Gdyby nie rządowa specustawa dla Ukraińców, która daje wojennym uchodźcom prawo czasowego pobytu przez 18 miesięcy, do pracy, opieki zdrowotnej i edukacji, oraz bardzo szeroką pomoc socjalną, Polskę zalałaby fala wniosków o azyl. W ciągu trzech tygodni od wybuchu wojny w Ukrainie wnioski o ochronę międzynarodową w Urzędzie do spraw Cudzoziemców złożyło 800 obywateli Ukrainy (na 2,5 tys. wniosków w ogóle) – to niewiele, zważywszy, że do wczoraj polską granicę przekroczyło 2 mln 125 tys. osób z terenu Ukrainy z 3 mln 528 tys. obywateli Ukrainy, którzy wyjechali z kraju (dane Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców – UNHCR). Nikt nie jest w stanie oszacować, czy liczba chętnych do ubiegania się o status uchodźcy, a nie jedynie o czasowe prawo pobytu w okresie wojny, będzie rosła – wejście w procedurę azylową na pół roku wstrzymuje możliwość zarobkowania (wnioskodawcę utrzymuje państwo), specustawa pozwala pracować bez żadnych ograniczeń. Widać, że to istotne, bo część Ukraińców, którzy sięgnęli po azyl, już się z niego wycofała. – Od 24 lutego umorzone zostały postępowania dotyczące 27 obywateli Ukrainy – precyzuje Jakub Dudziak, rzecznik Urzędu. Umorzenie wniosku następuje w sytuacji, gdy cudzoziemiec opuści Polskę lub wycofa wniosek – tak było w tych przypadkach. Jednak w zależności od rozwoju sytuacji w Ukrainie sytuacja może się zmienić. Status uchodźcy w Europie jest praktycznie dożywotni.