Carles Puigdemont – zdrajca czy zbawca Hiszpanii?

Od separatysty, który pięć lat temu zorganizował nielegalne referendum niepodległościowe w Katalonii, zależy teraz, kto będzie rządził w Madrycie.

Aktualizacja: 09.08.2023 06:28 Publikacja: 09.08.2023 03:00

Pedro Sanchez pozostanie u władzy tylko wtedy, gdy poparcia udzieli mu lider katalońskich separatyst

Pedro Sanchez pozostanie u władzy tylko wtedy, gdy poparcia udzieli mu lider katalońskich separatystów Carles Puigdemont

Foto: JAVIER SORIANO/AFP

Alberto Nunez Feijoo, przywódca konserwatywnej Partii Ludowej (PP), może stawać na głowie, a nie zdobędzie zaufania partii regionalnych królestwa. W tym tygodniu lider skrajnie prawicowego ugrupowania Vox Santiago Abascal ogłosił, że nie będzie domagał się wprowadzenia swoich ludzi do rządu w zamian za poparcie PP w parlamencie.

– To stwarza zupełnie nową sytuację – uznał Feijoo, nawiązując do strachu w Hiszpanii przed powrotem do władzy skrajnej prawicy blisko 40 lat po śmierci Franco.

Czytaj więcej

Skrajna prawica zatrzymana w Hiszpanii. Zaskakujący wynik wyborów

Jednak Nacjonalistyczna Partia Basków (NPB), której pięciu deputowanych zapewniło większość prawicy, natychmiast uznała, że żadne układy z ludowcami nie wchodzą w grę. W Vitorii, stolicy Kraju Basków, dobrze pamiętają, jak dyktator, którego spadkobiercą jest Vox, niszczył wszelkie przejawy kultury baskijskiej. I nie chcą z tym ugrupowaniem współpracować nawet na poziomie samego parlamentu. W ten sposób tandem PP-Vox, który w wyborach 23 lipca zdobył 169 mandatów, nie ma jak zebrać brakujących siedmiu głosów potrzebnych do rządzenia.

Carles Puigdemont stawia warunki z Domu Republiki

To pozostawia inicjatywę dotychczasowemu premierowi, liderowi socjalistycznej PSOE Pedro Sanchezowi. Co prawda razem z nową partią radykalnej lewicy Sumar uzbierał on mniej (152) deputowanych niż prawica, ale zdolność koalicyjną ma znacznie większą. To bowiem hiszpańska lewica stała za głęboką decentralizacją kraju po śmierci Franco w 1975 roku. Wiadomo już więc, że NPB, ale także inne ugrupowanie baskijskie, lewicowy Bildu (ma korzenie w terrorystycznej organizacji ETA) oddadzą do dyspozycji Sancheza swoich 11 deputowanych.

To jednak wciąż za mało, aby zbudować większość. Różnice mogą uzupełnić jedynie Katalończycy. To zresztą dzięki poparciu bardziej umiarkowanej Republikańskiej Lewicy Katalonii (ER), która teraz zdobyła siedem mandatów, PSOE rządził do tej pory w Madrycie. Tym razem jednak i to poparcie (jeszcze nie przesądzone) nie wystarczy. Klucz do tego, kto będzie sprawował władzę w królestwie, ma lider znacznie bardziej radykalnej, nacjonalistycznej Junts per Catalunya (Razem dla Katalonii) Carles Puigdemont, którego ugrupowanie także ma siedmiu deputowanych.

Czytaj więcej

Putin oferował Katalonii wysłanie 10 tys. żołnierzy i 500 mld dolarów

Dla wielu Hiszpanów to zdrajca. Nie tylko zorganizował nielegalne referendum w 2017 i ogłosił niepodległość Katalonii (żaden kraj jej nie uznał), ale zbiegł do Brukseli przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości. Od tego czasu utrzymuje twardą linię przeciwko „wrogom” w Madrycie. Puigdemont potępił więc wszelkie inicjatywy Sancheza załagodzenia sporu, w tym amnestię dla skazanych na wieloletnie więzienie działaczy niepodległościowych czy reformę kodeksu karnego, z którego wykreślono zbrodnię „zdrady narodowej”.

Ze swojej „Casa de la Republica” (Dom Republiki) w Waterloo i teraz postawił warunki poparcia Sancheza, których ten spełnić nie może. To zgoda na przeprowadzenie legalnego tym razem referendum niepodległościowego (konstytucja nie przewiduje takiego scenariusza) oraz amnestię dla wszystkich działaczy nacjonalistycznych (ok. 4 tys. osób), nawet tych, których proces się jeszcze nie odbył.

– Podejrzewam, że Puigdemont z góry zakłada, iż Sanchez nie będzie premierem. Gra na dojście do władzy postfrankistowskiej prawicy w nadziei, że odebranie przez nią katalońskiej autonomii doprowadzi do odrodzenia nastrojów separatystycznych – mówi „Rzeczpospolitej” Oriol Bartomeus, politolog z Uniwersytytetu w Barcelonie. Na poparcie tej tezy przytacza tweet Puigdemonta jeszcze sprzed wyborów, w którym zapowiedział on, że „Sanchez nie będzie już premierem”.

Kataloński w parlamencie

Sprawa niepodległości wśród Katalończyków faktycznie wywołuje coraz mniejszy entuzjazm. Zdaniem powiązanego z rządem regionalnym ośrodka badania opinii publicznej CEO budowy odrębnego państwa chce już tylko 42 proc. mieszkańców prowincji, podczas gdy 52 proc. jest temu przeciwnych. Właśnie wyczuwając takie nastroje, lider ER Pere Aragones stawia znacznie skromniejsze (większa autonomia finansowa, darowanie długu Katalonii) żądania wejście we współpracę z Sanchezem. Ale to łatwe do spełnienia nie jest, bo pozostałe 16 wspólnot autonomicznych też od razu chciałoby skreślenia zobowiązań, co postawiłoby pod presją i bez tego bardzo zadłużony budżet centralny kraju. W zamian liderka Sumar Yolanda Diaz proponuje wprowadzenie do obrad parlamentu katalońskiego i innych języków regionalnych.

Czytaj więcej

Wojna przestraszyła Katalonię

Hiszpański premier jest uzależniony od Puigdemonta, ale i los tego ostatniego zależy od Madrytu. Dwa lata temu Parlament Europejski zniósł jego immunitet jako eurodeputowanego. I choć Katalończyk się od tego odwoływał do Trybunału Sprawiedliwości UE, sprawę przegrał. Teraz hiszpański prokurator generalny Pablo Lorena szykuje się więc do wystawienia nowego europejskiego nakazu aresztowania. Wcześniejsze Belgia odrzucała przede wszystkim z powodu solidarnych z Katalończykami ugrupowań flamandzkich, które same chcą zbudować nowe państwo. Teraz jednak obronić Puigdemonta będzie coraz trudniej. Wówczas może na wiele lat trafić do więzienia, zamiast stawiać warunki funkcjonowania hiszpańskiego rządu.

Alberto Nunez Feijoo, przywódca konserwatywnej Partii Ludowej (PP), może stawać na głowie, a nie zdobędzie zaufania partii regionalnych królestwa. W tym tygodniu lider skrajnie prawicowego ugrupowania Vox Santiago Abascal ogłosił, że nie będzie domagał się wprowadzenia swoich ludzi do rządu w zamian za poparcie PP w parlamencie.

– To stwarza zupełnie nową sytuację – uznał Feijoo, nawiązując do strachu w Hiszpanii przed powrotem do władzy skrajnej prawicy blisko 40 lat po śmierci Franco.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wywiad USA: Władimir Putin raczej nie zlecił zabicia Aleksieja Nawalnego
Polityka
Gruzini wyszli na ulice. Protesty przeciwko ustawie o „zagranicznych agentach”
Polityka
Premier Włoch wystartuje w wyborach do europarlamentu. Ale mandatu nie przyjmie
Polityka
Hiszpania wstrzymała oddech. Czy Pedro Sanchez zrezygnuje z polityki?
Polityka
Irak będzie surowo karać za stosunki homoseksualne. "Ochrona przed moralną deprawacją"
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?