Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", w ubiegłym tygodniu prawnicy episkopatu Polski wysłali do Kancelarii Premiera kilkustronicowy dokument zawierający propozycje poprawek do projektu specustawy o organizacji Światowych Dni Młodzieży.
Poprawienie dokumentu radzą również eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita". Spore kontrowersje budzi m.in. zapis dotyczący ochrony tego wydarzenia.
Brak precyzji
O co chodzi? Światowe Dni Młodzieży – jako wydarzenie religijne – nie podlegają ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Tyle tylko, że w specustawie znalazły się zapisy wprost odwołujące się do tego aktu prawnego. Problemem jest m.in. definicja służb informacyjnych i porządkowych oraz sposób wyliczenia specjalnie przeszkolonej obsługi dbającej o bezpieczeństwo ŚDM. Przy zakładanej przez Kościół liczbie 2 mln pielgrzymów w grę wchodzi cała armia ochroniarzy i wielomilionowe koszty jej obsługi. Kościół nie będzie mógł wykorzystać do pilnowania porządku harcerzy czy członków tzw. kościelnej służby porządkowej.
– Ponieważ ŚDM jest wydarzeniem o charakterze religijnym, a jego organizatorem jest strona kościelna, nie stosuje się do niego rozwiązań ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Rząd proponuje zapis, który pozwoli na traktowanie ŚDM w podobny sposób ze względu na bezpieczeństwo pielgrzymów – tłumaczył kilka dni temu ideę stworzenia ustawy minister Paweł Majewski, pełnomocnik rządu ds. ŚDM. Dodawał, że specjalne rozwiązania prawne pomogą organizatorom papieskiej wizyty.
Innego zdania jest jednak zajmujący się tą problematyką dr Mateusz Dróżdż z Uczelni Łazarskiego. – Choć projekt o tym nie mówi, jego uważna analiza w końcu doprowadzi nas do ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, bo tam jest powiedziane wprost, co to są służby porządkowe i informacyjne – tłumaczy. – I chcąc nie chcąc, organizator będzie się musiał tą ustawą posłużyć.