Jak uwolnić Pakistan od talibów

Po pokonaniu ekstremistów w prowincji Badżaur pakistańska armia szykuje się do kolejnej ofensywy. Waszyngton naciska, by rozpocząć ją jak najszybciej

Aktualizacja: 26.05.2010 22:34 Publikacja: 26.05.2010 20:54

Członkowie lokalnych plemion podczas prorządowego wiecu w wiosce Damadola

Członkowie lokalnych plemion podczas prorządowego wiecu w wiosce Damadola

Foto: AFP

Waszyngton naciska, by Pakistan jak najszybciej rozpoczął ofensywę w Waziristanie Północnym, gdzie szkolił się Amerykanin pakistańskiego pochodzenia, który niedawno próbował przeprowadzić zamach na nowojorskim Times Square. Właśnie tam, w górzystych, niedostępnych rejonach mają kryjówki grupy bojowników al Kaidy i talibowie atakujący siły koalicji w Afganistanie.

– Zaczniemy operację w Waziristanie, kiedy tylko zabezpieczymy już zdobyte obszary – tłumaczy „Rz” wysoki rangą przedstawiciel pakistańskiego wywiadu Inter Services Intelligence (ISI).

Pakistan nie zamierza działać pochopnie pod presją Zachodu. Zarówno szefowie tajnych służb, jak i dowódcy armii przekonują, że oni wiedzą lepiej od sił NATO, jak skutecznie walczyć z ekstremistami na pakistańsko-afgańskim pograniczu.

[srodtytul]Operacja „Lwie serce”[/srodtytul]

Dowodem na to ma być operacja o kryptonimie „Shedril” („Lwie serce”) w położonej na terenach plemiennych prowincji Badżaur. Najmniejsza, ale najgęściej zaludniona, prowincja terytoriów FATA (Terytoria Plemienne Administrowane Federalnie) została niemal całkowicie oczyszczona z ekstremistów po trwających ponad rok walkach.

– Zaczęliśmy ofensywę w sierpniu 2008 roku, dopiero kiedy byliśmy pewni, że będziemy mogli liczyć na poparcie lokalnych plemion. Najsilniejsze z nich same pozbyły się intruzów. Na pozostałych terenach zrobiło to wojsko złożone z żołnierzy rekrutowanych z tutejszej ludności – tłumaczy pułkownik Nauman Said, dowódca jednostki Badżaur Scouts.

Poparcie dla ofensywy sił rządowych wcale nie było oczywiste, bo początkowo plemiona próbowały dogadywać się z uciekającymi z Afganistanu bojownikami. Wielu Pasztunów uważa, że talibowie prowadzą sprawiedliwą wojnę z siłami okupującymi ich kraj. Na dodatek Amerykanie co rusz przeprowadzają naloty na terenach plemiennych po pakistańskiej stronie granicy, zabijając cywilów, co jeszcze podsyca niechęć do Stanów Zjednoczonych i rządu w Islamabadzie.

[srodtytul]Radykalni i brutalni[/srodtytul]

Wraz z talibami na terenach plemiennych schronienia szukała al Kaida. Niespokojną sytuację próbują też wykorzystać pakistańscy ekstremiści, m.in. z ugrupowania Tehrik-e-Taliban Pakistan (TTP), którzy wykorzystując ideologię talibów, chcą zdobyć jak największą władzę.

– Przybysze stali się bardzo brutalni. Aby przejąć władzę, zaczęli mordować przedstawicieli starszyzny, próbując rozbić nasz system plemienny. Dlatego cieszymy się, że armia przyszła nam z pomocą – mówi „Rz” Malik Mahboub Dżan, przywódca plemiennej starszyzny. Jego zdaniem za pół roku plemiona wzmocnią się na tyle, że same będą w stanie odpowiadać za swoje bezpieczeństwo.

Siedzący w cieniu drzewa przywódcy klanów potakująco kiwają głowami. Ale przedstawiciel władz państwowych w Badżaurze przestrzega, że zapobiec powrotowi ekstremistów może tylko jak najszybsze odbudowanie prowincji.

– 10 tysięcy rodzin, czyli około 70 tysięcy ludzi, straciło w czasie ofensywy domy. Nie mając dokąd wrócić, będą coraz bardziej rozgoryczeni i mogą być podatni na propagandę ekstremistów. Liczymy na pomoc wspólnoty międzynarodowej, bo ci ludzie cierpieli też za nią – mówi Zakir Hussain Afridi.

Aż dziewięć miasteczek położonych wzdłuż drogi przecinającej prowincję zostało podczas walk zrównanych z ziemią. Wojsko tłumaczy, że musiało zbombardować budynki, które ekstremiści zamienili w bunkry. Walki o najtrudniejszy, 10-kilometrowy odcinek drogi trwały 45 dni. Po zdobyciu szlaku komunikacyjnego armia wkroczyła do dolin opanowanych przez ekstremistów. Przeciwnik, który ukrył się w wydrążonych w miękkiej skale tunelach i jaskiniach, stawiał zacięty opór. Żołnierze z dumą pokazują zdobytą fortecę niedaleko wioski Damadola, gdzie znajdowało się jedno z centrów dowodzenia ekstremistów. Wąskie, ciemne korytarze prowadzą do dwóch sporych pomieszczeń i kilku otworów strzelniczych. Na ziemi kołdry, paczki papierosów, pudełko po wyprodukowanym w Chinach radioodbiorniku, grzebień. Widać, że ekstremiści w pośpiechu porzucili kryjówkę. – Broniło się tu 50 bojowników. Zabiliśmy 15. Byli wśród nich obcokrajowcy, między innymi Arabowie i Uzbecy. Reszta uciekła – opowiada jeden z dowódców.

Podczas ofensywy pakistańska armia zabiła ponad 2 tysiące ekstremistów, ale ich przywódcy zbiegli do leżącego zaledwie 20 kilometrów stąd Afganistanu. Jest wśród nich prawdopodobnie numer 2 al Kaidy Ajman al Zawahiri, a także przywódcy lokalnych ekstremistów: Maulawi Fakir Mohammed oraz Kari Zia Rahman. W 2009 roku szef pakistańskiego MSZ Rehman Malik sugerował, że to po afgańskiej stronie ukrywa się Osama bin Laden.

– Po drugiej stronie granicy leży prowincja Kunar, której przez osiem lat nie były w stanie opanować siły NATO. Ekstremiści przechodzą tam bez broni, bo wiedzą, że zachodnie wojska nic im wtedy nie mogą zrobić. Jakby tego było mało, tamtejszy gubernator sympatyzował z talibami. Czy może być lepsze miejsce na kryjówkę? – pyta pułkownik Nauman Said.

[srodtytul]Lepsi od NATO?[/srodtytul]

Pakistańscy dowódcy podkreślają, że w ciągu dwóch lat ich wojska oczyściły z talibów i al Kaidy nie tylko prowincję Badżaur, ale też Orakzai i Waziristan Południowy oraz leżące poza terytoriami plemiennymi Dir i Swat. Na granicy armia ustawiła ponad 800 posterunków kontrolnych (NATO około 100). Odrzucają oskarżenia Zachodu, że za mało robią, by zwalczyć ekstremizm.

– Przez dwa lata osiągnęliśmy więcej niż siły koalicji przez osiem. Straciliśmy prawie 3 tysiące żołnierzy – więcej niż wszystkie kraje NATO w Afganistanie razem wzięte. Jesteśmy narażeni na terroryzm i ponosimy ofiary z powodu błędnej strategii w Afganistanie, której nie raczono z nami skonsultować – mówi Said.

[ramka]NARODZINY EKSTERMIZMU

[b] Przerwana izolacja prowincji[/b]

Pakistańskie służby ISI i amerykańska CIA wykorzystywały Badżaur do szkolenia mudżahedinów walczących z Rosjanami w Afganistanie w latach 80. Podobną rolę odgrywał Waziristan. W ten sposób na terenach plemion pasztuńskich, zamkniętych dla obcych, pojawili się najemnicy, nowoczesna broń i wielkie pieniądze. Zdaniem ekspertów zachwiało to plemienną strukturą, która przez wieki z powodzeniem zastępowała państwo. Po wycofaniu Rosjan z Afganistanu region pogrążył się w wojnie domowej, która wyniosła do władzy talibów. Kiedy po zamachach z 11 września USA zaczęły bombardowania Afganistanu, talibowie i wspierani przez nich bojownicy al Kaidy zbiegli do Pakistanu. Pakistańskie władze skarżą się, że Amerykanie nie pomyśleli wtedy o odcięciu drogi ucieczki ekstremistom.[/ramka]

[ramka][b]Górzyste pogranicze, ziemia niczyja[/b]

Badżaur to jedna z siedmiu prowincji FATA (Terytoria Plemienne Administrowane Federalnie), na których obowiązuje prawo plemienne. Ma strategiczne znaczenie, bo leży na szlaku do Afganistanu, z którym łączą ją przejścia graniczne. [/ramka]

Waszyngton naciska, by Pakistan jak najszybciej rozpoczął ofensywę w Waziristanie Północnym, gdzie szkolił się Amerykanin pakistańskiego pochodzenia, który niedawno próbował przeprowadzić zamach na nowojorskim Times Square. Właśnie tam, w górzystych, niedostępnych rejonach mają kryjówki grupy bojowników al Kaidy i talibowie atakujący siły koalicji w Afganistanie.

– Zaczniemy operację w Waziristanie, kiedy tylko zabezpieczymy już zdobyte obszary – tłumaczy „Rz” wysoki rangą przedstawiciel pakistańskiego wywiadu Inter Services Intelligence (ISI).

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 817
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 816
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 814
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 813
Materiał Promocyjny
CERT Orange Polska: internauci korzystają z naszej wiedzy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 812
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?