Wybory do irańskiego parlamentu. Czy ktoś zagraża władzy ajatollahów?

W piątek wybrany zostanie nowy irański parlament, Madżlis. Dla zdecydowanej większości obywateli jest to wydarzenie bez znaczenia.

Publikacja: 29.02.2024 03:00

Kampania wyborcza w Iranie

Kampania wyborcza w Iranie

Foto: ATTA KENARE / AFP

Z sondażu cytowanego przez jedną z irańskich agencji wynika, że frekwencja wyniesie zaledwie 30 proc. W stolicy, Teheranie, w wyborach chce wziąć udział tylko 15 proc. uprawnionych. Jako główne powody niegłosowania respondenci podali brak sprawczości parlamentu, korupcję i niewielkie nadzieje na lepszą przyszłość.

Świadczy to o pogłębiającej się przepaści pomiędzy rządzącą elitą islamskich teologów a resztą społeczeństwa. Widać to chociażby na przykładzie brutalnie tłumionych w wielu ostatnich miesiącach protestów kobiet oraz dużej części społeczeństwa.

Frekwencja wyborcza miarą akceptacji władzy

Reżim ajatollahów zdaje sobie dobrze sprawę ze stanu rzeczy w kraju i czyni wszystko, aby podnieść frekwencję, traktowaną jako miernik akceptacji władz bez względu na to, na kogo wyborcy oddadzą głosy.

System władzy w Iranie

System władzy w Iranie

PAP

Zresztą wszyscy kandydaci na posłów zostali starannie wyselekcjonowani przez odpowiednie gremium konstytucyjne, które nie dopuściło do rejestracji tysięcy pretendentów. Prócz liczącego 290 miejsc Madżlisu wyłoniony zostanie także w piątek organ o nazwie Zgromadzenie Ekspertów. Do jego kompetencji należy m.in. wybór najwyższego przywódcy Islamskiej Republiki Iranu. Jest nim praktycznie dożywotnio 85-letni ajatollah Ali Chamenei i nic tu się nie zmieni.

Wszyscy kandydaci na posłów zostali starannie wyselekcjonowani przez odpowiednie gremium konstytucyjne

W kraju nie ma systemu rejestracji wyborców, co oznacza, że każdy może głosować, ile razy zechce, prezentując w komisji wyborczej dowolny dokument tożsamości. To szeroko otwarta furtka do nadużyć. Równocześnie władze organizują festyny uliczne, na których wybrzmiewa posłanie, że to wrogowie Iranu, USA i Izrael, zachęcają obywateli do absencji w głosowaniu.

Działająca za granicą opozycja zwraca uwagę na brak jakiegokolwiek przedwyborczego dyskursu publicznego, co jest rzeczą symptomatyczną w sytuacji, gdy w Iranie jest 50-procentowa inflacja, bezrobocie wśród absolwentów szkół wyższych wynosi 40 procent, rosną koszty opieki zdrowotnej, panuje kryzys mieszkaniowy oraz prawdziwa epidemia problemów psychicznych dotykających jedną czwartą ludności.

Bilans ponad czterech dekad rządów ajatollahów

Taki jest bilans ponad czterech dekad rządów ajatollahów, zapoczątkowanych irańską rewolucja islamską w 1979 roku. – Rezygnacja, apatia i całkowity brak wiary w możliwość zmiany systemu są powszechne. Wszyscy zdają sobie sprawę, że poprawa jakości życia byłaby możliwa jedynie po zniesieniu amerykańskich sankcji, na co się nie zanosi – mówi „Rzeczpospolitej” Richard Dalton, znany brytyjski ekspert od Iranu i były ambasador Wielkiej Brytanii w Teheranie.

Czytaj więcej

Miliardy dolarów wkrótce popłyną do reżimu w Teheranie

Dalton zwraca uwagę, że system wspiera jednak nadal wystarczająco liczna grupa społeczeństwa, aby z jej szeregów można było wyłaniać szeroko pojętą elitę władz gwarantujących utrzymanie status quo. W zgodnej opinii zagranicznych ekspertów w wyniku obecnych wyborów nic się w polityce Iranu nie zmieni – zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej. Nie ma szans na zniesienie amerykańskich sankcji w sytuacji, gdy Teheran nie rezygnuje z programu atomowego i wspiera szereg organizacji w regionie, począwszy od palestyńskiego Hamasu i libańskiego Hezbollahu poprzez szereg zbrojnych ugrupowań szyickich w Iraku czy Syrii po jemeńskich Huti. Ich celem jest walka z Izraelem i USA.

W ostatnim czasie jednak niemal do zera spadła liczba ataków tych organizacji na amerykańskie bazy w regionie. Ajatollahowie dają do zrozumienia, że pragną uniknąć dewastującej konfrontacji militarnej z USA.

Z sondażu cytowanego przez jedną z irańskich agencji wynika, że frekwencja wyniesie zaledwie 30 proc. W stolicy, Teheranie, w wyborach chce wziąć udział tylko 15 proc. uprawnionych. Jako główne powody niegłosowania respondenci podali brak sprawczości parlamentu, korupcję i niewielkie nadzieje na lepszą przyszłość.

Świadczy to o pogłębiającej się przepaści pomiędzy rządzącą elitą islamskich teologów a resztą społeczeństwa. Widać to chociażby na przykładzie brutalnie tłumionych w wielu ostatnich miesiącach protestów kobiet oraz dużej części społeczeństwa.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Berliner Zeitung: PiS zrobi z Sikorskiego rosyjskiego agenta
Polityka
„Tylko my możemy zatrzymać brunatne siły w Europie”. Konwencja wyborcza Lewicy
Polityka
Rosja i Iran mają sposoby na zachodnie sankcje
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?