Wróciły także dzieła utracone w czasie II wojny i ostatnio odzyskane. Na wystawie „Bezcenne” zobaczyć więc można „Portret młodego mężczyzny” z 1728 roku barokowego malarza Krzysztofa Lubienieckiego, urodzonego w Szczecinie a działającego w Amsterdamie oraz „Chrzest dworzanina królowej etiopskiej” autorstwa XVIII-wiecznego dzieła niemieckiego Johanna Conrada Seekatza ze zbiorów polskiego oficera Piotra Fiorentiniego. Oba obrazy niespodziewanie odnalazły się w USA.
Do tej samej grupy należą także rysunki wybitnych polskich artystów, m.in. Aleksandra Orłowskiego, Kazimierza Wojniakowskiego, Juliusza Kossaka, Zygmunta Vogla ze zbioru zakupionego przez muzeum przed wojną od kolekcjonera Dominika Witke-Jeżewskiego oraz mistrzowskie litografie Leona Wyczółkowskiego (z dedykacją artysty dla warszawskiego Muzeum Narodowego na jednej z nich).
Większość eksponatów na wystawie to jednak zakupy i dary. Po głośnej monograficznej prezentacji poświęconej Aleksandrowi Gierymskiemu stołeczne Muzeum zakupiło piękną akwarelę „Przechadzka w parku”, którą artysta namalował w Paryżu na początku lat 90. XIX wieku. Przedstawia paryżan spacerujących w Ogrodzie Luksemburskim. Jest tym cenniejsza, że Gierymski rzadko tworzył w tej technice.
Największą część zakupów stanowią dzieła polskich artystów działających w XX i XXI wieku, m.in. Leona Chwistka, Alicji Halickiej, Marii Pinińskiej-Bereś, Łukasza Korolkiewicza, Maurycego Gomulickiego. Współczesne zbiory uzupełniają też dary samych artystów, Stefana Gierowskiego czy Zbigniewa Libery.
Kolekcję sztuki europejskiej udało się wzbogacić grafikami artystów francuskich. Perełką wśród nich jest litografia „Miss May Belfort kłaniająca się publiczności” Henriego de Toulouse-Lautreca. Przedstawia irlandzką śpiewaczkę kabaretową występującą w modnym wówczas w Paryżu Cabaret décadences przy rue Fontaine. Toulouse-Lautrec, zafascynowany postacią wykreowaną przez aktorkę, poświęcił jej pięć kompozycji, a szóstą wykorzystał w słynnym plakacie reklamującym jej występy. Niewielka praca przedstawia moment, gdy artystka kłania się publiczności.Kompozycja doskonale wpisuje się w nurt twórczości Toulouse-Lautreca,poświęconą życiu artystycznemu Montmartre’u.