Najgorzej jest w policji. Błaszczak na szefa największej służby mundurowej powołał dynamicznego inspektora Zbigniewa Maja. Dobrze pasował on do ideologicznego profilu szefa policji w czasach PiS, bo karierę zaczynał nie w PRL, lecz w latach 90. Ale ideologiczna czystość nie jest gwarantem uczciwości i Maj musiał odejść po dwóch miesiącach, bo okazało się, że CBA i prokuratura badają korupcyjne doniesienia na jego temat.
To właśnie dlatego opozycja złożyła wobec Błaszczaka wniosek o wotum nieufności – pierwsze w tej kadencji. Oczywiście PiS ministra obronił, a pani premier składała rytualne zapewnienia, że ma do niego pełne zaufanie.
Na pierwszy rzut oka to rzeczywiście Błaszczak jest odpowiedzialny za nominację Maja. Ale ma rację Paweł Kukiz – członek Komisji ds. Służb Specjalnych i niezły znawca sytuacji w policji. Stwierdził w środę w Sejmie, że w MSWiA za służby mundurowe odpowiada wiceminister Jarosław Zieliński i to on powinien zapłacić za wpadkę z Majem. Rzeczywiście, Zieliński czuje się w ministerstwie jak w domu – był już wiceministrem w poprzednich rządach PiS.
Błaszczak, który jest w mundurówce żółtodziobem, właśnie Zielińskiemu powierzył misję znalezienia szefa policji. Ta kompromitacja zwiększyła dystans między ministrem i jego zastępcą, a obaj i tak za sobą nie przepadają.
Ponieważ Błaszczak się sparzył, szukanie następcy Maja idzie jak po grudzie. Policja od ponad miesiąca nie ma szefa, a za moment w Polsce odbędą się Światowe Dni Młodzieży z udziałem papieża i szczyt NATO z udziałem prezydenta Baracka Obamy.