Tomasz Starus. Skala bankructw w branży budowlanej

Możemy się spodziewać większej fali upadłości w IV kwartale tego roku lub najpóźniej I kwartale 2017 roku. Kto i dlaczego nie może czuć się bezpieczny?

Aktualizacja: 26.09.2016 10:48 Publikacja: 25.09.2016 19:00

Tomasz Starus, członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes

Tomasz Starus, członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes

Foto: Materiały prasowe

Rz: W jakiej kondycji są dziś firmy deweloperskie? Mieszkania sprzedają się świetnie, pozwoleń na budowę do tej pory przybywało, w dużych miastach królują dźwigi w krajobrazie?

Tomasz Starus, członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes: Kondycja deweloperów jest niezła, a w przypadku niektórych firm – nawet całkiem dobra. Dopasowali oni podaż do popytu i od kilku lat w zasadzie nie ma problemu niesprzedanych inwestycji, niedopasowanych cen, metraży, z czym mieliśmy do czynienia jeszcze kilka kwartałów temu. Przyszłość wygląda nieco gorzej, bo dodatkowe obciążenia banków, a także konieczność stosowania znacznie rozsądniejszych niż w przeszłości kryteriów oceny kredytobiorców mają negatywny wpływ na podaż kredytów hipotecznych i będą windować ceny. W efekcie popyt na mieszkania może, a raczej musi osłabnąć.

A w przypadku nieruchomości komercyjnych?

Powody do narzekań mogą mieć warszawscy deweloperzy powierzchni komercyjnych z przeznaczeniem na powierzchnie biurowe. Pustostanów w stolicy jest już całkiem sporo, a kolejne budynki są w trakcie realizacji. Zapewne część z budowanych inwestycji uda się sprzedać, aczkolwiek nie wszystkie i nie po zakładanych cenach. Konkurencja jest na tyle duża, że chociaż nowo budowane powierzchnie biurowe są nowsze, lepiej wyposażone oraz w lepszej lokalizacji, to istnieje jednak granica, przy której klient nie zdecyduje się lokal, gdy w innym miejscu ma trzy tańsze. W związku z tym tzw. marżowość może być trochę niższa. W innych miastach sytuacja jest oczywiście lepsza.

Jak ocenić ostatnie półrocze dla branży budowlanej w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku?

Pomimo zmniejszenia się w maju, w porównaniu z ubiegłym rokiem, rynku zleceń na usługi budowlane o ok. 15 proc., jak podał GUS, sytuacja nie jest jednoznaczna.

Nie jest to raczej początek kryzysu, lecz oznaka trudniejszych chwilowo warunków, które sprzyjają koncentracji rynku usług budowlanych. Dochodzi do wypierania z niego firm mniejszych i regionalnych przez firmy największe, które w tym samym czasie chwalą się wzrostem portfela zamówień nawet rzędu 30–40 proc.

Problem firm budowlanych uderza w ich dostawców. Pomimo spadku liczby upadłości w przemyśle ogółem nie zmniejsza się skala problemów firm produkujących dla budownictwa, takich jak wytwórcy wyrobów z betonu, plastikowych, konstrukcji stalowych etc.

Duże, ogólnopolskie przetargi nie są rozstrzygane, dlatego nawet większe firmy starają się o małe przy ich skali działalności prace – ale właśnie ze względu na tę skalę są bezkonkurencyjne kosztowo, wygrywają tym samym z firmami mniejszymi, regionalnymi i lokalnymi.

Jak dużo firm upadło?

W czerwcu odnotowaliśmy widoczny, ale już nie tak spektakularny wzrost liczby upadłości firm z branży budowlanej. Przede wszystkim jest on i tak zdecydowanie mniejszy niż tempo kurczenia się rynku rok temu. Realny spadek inwestycji jest bowiem dwukrotnie wyższy. Firmy zaciskają więc zęby i uzbrajają się w cierpliwość. Upadają głównie podmioty wykonujące infrastrukturę drogową i wodociągową, a także towarzyszące im instalacje. Nierzadko o obrotach w ostatnich latach rzędu od kilkunastu do 60 mln zł. Rzadkie są bankructwa firm budownictwa mieszkaniowego, ale sytuacja u nich nie jest zdecydowanie lepsza.

W lipcu i sierpniu nastąpiło wyhamowanie tempa wzrostu liczby upadłości firm budowlanych, lecz nie oznacza to, że możemy uznać te trzy miesiące za ewenement. Nie zniknęły przyczyny upadłości: kilkunastoprocentowy spadek wartości rynku prac budowlanych, głównie infrastrukturalnych oraz przemysłowych.

Upadały firmy, które nie były przygotowane do tak długiej – to już trzy kwartały – posuchy inwestycyjnej. Problemy miały, i wciąż mają, nie te firmy budowlane, które nie miały zamówień, ale te, które zdobywały je za wszelką cenę, poniżej kosztów, tylko by zdobyć bieżące finansowanie.

Czy są duże zatory płatnicze w budowlance? Kto komu nie płaci i jak długo?

Pomimo mniejszych niż przed rokiem obrotów wciąż wskaźniki obiegu należności są niezłe, ale jak zawsze – poziom trudnych długów w stosunku do innych sektorów – w budowlance jest w miarę wysoki. Producenci materiałów budowlanych nie notują większych zmian w spływie swoich należności w stosunku do roku ubiegłego. Nadal przeciętnie czekają na swoje należności 2,5 miesiąca (74 dni), a przeterminowane w spłacie są należności stanowiące ok. 24 proc. ich portfela.

Mniejszy dopływ gotówki na rynku notują z kolei ich odbiorcy – dystrybutorzy hurtowi. Skala rosnących opóźnień płatniczych w sprzedaży do klientów końcowych nie jest spektakularna, stąd nie są one jeszcze przenoszone na dostawców – producentów.

Dziś już 39 proc. należności hurtowników jest nieuregulowanych w terminie płatności – wobec 36 proc. przed rokiem, a sektorami, w których rośnie ryzyko, są m.in. pokrycia dachowe, stolarka drzwiowa i okienna, a w największym stopniu beton oraz systemy klimatyzacyjno-wentylacyjne.

Dostawcy betonu notują m.in. średnie opóźnienie w spływie swoich należności wynoszące 36 dni, czyli o dziesięć dni dłuższe niż przed rokiem. Dwukrotnie zwiększyła się także wartość ich trudnych długów, a de facto strat, bo chodzi o należności znacznie opóźnione – pięć miesięcy i dłużej. Przed rokiem wynosiły 8 proc. wartości ich sprzedaży, obecnie zaś jest to ponad 15 proc.

Ale są też branże związane z budownictwem, w których spływ należności nie tylko się nie pogorszył, ale nawet w ciągu roku się poprawił. Chodzi tu np. o wyroby termoizolacyjne czy chemię budowlaną.

W jakich regionach kraju firmy budowlane mają największe kłopoty?

Przykład tego, gdzie w ciągu ostatnich trzech miesięcy upadały firmy budowlane jest wymowny: są to generalnie województwa na południu i zachodzie kraju. Ryzyko w budownictwie jest mniejsze w centralnej i północno-wschodniej części kraju. Natężenie liczby upadłości nie mówi nam jednak wszystkiego o problemach branży w regionie, liczy się tez skala działalności.

W ostatnich miesiącach największe upadłości były kolejno w województwach: świętokrzyskim i zachodniopomorskim. Gdy mówimy o obrocie ponad 90 mln złotych, myślimy nie tylko o odpowiedniej skali strat dostawców materiałów budowlanych, ale także o problemach wielu mniejszych, lokalnych kooperantów.

Biorąc pod uwagę ostatnie trzy miesiące (czerwiec-sierpień), to najwięcej upadłości - dziewięć - odnotowano w województwie śląskim. Po trzy - w województwie dolnośląskim i małopolskim. Zachodniopomorskie, wielkopolskie i lubelskie odnotowało po dwa bankructwa. Z kolei jedno ogłoszono w kujawsko-pomorskim, pomorskim i świętokrzyskim.

Jak wyglądała skala bankructw w branży budowlanej na przestrzeni ostatnich pięciu lat? W jakim momencie rynkowym jesteśmy?

Skala bankructw w branży budowlanej, licząc na przestrzeni ostatnich pięciu lat, znacząco spadła. Gdy w 2012 roku liczba upadłości liczyła 273 przedsiębiorstwa, to w kolejnych latach bankructwo ogłaszało 253, 184 i 146 firm w 2015 roku. Podobny trend zauważamy analizując okres styczeń-sierpień. W 2012 roku w tym czasie upadło 183 firmy, podczas gdy w 2013 r. – 177, 2014 r. – 127, 2015 r. – 98, a w bieżącym - tylko 89.

Odchyleniem od normy jest jednak drugi kwartał bieżącego roku, który wyraźnie wskazuje na pewne symptomy zmiany. W kwietniu i maju br. odnotowaliśmy więcej upadłości, aniżeli w tym samym okresie 2015, a nawet 2014 roku. W związku z tym możemy się spodziewać większej fali upadłości w IV kwartale br. lub najpóźniej I kwartale 2017 roku.

Po czym poznać że to już jest ten moment krytyczny, że firma jest na skraju bankructwa? Kiedy odmawiacie ubezpieczenia?

Na krytyczny moment w firmie wskazywać mogą opóźnienia w płatnościach oraz wysokie zadłużenie. Niepokojąca jest także sytuacja, gdy firma wygrywa przetargi po cenach znacząco niższych od kosztorysu inwestorskiego.

Wyceny przygotowywane są po bieżących cenach materiałów, bez rezerwy na podwyżki cen i wynagrodzeń pracowniczych. Daje to czytelny sygnał, iż narzucona na przedsięwzięcia marża może być za niska, by zachować płynność finansową.

Jak polska branża budowlana wygląda na tle konkurencji w naszym regionie Europy?

Polski rynek na tle krajów Europy Środkowo – Wschodniej jest dużo bardziej konkurencyjny. Kraje z nami sąsiadujące - jak państwa bałtyckie, Czechy, Słowacja - są tak małymi rynkami, że spora grupa znaczących w Europie firm budowlanych tam nie funkcjonuje. O przetargi w tych krajach walczy zwykle kilku, stałych wykonawców.

Z kolei w Polsce działają wszystkie uznane firmy budowlane. Nikt zatem nie może czuć się bezpieczny o swoja przyszłość. To powoduje wysoką konkurencję, a w konsekwencji marże na zdecydowanie niższym poziomie niż we wcześniej wspomnianych krajach.

Z drugiej jednak strony, to Polska jest największym krajem regionu z doskonałym położeniem geograficznym i to u nas najwięcej buduje się mieszkań, biurowców, galerii handlowych i magazynów. To u nas są lokowane siedziby firm, które stąd obsługują cały region. A zatem tort do podziału jest dość wielki.

Jakie są prognozy? Mówi się o spadku sprzedaży mieszkań od przyszłego roku, ale też o wzroście inwestycji za pieniądze UE? Co to zmieni na rynku?

W nieco dłuższej perspektywie wpływ na rynek może mieć rządowy program budowy mieszkań na wynajem, które to mieszkania staną się własnością najemców po kilkudziesięciu latach. To spowoduje, że mieszkań będzie się sprzedawało od przyszłego roku mniej.

Z drugiej strony, mamy już połowę września, a całe przedsięwzięcie zatrzymało się w momencie zapowiedzi rządowych. Nie spodziewam się zatem, by te mieszkania były dostępne już w przyszłym roku. A w związku z tym nadal będą się sprzedawać mieszkania od deweloperów.

Chcielibyśmy, aby w przyszłym roku wzrosły inwestycje pochodzące ze środków unijnych. Niemniej, jak pokazują doświadczenia roku ubiegłego, gdzie oczekiwania były równie duże, niewiele z planowanych inwestycje zostało wdrożonych do realizacji.

Pewnym zagrożeniem mogą być również różnice na poziomie rząd – samorząd. Rząd, chcąc nie dopuścić do przekraczania deficytu za pomocą oszczędzania w samorządach, może opóźniać moment przekazania środków na inwestycje.

Problem z dopływem gotówki na rynek może stanowić także przyjęta w wielu przypadkach formuła przetargów. Duża część z nich jest realizowana w systemie "projektuj i buduj". Jak doskonale sobie zdajemy sprawę, cześć projektowa to nie są wielkie kwoty, a zatem dopiero w 2018 roku do firm zacznie zaczną spływać pieniądze za wykonawstwo inwestycji. Spodziewam się zatem, że budowlanka będzie funkcjonować raczej przeciętnie w tym i przyszłym roku.

CV

Tomasz Starus - członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes w Polsce. Nadzoruje obszar zarządzania ryzykiem oraz likwidację szkód. Jest absolwentem Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów podyplomowych Executive MBA prowadzonych wspólnie przez Uniwersytet Warszawski i University of Illinois.

Rz: W jakiej kondycji są dziś firmy deweloperskie? Mieszkania sprzedają się świetnie, pozwoleń na budowę do tej pory przybywało, w dużych miastach królują dźwigi w krajobrazie?

Tomasz Starus, członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes: Kondycja deweloperów jest niezła, a w przypadku niektórych firm – nawet całkiem dobra. Dopasowali oni podaż do popytu i od kilku lat w zasadzie nie ma problemu niesprzedanych inwestycji, niedopasowanych cen, metraży, z czym mieliśmy do czynienia jeszcze kilka kwartałów temu. Przyszłość wygląda nieco gorzej, bo dodatkowe obciążenia banków, a także konieczność stosowania znacznie rozsądniejszych niż w przeszłości kryteriów oceny kredytobiorców mają negatywny wpływ na podaż kredytów hipotecznych i będą windować ceny. W efekcie popyt na mieszkania może, a raczej musi osłabnąć.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budownictwo
Polacy zaczęli masowo zaklepywać mieszkania. Powodem rządowy program
Budownictwo
Silna grupa z dużymi możliwościami
Budownictwo
Gwałtowny skok rezerwacji nowych mieszkań. Polacy ruszyli do biur nieruchomości
Budownictwo
Ceny materiałów budowlanych nadal spadają
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Budownictwo
Ceny mieszkań doszły do sufitu? Sprzedający liczą na kolejne zwyżki