- Zniesienie limitu składek na ZUS może pokrzyżować realizację tzw. Planu Morawieckiego, który zakłada wyrwanie Polski z pułapki średniego rozwoju i tworzenie wysokiej jakości dobrze wynagradzanych miejsc pracy - ostrzegają organizacje pracodawców. Część firm, które zatrudniają na etatach wysoko wykwalifikowanych specjalistów i menedżerów, już teraz zastanawia się, gdzie szukać oszczędności by pokryć dodatkowe koszty związane z przegłosowanym przez Sejm zniesieniem limitów składki na ZUS. Bo koszty będą spore, szczególnie w finansach oraz w IT, gdzie największym kosztem są wynagrodzenia pracowników.
Rodzimy potentat IT, giełdowa spółka Asseco poinformowała na początku tygodnia, że zniesienie górnego limitu składek na ZUS może ją dodatkowo kosztować 8–9 mln zł rocznie. Według Konfederacji Lewiatan, niektóre firmy szacują dodatkowe koszty na kilkanaście milionów złotych. A najlepiej zarabiający pracownicy (obecnie z wynagrodzeniem powyżej 127 tys.zł brutto, czyli ponad 10,6 tys. zł miesięcznie) będą mniej dostawać „na rękę”.
Chudsze portfel specjalisty
Jak obliczyła „Rzeczpospolita”, przy pensji 15 tys. zł brutto zmiany będą kosztować pracownika ponad 3,4 tys. zł rocznie a pracodawcę 8,5 tys. Przy zarobkach rzędu 20 tys. zł obciążenie rośnie odpowiednio do 7,4 i 18,2 tys. zł rocznie, zaś wynagrodzenie sięgające 30 tys. miesięcznie to w skali roku 15,1 tys. zł mniej dla pracownika a prawie 38 tys. więcej dla pracodawcy.
W niektórych przypadkach koszty dla firmy mogą być jeszcze wyższe, bo menedżerowie zagranicznych spółek mają czasem w umowie wpisane wynagrodzenie netto.
- Zniesienie limitu ma przynieść w przyszłym roku kwotę 5,5 mld zł. O tyle samo zmniejszą się wynagrodzenia netto pracowników o wysokich kwalifikacjach lub wzrosną koszty przedsiębiorstw ich zatrudniających przypomina wspólne stanowisko organizacji pracodawców i związków zawodowych opublikowane przez Pracodawców RP.