Jak prezes PiS miał prezesa TVP na telefon i dlaczego to nie może się powtórzyć

Jarosław Kaczyński boi się ludzi protestujących na ulicy przeciwko jego władzy i negatywnego przekazu medialnego. Przez manifestacje w sprawie aborcji PiS zaczęło tracić poparcie, a utrata wpływu na media państwowe może ten stan tylko pogorszyć.

Aktualizacja: 26.12.2023 15:02 Publikacja: 23.12.2023 20:12

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Kalbar

- Kiedy wróciłem parę dni temu z Krakowa koło trzeciej w nocy i otworzyłem telewizor, zobaczyłem, że jest brak sygnału. Zadzwoniłem do jednej osoby, potem do drugiej osoby — nie odbierały. W końcu potem do samego prezesa Telewizji Polskiej, czyli do pana prezesa Matyszkowicza, żeby się dowiedzieć, czy to już, czy to sposób, jaki został zastosowany w stanie wojennym. Ale okazało się, że to tylko mój błąd i nie dokonałem odpowiednich zmian w swoim telewizorze – tak prezes PiS Jarosław Kaczyński w Radiu Wnet przyznał, jak interweniował u szefa Telewizji Polskiej, gdy w domu przestała mu działać naziemna telewizja cyfrowa, ponieważ nie przygotował się do wyłączenia standardu DVBT-1. Właściwie na tym cytacie można by zakończyć, bo wystarczająco dobitnie pokazuje, jak prezes PiS traktował media państwowe, a prezes Telewizji Polskiej Mateusz Matyszkowicz był na telefon szefa partii rządzącej. Takich mediów broni teraz PiS, a TVP w szczególności, na czele których przed Matyszkowiczem Kaczyński postawił kolegę z ław poselskich Jacka Kurskiego.

Portret Lecha Kaczyńskiego w TVP

W 2005 roku Lech Kaczyński mówił o Jacku Kurskim: „Dorobił się wyrazistego wizerunku: specjalista od czarnego PR, polityczny gangster, najemnik" i dodawał, że ta postać jest dla niego nie do zaakceptowania, a jego wejście wtedy do prezydium sejmiku "oznaczałoby, że każde łajdactwo w polityce popłaca". Jarosław Kaczyński ma brata na sztandarach, ale z jego słowem się nie liczył i zrobił z Jacka Kurskiego prezesa TVP, który państwową telewizję zamienił w partyjny organ, w którym nie przestrzega się etyki dziennikarskiej, a obiektywizm, rzetelność i bezstronność ma się za nic. W nagrodę za czystki w TVP i sprowadzenie telewizji do zbrojnego ramienia medialnego PiS Kurski został oddelegowany do Waszyngtonu w USA, jak przedstawiciel NBP w Banku Światowego, mimo że ekonomią zajmował się głównie na studiach w czasach słusznie minionych.

Czytaj więcej

Kilka dni temu Kaczyński dzwonił w nocy do prezesa TVP. "Pytałem, czy to już"

Kurski na Nowogrodzkiej, Matyszkowicz na telefon prezesa PiS

Jacek Kurski, jako prezes TVP meldował się na Nowogrodzkiej, Matyszkowicz odbiera od Kaczyńskiego o 3 w nocy telefon — takich mediów publicznych broni PiS, swoich mediów. Tu nie ma mowy o obronie wartości czy praw pracowniczych. Gwałcą je sami nominaci PiS w TVP, jak Michał Rachoń, który będąc na gwiazdorskim kontakcie w Telewizji Polskiej za nic ma zakaz konkurencji i przeszedł natychmiast do Telewizji Republika. Rachoń jest jednym z niewielu broniących TVP z czasów rządów partii, której był rzecznikiem. Większość pracowników stacji wciąż w niej pracuje i jest zadowolona ze zmian. Na stanowisku pozostał Sławomir Woźnica, kierownik wykonawczy TAI do spraw technicznych — Na stanowisku wicedyrektora TAI pozostaje Rafał Kwiatkowski oraz wszyscy kierownicy w jego pionie – powiedział nowy prezes TVP Tomasz Sygut, jak podaje portal Wirtualne Media. Również w „Wiadomościach” została część dotychczasowej ekipy, która nie wykonywała politycznych poleceń. Dziennikarze Radia Gdańsk nie chcą, by politycy PiS występowali w ich imieniu. Podobnie jak dziennikarze Radia Zachód. Takich przypadków jest więcej. W mediach publicznych po wycofaniu komisarzy politycznych odetchnęli. Sam miałem telefony z tych mediów z zaproszeniami do programów bo, jak tłumaczyli dziennikarze: „teraz mają wolną rękę w zapraszaniu gości do Polskiego Radia”. Ale nie wszystko wygląda tak pięknie.

Czytaj więcej

Bunt w Radiu Zachód: Wydawca nie wpuścił na antenę redaktora naczelnego gazet Orlenu

Czy Magdalena Rigamonti mów prawdę?

Magdalena Rigamonti, dziennikarka Onetu, z dużym doświadczeniem powiedziała publicznie, że dzwonili do niej politycy obecnej władzy z propozycją pracy w mediach publicznych. Do mnie nie dzwonili. Rigamonti nazwisk nie podaje, dziennikarz chroni swoje źródło informacji, ale nie wykluczałbym, że tak było. Politycy są ostatnimi osobami, które powinny składać dziennikarzom propozycje pracy. Dziennikarze są od patrzenia politykom na ręce, nie tylko tym dzierżącym stery władzy. Wszystkim!

Przechył mediów publicznych w stronę obecnej władzy byłby dla nich zabójczy. Z wielu powodów. Oczywiste naruszenie etyki dziennikarskiej, bezstronności i rzetelności przekazu dyskwalifikowałby je ja te, z czasów rządów PiS. Z czysto biznesowego punktu widzenia TVP i media państwowe straciłyby część odbiorców na rzecz mediów rzetelnych i stawiających na bezstronność. Powrotu do tego co było nie ma i być nie może. Dlatego dobrze, że Rigamonti powiedziała to, co powiedziała. Teraz każdy polityk zastanowi się dwa razy, zanim poczuje się zbyt swobodnie i zachowa się jak przedstawiciel biura pracy.

Wyborców opozycji od wyborców PiS różni to, że w większości nie są niczym karne wojsko partii. Nie każdą decyzję przyjmą bezkrytycznie i nie każdemu działaniu przyklasną, co ma odzwierciedlenie w sondażach, a później w wyniku wyborów. Jeszcze gorzej rząd Donalda Tuska ma z mediami. Nie ma swoich mediów, tak jak Kaczyński, choć część mu sprzyja, czy nawet niektórzy kibicują, ale większość wolnych mediów nie zamknie oczu, uszu, nosa i nie będzie udawać, że nie dochodzi do nadużyć władzy.

Dokonując zmian w mediach publicznych w sposób jaki widzimy, władza stąpa po cienkim lodzie. Wszyscy patrzą im na ręce, a cel nie uświęca środków.

- Kiedy wróciłem parę dni temu z Krakowa koło trzeciej w nocy i otworzyłem telewizor, zobaczyłem, że jest brak sygnału. Zadzwoniłem do jednej osoby, potem do drugiej osoby — nie odbierały. W końcu potem do samego prezesa Telewizji Polskiej, czyli do pana prezesa Matyszkowicza, żeby się dowiedzieć, czy to już, czy to sposób, jaki został zastosowany w stanie wojennym. Ale okazało się, że to tylko mój błąd i nie dokonałem odpowiednich zmian w swoim telewizorze – tak prezes PiS Jarosław Kaczyński w Radiu Wnet przyznał, jak interweniował u szefa Telewizji Polskiej, gdy w domu przestała mu działać naziemna telewizja cyfrowa, ponieważ nie przygotował się do wyłączenia standardu DVBT-1. Właściwie na tym cytacie można by zakończyć, bo wystarczająco dobitnie pokazuje, jak prezes PiS traktował media państwowe, a prezes Telewizji Polskiej Mateusz Matyszkowicz był na telefon szefa partii rządzącej. Takich mediów broni teraz PiS, a TVP w szczególności, na czele których przed Matyszkowiczem Kaczyński postawił kolegę z ław poselskich Jacka Kurskiego.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Marcin Mastalerek o Donaldzie Tusku: My wiemy, że on jest prorosyjski
Polityka
PiS, KO i Lewica rzucają poważne siły na wybory do europarlamentu. Dlaczego?
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują wyraźnego faworyta
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?