Rafał Sonik: Chcemy pomagać dzieciom

Przedsiębiorca i kierowca rajdowy Rafał Sonik mówi „Rzeczpospolitej” o Wielkiej Wyprawie Maluchów, współpracy z Igą Świątek oraz swoim największym życiowym celu.

Publikacja: 09.01.2024 03:00

Rafał Sonik

Rafał Sonik

Foto: FOTON/PAP

Wielka Wyprawa Maluchów zakończyła się sukcesem. Zebraliście 2,1 mln zł, czyli dwukrotnie więcej, niż zakładaliście…

Gdy zawołaliśmy, że jedziemy po milion dla dzieci, okazało się, że bardzo szybko ten komunikat przebił się właśnie do nich. Kiedy dotarliśmy do Monte Carlo – a tam upał, panie w sukniach wieczorowych oraz naszych 35 maluchów pomiędzy bentleyami, rolls-royce’ami oraz lamborghini – i wyszliśmy na taras, dostaliśmy sygnał z licytacji, że najprawdopodobniej uda się przekroczyć milion. To była radość nie do opisania, bo z jednej strony wszyscy dojechali bezpiecznie, a z drugiej osiągnęliśmy cel.

93-letni Sobiesław Zasada i 97-letni Longin Bielak zapewniają, że szykują się na kolejną wyprawę…

Śmieją się, że mają łącznie 190 lat i tak do 200 będą jeździć, a później zobaczą, co dalej. Longinowi trzeba było w Bielsku-Białej pomagać wsiąść do malucha – miał laseczkę, brał leki przeciwbólowe. Każdego dnia obserwowaliśmy jednak oznaki poprawy jego kondycji. Widzieliśmy, jak go to mobilizuje, inspiruje, wzmacnia. Kiedy wróciliśmy na krakowski rynek, to pomykał już bez laski, udzielał wywiadów i rozdawał autografy. To najlepiej pokazuje, jaki wpływ na nasze głowy ma ten projekt. Sobiesław optował za tym, żebyśmy w 2024 roku pojechali na Akropol, ale uznaliśmy, że cel będzie inny.

Czytaj więcej

Rafał Sonik: Mamy szansę stać się mekką driftu

Mówimy o Monte Cassino, bo w tym roku przypada 80. rocznica bitwy…

Chcemy uczcić pamięć żołnierzy oraz Polaków poległych w drugiej wojnie światowej, zaprotestować przeciw obecnym wojnom i połączyć to z hołdem dla Longina Bielaka, który jako nastolatek był żołnierzem. Monte Cassino wybraliśmy także dlatego, że w 1972 roku w niedalekiej fabryce wyprodukowano sto pierwszych maluchów. Zależy nam, by tegoroczna wyprawa wystartowała z Warszawy. Chcemy pokazać Polakom, że razem robimy coś dobrego dla dzieci. Nie jedziemy samochodami z klimatyzacją, ABS-em, wygodnymi fotelami. Dla każdego z nas pokonanie 4 tys. km jest wyczynem.

Te maluchy stają się kultowe. Dwa z nich, wraz z możliwością wzięcia udziału w wyprawie, zostały zlicytowane za ponad pół miliona złotych…

Dla mnie ważne jest także to, że projekt docenili inni sportowcy, tacy jak Iga Świątek. Podarowała nam rakietę, którą wygrała Roland Garros. Zapraszamy kolejnych liderów opinii, osoby publiczne. Dołączyła do nas fundacja Euvic The Good People, która zajmie się pomocą psychologiczną i psychiatryczną dzieciom, które uczestniczyły w wypadkach drogowych lub mają po nich traumy.

Czytaj więcej

Rafał Sonik: Maluch, który łączy ludzi

Jak doszło do współpracy z Igą Świątek?

Kiedy w 2022 roku w TAURON Arenie organizowała mecz pokazowy i zbiórkę dla dzieci w Ukrainie, wsparliśmy jej projekt. Dzięki temu zbudowaliśmy podstawy o zaufania. Szanujemy to, co robi Iga, jej zaangażowaną postawę choćby wobec wojny w Ukrainie czy potrzeb najmłodszych. Poprosiliśmy ją o taki rodzaj wsparcia, który nie zajmowałby jej dużo czasu i nie przeszkadzał w obowiązkach. Rozmawiamy już o kolejnym roku. Zależy nam, by do akcji przyłączały się kolejne osoby. Spotykamy się z powszechną życzliwością.

Liczy pan na wsparcie rządu?

Projekt jest apolityczny. Nie będziemy się zwracać do ministerstw o wsparcie finansowe, natomiast nie mamy nic przeciwko, żeby brały w nim udział spółki Skarbu Państwa, które będą identyfikować się z ideą. Jakość naszego życia staje się coraz bardziej zależna od wykształcenia, rozwoju, świadomości naszych dzieci. A to oznacza, że powinniśmy wszelkimi sposobami pomagać tym, którzy pomocy potrzebują. Ktoś mnie niedawno zapytał, co jest teraz moim najważniejszym życiowym celem. Odpowiedziałem: mądry, dobry, empatyczny i zaradny syn. Gniewek ma siedem lat. Nie chciałbym robić z niego rajdowca czy kierowcy wyścigowego, ale chciałbym, aby miał poczucie, że nawet biegając, jeżdżąc, wspinając się czy pływając, można robić coś dobrego. Życzyłbym sobie, by jego pierwszą długą podróżą po uzyskaniu prawa jazdy była kolejna Wielka Wyprawa Maluchów. Jeśli kiedyś przyjdzie i powie, że taka jest jego wola, będę najszczęśliwszym ojcem.

To pana osobista motywacja?

Tak! Gniewek sprząta z nami szlaki podczas finałów Czystych Tatr, uczestniczy w mszach na Kasprowym Wierchu, a nawet w Spotkaniach Seniorów. Nasiąka tym, że robimy dobre rzeczy i dzielimy się z ludźmi, którzy potrzebują wsparcia. W tym roku był z nami na starcie Wielkiej Wyprawy Maluchów. Bardzo mu się podobało. Mam nadzieję, że za dwa, trzy lata będziemy w stanie pomóc każdemu dziecku, które uległo wypadkowi albo ma powypadkową traumę, oraz istotnie zwiększyć bezpieczeństwo na drogach.

Wielka Wyprawa Maluchów zakończyła się sukcesem. Zebraliście 2,1 mln zł, czyli dwukrotnie więcej, niż zakładaliście…

Gdy zawołaliśmy, że jedziemy po milion dla dzieci, okazało się, że bardzo szybko ten komunikat przebił się właśnie do nich. Kiedy dotarliśmy do Monte Carlo – a tam upał, panie w sukniach wieczorowych oraz naszych 35 maluchów pomiędzy bentleyami, rolls-royce’ami oraz lamborghini – i wyszliśmy na taras, dostaliśmy sygnał z licytacji, że najprawdopodobniej uda się przekroczyć milion. To była radość nie do opisania, bo z jednej strony wszyscy dojechali bezpiecznie, a z drugiej osiągnęliśmy cel.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast