Święto biznesu czy zakochanych

W Polsce, tak jak w większości krajów świata, zaczyna się walentynkowe szaleństwo. Konsumenci są zasypywani setkami najróżniejszych ofert, obejmujących nie tylko promocyjne zakupy czekoladek, kosmetyków i bukietów, ale i biletów lotniczych, wycieczek, noclegów hotelowych czy... sprzętu AGD. Kuszeni są pościelą w serduszka i bielizną modelującą. W tym ostatnim wypadku trudno nawet dociec, czy to oferta bardziej dla niej czy dla niego.

Publikacja: 12.02.2018 20:00

Święto biznesu czy zakochanych

Foto: Adobe Stock

To drugie, po Halloween, święto ze Stanów Zjednoczonych, które zostało z powodzeniem zaszczepione na światowych rynkach. Bo tym rynkom właśnie dało wyjątkową szansę. Czy kolumbijskim producentom kwiatów przyszłoby do głowy wyhodować róże o długości dwóch metrów, gdyby nie było na nie popytu w Moskwie? Taki kwiat jest zapakowany w kartonowe ozdobne pudełko (made in China) i leci z Bogoty do Moskwy samolotem z przesiadką w którymś z europejskich portów. Czyli na rublowej równowartości 100 dolarów, którą trzeba zapłacić za kwiatową ekstrawagancję, zarabia Kolumbijczyk, Chińczyk, Niemiec albo Hiszpan – zależnie od tego, gdzie cargo było przeładowywane, i Rosjanin – miejscowy dystrybutor. Jeden kwiat staje się tym samym produktem globalnym, tak samo jak i całe święto.

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację