Francuzi nie ukrywali w czwartek dumy po opublikowaniu przez MFW najnowszych danych o kondycji ekonomicznej świata. Wynika z nich, że dochód narodowy Wielkiej Brytanii, 1,932 bilionów funtów, odpowiada potencjałowi Republiki (2,228 bln euro) tylko do momentu, gdy za funta można kupić 1,15 euro. Ale od początku tego tygodnia brytyjska waluta gwałtownie spada i w środę była wymieniana już tylko za 1,13 euro. A to oznacza, że wartość brytyjskiej gospodarki spadła do 2,183 mld euro i jest o około 50 mld euro mniejsza od francuskiej.
– Obsesją Francji jest „rang" – miejsce kraju w świecie. O tym wielokrotnie wspominał de Gaulle. To jest strach przed deklasacją, przed wypadnięciem z klubu najważniejszych krajów świata – tak Alain Besancon tłumaczy „Rz", dlaczego dane MFW robią wrażenie nad Sekwaną. – Wielka Brytania pozostaje oczywiście bardziej wpływowym krajem od Francji, głównie za sprawą powiązań z USA. Ale mogło być zupełnie inaczej, gdyby w 1630 r. Richelieu pozwolił wyjechać Hugenotom za ocean. W takim wypadku Ameryka mówiłaby dziś po francusku – dodaje z nostalgią słynny historyk.
Ale wielowiekowa rywalizacja Francji z Wielką Brytanią jest też bardzo żywa po drugiej stronie kanału La Manche. Jeszcze w miniony weekend Theresa May tłumaczyła na zjeździe konserwatystów w Birmingham: – Prawdziwie globalna Wielka Brytania jest możliwa, jest w naszym zasięgu. I nie może to być dla nikogo zaskoczeniem. Jesteśmy w końcu piątą największą gospodarką świata.