Nawet pijanemu posłowi nie można odebrać dostępu do informacji niejawnych

Przypadki Grzegorza Brauna czy Przemysława Czarneckiego rozpoczęły po raz pierwszy w historii dyskusję o ograniczeniu posłom dostępu do informacji niejawnych.

Publikacja: 09.11.2022 23:06

Poseł PiS Przemysław Czarnecki został zawieszony w prawach członka partii

Poseł PiS Przemysław Czarnecki został zawieszony w prawach członka partii

Foto: Jacek Dominski/REPORTER

Gdyby Przemysław Czarnecki, znaleziony na przystanku w stanie upojenia alkoholowego, nie był posłem, ale np. dyrektorem urzędu, szef ABW z automatu zawiesiłby mu certyfikat bezpieczeństwa, wszczął postępowanie sprawdzające i odebrał dostęp do informacji niejawnych. Wobec parlamentarzysty tego zrobić nie może, bo ustawa o ochronie informacji niejawnych nie pozwala wszczynać takiego postępowania.

Bez weryfikacji

Posłowie, senatorowie, ale także osoby zajmujące wiele innych stanowisk z mocy urzędu dostają wgląd w rzeczy tajne bez wcześniejszego sprawdzenia, a służby specjalne nawet w razie „wpadki” nie mogą ich kontrolować. To uprzywilejowanie dotyczy także m.in. prezesów: NIK, NBP, premiera czy prezydenta RP (reguluje to art. 34 ustawy z 2010 r.).

Aby otrzymać certyfikat kandydat musi wypełnić bardzo szczegółowy, liczący kilkadziesiąt stron formularz

Certyfikat, jaki wydaje szef ABW, gwarantuje po wnikliwym sprawdzeniu osoby, że daje ona rękojmię zachowania tajemnicy. A więc nie ma w życiorysie rzeczy kompromitujących i nie jest podatna na szantaż.

W parlamencie są posłowie, którzy – gdyby objęła ich weryfikacja prowadzona przez ABW – nie otrzymaliby dostępu do materiałów tajnych. Problem jest szerszy, co pokazuje sprawa 23 prezesów spółek Skarbu Państwa, których wicepremier Jacek Sasin zobowiązał do końca października, by poddali się procedurze sprawdzającej przez ABW (donosił o tym Mariusz Gierszewski z Radia Zet).

Aby otrzymać certyfikat – tzw. poświadczenie bezpieczeństwa wydawane przez ABW – kandydat musi wypełnić bardzo szczegółowy, liczący kilkadziesiąt stron formularz zawierający pytania dotyczące praktycznie wszystkich kwestii życiowych, poczynając od rodziny, przez zarobki i stan majątkowy, utrzymywane obecnie i w przeszłości znajomości, a na pytaniach o nałogi kończąc. Posłowie przez sito nie przechodzą, a mandat poselski i senatorski gwarantuje im dostęp do materiałów od poziomu poufne do tajne.

Grzegorz Braun (na zdjęciu), usunięty z sejmowej Komisji Obrony Narodowej, zaczął przychodzić na kom

Grzegorz Braun (na zdjęciu), usunięty z sejmowej Komisji Obrony Narodowej, zaczął przychodzić na komisję jako szeregowy parlamentarzysta

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Problem dostępu do takich materiałów pojawił się nie tylko z powodu posła Czarneckiego i jego ekscesów z alkoholem (trafił na izbę wytrzeźwień), ale również wcześniej Mariana Banasia, prezesa NIK (ABW cofnęła mu wydane wcześniej poświadczenie bezpieczeństwa, ale i tak ma dostęp z racji szefowania NIK – to prawny paradoks), czy jawnie prorosyjskiego Grzegorza Brauna (Konfederacja), którego przypadek opisywała niedawno „Rz”. Braun, usunięty z sejmowej Komisji Obrony Narodowej, zaczął przychodzić na komisję jako szeregowy parlamentarzysta – także na posiedzenia zamknięte, a więc takie, które nie są transmitowane online, bo omawia się na nich sprawy „oklauzulowane”. Z tego powodu posiedzenia odwoływano.

Trudno o złoty środek

Biuro Analiz Sejmowych w ekspertyzie dla szefów komisji obrony, którzy zapytali, jak ograniczyć posłowi dostęp do informacji niejawnych, wskazało na zmiany w Regulaminie Sejmu. Przegłosowano je na ostatnim posiedzeniu Sejmu, jednak przy sprzeciwie posłów opozycji.

Pomysł jest bowiem kontrowersyjny: w przypadku zamkniętego wspólnego posiedzenia Komisji do spraw Służb Specjalnych (jej posiedzenia są tajne) oraz innej komisji – będą w nim mogli brać udział tylko posłowie będący członkami tych komisji.

To według posła Czesława Mroczka (KO) wyklucza aż 420 posłów. Poza tym poseł Braun nadal może żądać dostępu do materiałów tajnych z takich posiedzeń, które może czytać w kancelarii tajnej. Blokada jest więc iluzoryczna.

– Nie jest to więc żaden złoty środek. Musimy zastanowić się nad zmianą prawa, która zabezpieczy prawa posłów i senatorów, ale z drugiej strony – w szczególnych przypadkach – pozwoli wszcząć procedurę sprawdzającą wobec parlamentarzysty, czy daje on rękojmię zachowania tajemnicy – mówi poseł Mroczek. I uważa, że ABW miałaby na sprawdzenie krótki, ściśle określony czas, a w razie odebrania dostępu poseł składałby odwołanie do sądu – a nie do premiera, jak w przypadku odwołań od decyzji szefa ABW o odebraniu certyfikatu bezpieczeństwa.

O przyznaniu certyfikatu bezpieczeństwa, jak i jego odebraniu decyduje ABW, a więc faktycznie jest tu bezpośredni wpływ rządu

Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego

Czy są szanse na zmianę prawa w takim kierunku? Poseł Marek Biernacki, były koordynator służb, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych i poseł KP, ma wątpliwości. – Zmiany musiałby wprowadzić ustawodawca. Gdyby służby decydowały o certyfikatach bezpieczeństwa dla posłów, to zwłaszcza u nas mogłoby dochodzić do najróżniejszych nadużyć – ocenia Biernacki. Jego zdaniem, jeżeli np. wyciekają tajne informacje chociażby z posiedzenia komisji i są podejrzenia, że stoi za tym konkretny poseł, powinna zająć się nim prokuratura. Ma inny pomysł.

– W Komisji ds. Służb Specjalnych każdy z nas, posłów, jest indywidualnie dobierany. Tak samo na przykład w Komisji Obrony Narodowej można byłoby wprowadzić pewne rygory, że wybór będzie imienny – wskazuje Biernacki.

Dr Krzysztof Izdebski, prawnik, ekspert Fundacji Batorego, uważa, że zmiany prawa mogłyby być zrobione, ale „w bardzo przemyślany sposób”.

– O przyznaniu certyfikatu bezpieczeństwa, jak i jego odebraniu decyduje ABW, a więc faktycznie jest tu bezpośredni wpływ rządu. A do działań władz generalnie, nie tylko w Polsce, podchodzimy nieufnie. Stąd ryzyko, że sprawdzanie posłów przez ABW mogłoby być środkiem do tego, żeby ograniczyć pracę posła – mówi Krzysztof Izdebski. I uważa, że potrzebna byłaby ocena ryzyka zachowania posła – czy jego „wybryk” był jednorazowy, czy było ich więcej, i czy zachodzi ryzyko, że taki poseł dzieli się informacjami, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa – mówi dr Izdebski. – Takie przepisy musiałyby być mocno obudowane, żeby nie był to klucz do eliminowania jakichś posłów z działalności – podsumowuje dr Izdebski, który większe zagrożenie widzi w sytuacji z Braunem mającym udokumentowane kontakty rosyjskie niż w „wybryku” Czarneckiego.

Miał szkodzić Polsce

O tym, że problem jest realny, pokazuje sprawa oskarżonego o szpiegostwo Mateusza P., byłego posła Samoobrony i lidera prokremlowskiej partii Zmiana, który przez siedem lat miał współpracować z rosyjskimi służbami oraz przekazywać informacje wywiadowi Chin. Jego proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Z akt sprawy wynika, że były poseł realizował działania zlecone przez rosyjskie służby, ale także sam był pomysłodawcą i inicjatorem. Za pieniądze miał przekazać rosyjskim służbom własne prapjekty wywołujące nastroje antyukraińskie czy wspierające aneksję Krymu przez Rosję. Poseł Marek Biernacki uważa, że większym problemem jest to, że ministrowie nie byli prześwietlani przez służby.

– W tej kadencji nie było sprawdzeń, tzw. wirówki, nawet w przypadku ministrów. I byli tacy, którzy mieli dostęp do informacji niejawnych – i na szczęście już nimi nie są – a nie nie przeszli weryfikacji i nie dostali dopuszczenia od służb – zauważa poseł Biernacki. – Politycy nie chcieli, żeby służby weryfikowały skład rządu, bo władza nie miała zaufania do własnych służb.

Gdyby Przemysław Czarnecki, znaleziony na przystanku w stanie upojenia alkoholowego, nie był posłem, ale np. dyrektorem urzędu, szef ABW z automatu zawiesiłby mu certyfikat bezpieczeństwa, wszczął postępowanie sprawdzające i odebrał dostęp do informacji niejawnych. Wobec parlamentarzysty tego zrobić nie może, bo ustawa o ochronie informacji niejawnych nie pozwala wszczynać takiego postępowania.

Bez weryfikacji

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Ukrainiec ucieka przed poborem. Lawina wniosków o ochronę międzynarodową
Polityka
Zajączkowska-Hernik: Konfederacja będzie bronić obrotu gotówkowego
Polityka
Trzecia Droga przekłada termin prezentacji list wyborczych. Hołownia wskazał powód
Polityka
Obajtek odpowiada na wpis Tuska: Po ile dziś w Polsce paliwo?
Polityka
Sondaż CBOS: Gwałtowny spadek poparcia dla KO
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?