Zacznijmy od fundamentów: po co komu referenda, jak i kiedy się je ogłasza? Światowa politologiczna literatura, zwłaszcza politologia empiryczna testująca zjawisko referendów, ma wiele do powiedzenia na temat ich sensowności oraz warunków pozwalających traktować je jako adekwatne narzędzie podejmowania zbiorowych decyzji.
Miał rację – ponad wiek temu – Max Weber, gdy odpowiadając niektórym entuzjastom demokracji bezpośredniej, sugerował, iż ta udaje się po spełnieniu kilku warunków. Po pierwsze, społeczność decydująca o jakiejś ogólnej kwestii musi być niezbyt liczebna: gmina, fabryka, osiedle, w porywach powiat – to jego zdaniem najlepsza skala na referendum. Po drugie, uważał, że status społeczny osób biorących udział w referendum nie powinien się zbytnio różnić; arystokracja w jednym worku z profesjonalistami i półpiśmiennymi chłopami wydawała mu się nonsensem. W końcu, po trzecie i najważniejsze, by sensownie stosować referenda, ludzie w nich biorący udział muszą mieć tzw. merytoryczne minimum wiedzy o przedmiocie, którego referendalne pytanie dotyczy.