Manfred Weber: Bycie w Unii zobowiązuje

Społeczeństwo obywatelskie w Polsce zmobilizowało się w obronie demokracji i praworządności – pisze przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej.

Aktualizacja: 16.09.2016 23:25 Publikacja: 15.09.2016 19:10

Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license

Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license

Foto: ROL

Jako największy klub demokratyczny na świecie czujemy się w obowiązku przypomnieć, że Unia Europejska ma swoje zasady, które muszą być przestrzegane. Stanowią one wniosek z dziejów naszego kontynentu i zostały wypracowane po to, aby nigdy nie powtórzyły się karty czarnej historii XX wieku.

Polska zobowiązała się do przestrzegania tych zasad, wstępując do UE w maju 2004 roku. Członkostwo Polski w tym demokratycznym klubie zostało osiągnięte po 15 latach, często bolesnej, transformacji z państwa autorytarnego do demokracji i wolnego rynku. Przynależność Polski do tego klubu została poparta przez Polaków w referendum – trzecim w historii nowoczesnej Polski. Paradoksalnie, obecnie obowiązujący traktat, który trzyma nas razem, został wynegocjowany przez premiera Jarosława Kaczyńskiego, a podpisany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To ten sam traktat, który partia Jarosława Kaczyńskiego próbuje przedstawić jako nieobowiązujący Polski.

Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Teraz 4 zł za tydzień dostępu!

Czytaj 46% taniej przez 4 miesiące

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Publicystyka
Sondaż: Komisja ds. badania wpływów rosyjskich dzieli Polaków. Wyborcy PiS przeciw
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Polska była proizraelska, teraz głosuje w ONZ za Palestyną
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Czy sprawa sędziego Tomasza Szmydta najbardziej zaszkodzi Trzeciej Drodze i Lewicy?
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jarosław Kaczyński podpina się pod rolników. Na dłuższą metę wszyscy na tym stracą
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Czy rekonstrukcja rządu da nowe polityczne paliwo Donaldowi Tuskowi