Polską Operę Królewską powołał do życia pod koniec lipca minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński. Była to jego reakcja na konflikt wokół Warszawskiej Opery Kameralnej, gdzie nowa dyrekcja zwolniła większość artystów. Na dodatek, marszałek województwa mazowieckiego, Adam Struzik z PSL, któremu WOK podlega, nie był chętny do kooperacji z ministrem oferującym pomoc finansową w prowadzeniu tej Opery.
Ministerialne pieniądze przeznaczono więc na powstanie nowej instytucji. W kolejnych latach resort kultury chce być zresztą jeszcze bardzie hojny i przewiduje dofinansowanie dla Polskiej Opery Królewskiej w wysokości ok. 16 mln zł rocznie, choć spodziewa się, że jej dyrekcja zacznie pozyskiwać innych mecenasów.
Od 1 sierpnia Polska Opera Królewska ma dyrektora. Jest nim reżyser Ryszard Peryt, współtwórca największych sukcesów Warszawskiej Opery Kameralnej, gdzie zresztą niektóre jego inscenizacje nadal są w repertuarze. Jedną z nich – „Imeneo” Händla – WOK z sukcesem pokazała niedawno w Petersburgu.
Ryszard Peryt nie wraca już do przeszłości, ale podkreśla, że Polska Opera Królewska jest nie tylko spełnieniem jego marzeń z początków artystycznej drogi, ale także domem dla wszystkich artystów wyrzuconych z ich poprzedniego teatru. Obecnie znalazło tu zatrudnienie około 120 śpiewaków i muzyków.
Najważniejsze są jednak plany artystyczne. Te zaś na najbliższe miesiące są bardzo konkretne. Polska Opera Kameralna inauguruje działalność 2 listopada wykonaniem „Requiem” Mozarta włączonym w liturgię mszy św. za zmarłych artystów w archikatedrze św. Jana Chrzciciela (wstęp oczywiście wolny). A dzień później odbędzie się pierwsza premiera. Będą to „Dziady – Widma”, rzadko wykonywana kantata Moniuszki oparta na II części „Dziadów” Mickiewicza. Ryszard Peryt, który spektakl reżyseruje, uzupełnił utwór Moniuszki o fragmenty „Dziadów” kowieńskich.