Ostrołęka bierze elektrownię

Włodarze miasta już liczą na przyszłe wpływy. Gmina Rzekuń zabiega zaś o sprawiedliwą redystrybucję utraconych korzyści.

Publikacja: 13.09.2017 23:00

Ostrołęka od 2018 roku urośnie o niemal 500 ha. To głównie tereny przemysłowe, ale mieszka tam też o

Ostrołęka od 2018 roku urośnie o niemal 500 ha. To głównie tereny przemysłowe, ale mieszka tam też ok. 200 osób

Foto: Fotolia

Klamka zapadła. W drugiej połowie lipca mocą rozporządzenia rządowego zapadła decyzja o poszerzeniu granic Ostrołęki. Miasto powiększy się o teren nie byle jaki. Chodzi o część gminy Rzekuń (obszar Nowej Wsi, Goworek i Ław), gdzie za kilka lat ma stanąć nowy blok węglowy klasy 1 tys. MW.

– Przyłączane od stycznia przyszłego roku tereny to obszar w części przemysłowy, a w części leśny, są tam także cmentarz komunalny i wysypisko. Na terenie miasta znajdzie się cała przyszła budowa bloku węglowego Ostrołęka C, o którą od lat samorząd zabiegał – mówi Grzegorz Płocha, wiceprezydent Ostrołęki.

Dla jednych mało, dla innych sporo

Nie ukrywa, że kasa magistratu wzbogaci się dzięki temu z tytułu wyższych podatków. Jednak nie tylko to było motywem doprowadzenia do końca sprawy, której historia sięga dziesięciu lat wstecz.

Płocha twierdzi, że to sami mieszkańcy gminy Rzekuń kilka lat temu zwrócili się do miasta z prośbą o przyłączenie. Mieli także swój interes, bo zależało im na podłączeniu do ostrołęckiej infrastruktury komunalnej, co w granicach miasta wydawało się szybciej osiągalne.

– Nie znam z imienia i nazwiska ani jednego mieszkańca Rzekunia, który opowiadałby się za włączeniem tych terenów do Ostrołęki. Zebraliśmy za to ponad 1,4 tys. głosów przeciwników, którzy chcieli referendum w tej sprawie – oponuje wójt Rzekunia Stanisław Godzina.

Wskazuje przy tym na utraconą część bieżących dochodów. Jak twierdzi, z terenu o pow. ok. 483 ha, który ma być oderwany dla miasta, z tytułu podatków do gminnej kasy idzie dziś niemal 1,5 mln zł. – To poważny uszczerbek w opiewającym na ponad 40 mln zł budżecie – tłumaczy Godzina.

Nie kryje przy tym rozgoryczenia. Bo to gmina wykonała siermiężną urzędniczą pracę, by przygotować dokumentację dla zmiany planu zagospodarowania przestrzennego i przekształcenie ziemi z nieużytków na teren inwestycyjny. Poszło na to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Z kolei dla Ostrołęki wpływy podatkowe z tego terenu (od nieruchomości i dochodowe od ok. 200 mieszkańców) nie będą na razie stanowiły dużego zastrzyku gotówki. To się zmieni po uruchomieniu bloku.

– Dziś trudno szacować przyszłe wpływy, bo one zależą od powierzchni zabudowy elektrowni czy kubatury budynków. Mam nadzieję, że dochody z tytułu podatku od nieruchomości z Elektrowni Ostrołęka C będą stanowiły 8–10 proc. przyszłego budżetu, który opiewa dziś na ok. 320 mln zł – tłumaczy Płocha.

Teoretycznie może być nawet więcej. Wójt Rzekunia ujawnia bowiem, że plan zagospodarowania terenu przewiduje budowę podobnej jednostki w sąsiedztwie planowanej przez Energę i Eneę (tylko jeden blok ma pozwolenie na budowę).

Oddać w pieniądzu lub inwestycjach

Protestom mieszkańców Rzekunia trudno się dziwić. Chodzi o duże pieniądze. Już teraz jednak wiceprezydent miasta deklaruje, że w jakiś sposób Ostrołęka zrekompensuje sąsiadującej z nią gminie utracone korzyści.

– Jesteśmy gotowi podzielić się przychodami z nowego bloku proporcjonalnie do liczby mieszkańców tego terenu. Przejmiemy też gospodarkę drogami, a także poczynimy inwestycje niezbędne dla tego terenu, by także mieszkańcy gminy mogli z nich korzystać – deklaruje Płocha.

Wójt liczy na „sprawiedliwą" rekompensatę proporcjonalnie do liczby mieszkańców gminy zamieszkiwanej przez ok. 10,5 tys. osób.

– Bez znaczenia byłoby to, czy miasto oddałoby część wpływów w gotówce, czy przeprowadziłoby inwestycje dla mieszkańców Rzekunia – stwierdza Godzina, który proponował wcześniej, by do kasy gminnej szły podatki z infrastruktury towarzyszącej, a do miasta – z samej elektrowni.

W ten sposób Rzekuń stałby się bezpośrednim beneficjentem inwestycji, ale uniknąłby zbyt wysokich wpływów i tym samym konieczności płacenia tzw. janosikowego.

– Musimy dojść do porozumienia, bo jako okalająca miasto gmina jesteśmy na siebie zdani. Ścieki z naszego terenu idą do miejskiej kanalizacji. Mamy też mamy wspólną sortownię i komunikację – dodaje Godzina.

Wójt nie ukrywa, że ostrołęcki magistrat już zrobił pierwszy krok. Podpisano porozumienie o dopłatach do komunikacji miejskiej. Od listopada gmina nie będzie rozliczać się – jak dotąd – z kilometra, ale ryczałtem. Dzięki temu dla mieszkańców Rzekunia przejazdy będą bezpłatne. Jak wynika z naszych szacunków, dzięki temu w kasie gminy zostanie ok. 1 mln zł rocznie.

Problem ogólnopolski

Godzina ma jednak nadzieję, że kwestie redystrybucji korzyści w przypadkach takich jak ten ostrołęcki zostaną unormowane ustawowo. – Jest oczywiste, że miasta się powiększają. Dlatego rząd powinien zapewnić prawne narzędzie, by rekompensata korzyści z utraconego terenu nie była dla sąsiadów krzywdząca. Porozumienie międzygminne nie zawsze musi być skuteczne. Zwłaszcza przy zmianie władz, które mogą go nie uznać i wypowiedzieć – przedstawia obawy. Dlatego popiera inicjatywę Związku Gmin Wiejskich, które zabiegają u ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka i premier Beaty Szydło o to, by stosowną ustawę przegłosować.

Taki problem mieli też mieszkańcy włączonej do Opola części gminy Dobrzeń Wielki, gdzie budowana jest elektrownia Polskiej Grupy Energetycznej. W odróżnieniu od sytuacji w okolicach Ostrołęki, tam gmina straciła nie tylko teren, ale też dużą część mieszkańców.

Włodarze Ostrołęki zamierzają dopiero w przyszłym roku podjąć temat kompleksowej umowy. Nie zakładają przy tym scenariusza, w którym Ostrołęka C miałaby nie powstać. – Ta inwestycja ma ogromne znaczenie dla miasta i regionu. Chodzi zarówno o bezpieczeństwo energetyczne, jak i nowe miejsca pracy, co oznacza bezpieczeństwo finansowe i socjalne dla mieszkańców – wylicza Płocha.

I wspomina, że decyzja sprzed pięciu lat o zamrożeniu inwestycji była dla Ostrołęki jak zimny prysznic. Dodatkowo była mowa o zamknięciu działających bloków elektrowni, ze względu na brak modernizacji. Ich pracownicy mogliby trafić na „garnuszek państwa". Na szczęście zmodernizowano działające bloki Ostrołęki B i podjęto decyzję o budowie nowej jednostki.

– Elektrownia Ostrołęka i Stora Enso to najwięksi pracodawcy dla mieszkańców miasta i okolic. Dlatego wspieramy zarówno decyzję o budowie nowego bloku elektrowni, jak i możliwą w papierni inwestycję w nową maszynę – dodaje Płocha.

Klamka zapadła. W drugiej połowie lipca mocą rozporządzenia rządowego zapadła decyzja o poszerzeniu granic Ostrołęki. Miasto powiększy się o teren nie byle jaki. Chodzi o część gminy Rzekuń (obszar Nowej Wsi, Goworek i Ław), gdzie za kilka lat ma stanąć nowy blok węglowy klasy 1 tys. MW.

– Przyłączane od stycznia przyszłego roku tereny to obszar w części przemysłowy, a w części leśny, są tam także cmentarz komunalny i wysypisko. Na terenie miasta znajdzie się cała przyszła budowa bloku węglowego Ostrołęka C, o którą od lat samorząd zabiegał – mówi Grzegorz Płocha, wiceprezydent Ostrołęki.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił