Czasy kampanii prezydenckiej i parlamentarnej, gdy od PiS płynął do mediów spójny przekaz, wydają się dziś odległą przeszłością. Obóz władzy ma ogromny kłopot z tłumaczeniem opinii publicznej swoich planów i decyzji. Kilku rzeczników prasowych już straciło stanowisko, inni wciąż się uczą na własnych błędach.
– Rzecznikom PiS brakuje wyrazistości, taki człowiek musi być osobowością – przekonuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" profesor studiów komunikacyjnych, public relations i perswazji na Georgia State University Tomasz Tabako.
Jego zdaniem w model takiego rzecznika wpisywał się Marcin Mastalerek, który świetnie radził sobie w kontaktach z mediami podczas obu kampanii PiS. Tyle że dziś Mastalerek, odsunięty od politycznych funkcji przez Jarosława Kaczyńskiego, wylądował na dyrektorskiej posadzie w Orlenie, a jego następcy radzą sobie na ogół znacznie gorzej.
Według Tabaki w USA za budowanie wizerunku partii odpowiadają wynajęte firmy konsultingowe, w których pomysły nie ingerują członkowie ugrupowań, natomiast w Polsce funkcjonuje model „Krzysiek – złota rączka". Nie ma opracowanego planu, a to, co należy powiedzieć w mediach, wymyśla się na bieżąco, co sprawia, że często brakuje spójności w wypowiedziach różnych polityków.
– PiS ma program radykalnej przebudowy państwa, ale ten projekt nie został przepracowany językowo, w związku z tym nie są angażowane odpowiednie emocje – twierdzi prof. Tabako.