Grzegorz Braun o in vitro w Sejmie. Mówił o rampie oświęcimskiej i "przedsionku piekieł"

- Zapraszacie naszych rodaków do przedsionka piekieł na tej ziemi - stwierdził Grzegorz Braun w czasie sejmowej debaty nad obywatelskim projektem przywracającym finansowanie procedury in vitro z budżetu.

Publikacja: 22.11.2023 12:50

Grzegorz Braun

Grzegorz Braun

Foto: PAP, Radek Pietruszka

W latach 2013-2016 dzięki dofinansowaniu procedury in vitro z budżetu w Polsce na świat przyszło ok. 22 tys. dzieci. PiS jednak wycofał się z tego programu, uruchamiając zamiast niego program naprotechnologii co do którego nie wiadomo, jakie wyniki przyniósł.

Grzegorz Braun w Sejmie zachęca do oglądania jego filmu

- Szczęść Boże wszystkim Polakom, małym i dużym, tym którzy mogą zabierać głos w swojej obronie i tym, którzy tego głosu zabrać nie mogą - rozpoczął swoje wystąpienie Grzegorz Braun, który apelował o odrzucenie projektu w I czytaniu.

- Kto z państwa wie z pierwszej ręki o czym tutaj debatuje? Ja owszem. Jako reżyser-dokumentalista, kilkanaście lat temu "doktoryzowałem się z tego tematu". Miałem okazję, realizując zdjęcia do filmu, który państwu usilnie, nieskromnie polecam, "Eugenika w imię postępu", miałem okazję poznać ojca polskiego in vitro, profesora (Mariana) Szamatowicza. W zagłębiu in vitro białostockim. I widziałem. Widziałem tę selekcję dokonywaną na moich oczach. Nie na rampie oświęcimskiej, to było małe szkiełko laboratoryjne. Dokonywał tej selekcji zootechnik. Może nie wszyscy państwo wiecie, że z uwagi na koszta zatrudnia się w realizacji tej procedury osoby niekonieczne legitymującej się dyplomem medyka od ludzi - mówił Braun.

Czytaj więcej

In vitro w Sejmie. Posłanka KO: Morawiecki przed Sejmem z tabliczką "wybór, nie zakaz"?

- Widziałem baniaki z ciekłym azotem, w którym trzyma się, to co zostanie jako efekt uboczny tej selekcji. Te baniaki może tam stoją nawet do dziś, które wtedy oglądałem - dodał.

Grzegorz Braun sugeruje, że in vitro stwarza zagrożenie kazirodztwem

- Ale nieprzekonanych nie przekonam. Więc opowiem państwu coś ciekawego. Wtedy w czasie tych zdjęć pewien przedstawiciel personelu medycznego, który przepracował lata pod profesorem Szamatowiczem, a następnie nawróciwszy się i przejrzawszy na oczy podjął pracę w programie naprotechnologii, otóż ten pielęgniarz zwrócił mi uwagę na pewien fakt empiryczny. W takim mieście jak Białystok, zagłębiu in vitro, jest z konieczności ograniczona liczba dawców gamet męskich i żeńskich. Ograniczona liczba dawców sprawia, że z każdym zabiegiem, który nie jest zabiegiem leczniczym, szereg rosnący tych zabiegów sprawia, że rośnie matematyczne prawdopodobieństwo, że tu, na tym świecie, spotkają się dzieci tego samego tatusia, nie wiedząc o tym, że są dziećmi tego samego dawcy. I być może - zwrócił mi na to uwagę ów pielęgniarz - i być może zechcą dać początek nowemu życiu. Tylko nie będą wiedzieli, że mają tego samego tatusia, bo z mamusią to łatwiej ustalić - kontynuował.

Czytaj więcej

Dzisiaj projekt o in vitro w Sejmie. Co zrobi prezydent Duda?

- Mijały lata, sprawa weszła do agendy parlamentarnej, stała się sztandarem rewolucji. Wzięliście to na sztandar wy ludzie reprezentujący mentalność eugeniczną, aborcyjną. I z upływem lat zacząłem czytać doniesienia: "W dalekich krajach, z drugiej strony globusa, lekarz ojcem 49 dzieci. Przy zabiegach in vitro używał swojego nasienia". W Kanadzie "ginekolog zapładniał pacjentki własnym nasieniem". I świeża rzecz, z tego roku: marzec 2023 - Jonatan Jakob Meyer, holenderski muzyk jest biologicznym ojcem 550 dzieci, które wytropiły tatusia - stwierdził Braun.

- I uwaga: publicznie domagają się jacyś ludzie zniszczenia zmagazynowanych plemników tego dobroczyńcy ludzkości - dodał.

Grzegorz Braun porównuje in vitro do programu z III Rzeszy

Braun zarzucił następnie popierającej projekt większości w Sejmie (KO, Nowej Lewicy, PSL i Polski 2050), że ta "zaprasza rodaków do przedsionka piekieł na tej zemi"

- Mógłbym powiedzieć: dajcie nam katolikom, uczciwym ludziom spokój, i nie każcie nam płacić za to co robicie - dodał. 

- Są procedury godziwe i niegodziwe. To że bardzo wielu ludzi pragnie potomstwa: chwała Bogu. Ale to, że są niegodziwe sposoby czynienia zadość tej technice, wiemy z historii. Niemiecki program Lebensborn (realizowany w III Rzeszy program SS, który miał na celu  ośrodków do „odnowienia krwi niemieckiej” i „hodowli nordyckiej rasy nadludzi” - red.) dał dzieci wielu poczciwym ludziom, wielu dobrym Niemcom. A jednak porywanie i handel dziećmi nie jest przez nas sankcjonowane i uznawane za dobre rozwiązanie - podsumował.

Monika Rosa: Hańbą jest dopuszczenie do wystąpienia Brauna

Do wystąpienia Brauna odniosła się posłanka KO Monika Rosa. - Hańbą tej izby jest to, co mówili przedstawiciele Konfederacji. To jest hańbą całej Konfederacji, że puszczacie posła Brauna z takimi wystąpieniami. Wstyd i hańba już do końca. To dobry projekt ustawy, który przyniesie szczęście. Który przyniesie miłość, radość, spełnienie. Który da równość. Bo starać się o dziecko jest czymś, czego osoby mogące mieć dziecko nie zrozumieją - mówiła.

W latach 2013-2016 dzięki dofinansowaniu procedury in vitro z budżetu w Polsce na świat przyszło ok. 22 tys. dzieci. PiS jednak wycofał się z tego programu, uruchamiając zamiast niego program naprotechnologii co do którego nie wiadomo, jakie wyniki przyniósł.

Grzegorz Braun w Sejmie zachęca do oglądania jego filmu

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia w orędziu: Idzie czas flagi
Polityka
Konwencja PiS. Znamy liderów list w wyborach do PE. Są Wąsik, Kamiński, Obajtek
Polityka
Nie chcą sponsorować projektu powołanego za premier Szydło. Czy to koniec PFN?
Polityka
Morawiecki na plakatach w Budapeszcie. Tusk: Kiedyś mówiono "pożyteczny idiota"
Polityka
Prezydent Andrzej Duda skierował oficjalne pismo do Donalda Tuska
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił