Arkadij Babczenko, rosyjski dziennikarz, który od prawie roku wraz z żoną i córką mieszka w Kijowie, 29 maja wyszedł z domu zrobić wieczorne zakupy. Ukraińska stolica stała się dla niego – jak i dla wielu zaangażowanych politycznie obywateli Rosji – miejscem ucieczki przed zagrożeniem czającym się na nich w ojczyźnie.
Gdy kilkanaście minut później wrócił do domu, przed jego drzwiami czekał zabójca. Trzy strzały zaalarmowały żonę Babczenki. Kiedy wbiegła do przedpokoju, zobaczyła męża w kałuży krwi. Mimo reanimacji dziennikarz zmarł w karetce – powiedział dziennikarzom rzecznik ukraińskiej policji Jarosław Trakało kilka godzin po tym, jak pierwsze media poinformowały o zamachu na Babczenkę.