwestycji w sieci. Chodzi o eliminację projektów, które straciły biznesowe uzasadnienie, np. stacji pod planowane niegdyś i niezrealizowane farmy wiatrowe. Nie oznacza to jednak, że plan rozwoju sieci zakładający wydatkowanie ok. 13 mld zł jest nieaktualny. Z wypowiedzi Kłossowskiego wynika, że na razie tylko jeden obiekt okazał się przewymiarowany.

Rozwiązania proponowane przez operatora systemu przesyłowego, zapowiadane podczas prezentacji strategii PSE na lata 2017–2019, mają dać wytwórcom energii wyraźne sygnały do inwestowania jeszcze przed wdrożeniem rynku mocy. Wszystko po to, by uniknąć problemów z bilansowaniem systemu w kolejnych latach.

Bezpieczeństwo energetyczne i oddalenie widma blackoutu ma jednak cenę. Dla przeciętnego Kowalskiego reformy rynku oznaczają wzrost cen energii już niebawem, a nie dopiero za kilka lat.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie