We wniesionym do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum pozwie zaatakowany mężczyzna domagał się uznania zdarzenia za wypadek przy pracy i sprostowania sporządzonego w związku z nim protokołu, argumentując, że w wyniku pobicia doznał urazu krtani trwającego powyżej siedmiu dni. Zatrudniająca go pozwana spółka podtrzymywała jednak, że całe zdarzenie sprowokowała niewłaściwym zachowaniem sama ofiara, zaś prywatny konflikt nie ma nic wspólnego z kwestiami pracow- niczymi.
Badając sprawę, sąd ustalił, że zaatakowany pracownik nie cieszył się sympatią załogi – jej członków nagrywał, inwigilował i przekonywał, że może użyć wobec nich siły fizycznej. Sam z kolei miał czuć się dyskryminowany i izolowany. Z powodu nerwowej atmosfery przełożeni szukali dla niego innego miejsca w strukturze firmy.
Do eskalacji konfliktu doszło po utarczkach słownych z drugim pracownikiem, zaś jego bezpośrednią przyczyną była uwaga skierowana pod adresem jego żony – to z jej powodu pozywający został uderzony w twarz i złapany za szyję. Bezpośrednio po zdarzeniu pojechał do szpitala.
O zajściu zawiadomiona została też policja, a na mocy innego wyroku sądu sprawca uznany za winnego. Jednak zespół powypadkowy w firmie ustalił, że zdarzenie nie spełnia definicji zawartej w ustawie o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych.
Czytaj więcej
W polskich firmach jest coraz mniej ciężkich wypadków. Każdy oznacza jednak straty wizerunkowe i kosztowe.