Tomasz Terlikowski: Milczenie mówiące więcej niż tysiące słów

Nie ma wątpliwości w sprawie abp. Andrzeja Dzięgi, który zaniedbał swoje obowiązki, haniebnie potraktował skrzywdzonych i okłamał opinię publiczną.

Publikacja: 01.03.2024 17:00

Tomasz Terlikowski: Milczenie mówiące więcej niż tysiące słów

Foto: PAP/Marcin Bielecki

Ważna konferencja na temat tego, co w sprawie skrzywdzonych małoletnich w Kościele robi sam Kościół, odbyła się kilkanaście dni temu. Wiele słów padło z ust uczestników i pokazano działania instytucji katolickich. To wszystko zostało jednak do pewnego stopnia unieważnione zachowaniem Stolicy Apostolskiej (a konkretniej jej nuncjatury) oraz milczeniem biskupów w sprawie abp. Dzięgi.

Nie twierdzę, że działania omawiane na wspomnianej konferencji się nie liczą. Ale dojmujące milczenie hierarchów (przerwane głosem czterech biskupów pomocniczych, o czym za chwilę) pokazuje, że większość Kościoła ma do krzywd małoletnich stosunek w najlepszym razie obojętny.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Czy piekło jest puste?

Skąd tak ostry wniosek? Spójrzmy, jak skrzywdzonych i krzywdzicieli traktuje Watykan. Proces w absolutnie jednoznacznej sprawie abp. Andrzeja Dzięgi toczył się latami, choć nie ma wątpliwości, że już w Sandomierzu duchowny złamał wszystkie możliwe zasady, zarówno kanoniczne, jak i moralne. Zdecydował się bowiem na przesłuchanie 12-latka wykorzystanego seksualnie przez księdza bez udziału rodziców i bez pomocy psychologicznej, a potem zmusił go do podpisania protokołu bez czytania. Na koniec nakazał złożenie przysięgi tajemnicy. To jednak nie koniec historii. Ksiądz pedofil nie został ukarany, jego sprawa nie została w odpowiednim trybie przekazana do Watykanu. Zamiast tego ówczesny biskup Dzięga wysłał tegoż księdza na nową parafię i mianował go kanonikiem kapituły, a na koniec „zagubił” nagranie zeznań chłopca.

Spójrzmy, jak skrzywdzonych i krzywdzicieli traktuje Watykan. Proces w absolutnie jednoznacznej sprawie abp. Andrzeja Dzięgi toczył się latami, choć nie ma wątpliwości, że już w Sandomierzu duchowny złamał wszystkie możliwe zasady, zarówno kanoniczne, jak i moralne. 

Arcybiskup również latami chronił ks. Andrzeja Dymera i pomagał w psychicznym oraz emocjonalnym niszczeniu jego ofiar. Sprawa była więc jednoznaczna, a Watykan nie miał wyboru, jak tylko uznać go za winnego i nałożyć kary. Tymczasem umożliwił mu ustąpienie na własnych warunkach i wydał informację, która pozwoliła arcybiskupowi okłamywanie wiernych i księży (że ustępuje z powodu stanu zdrowia). Dlatego odpowiedzialność za to spoczywa na Watykanie, a nie na polskim Kościele.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Jesteśmy w stanie wojny, w której nie będzie wygranych

Sprawa była na tyle skandaliczna, że podniosły się głosy oburzenia, a czterech biskupów pomocniczych wprost odcięło się od tego modelu komunikacji. To pewien przełom, bo dotąd panowało zgodne milczenie. Cisza panowała jednak wciąż ze strony ordynariuszy, choć nieoficjalnie wiadomo, że kilku interweniowało u nuncjusza. Nikt jednak publicznie się nie wychylił. Dlaczego? Odpowiedź zawarta jest w poście na Facebooku bp. Grzegorza Suchodolskiego (jednego z tych, którzy zajęli stanowisko). „Od siebie dodam tylko, że są wybory (moralne) ważniejsze niż wybory nawet najważniejszego prezydium” – napisał biskup pomocniczy siedlecki. Co oznaczają te słowa? To delikatne zwrócenie uwagi na fakt, że ani nadchodzące wybory na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, ani późniejsza elekcja do prezydium nie są usprawiedliwieniem dla milczenia w takiej sytuacji.

Tak to właśnie wygląda. Za mniej niż dwa tygodnie mamy wybory na nowego przewodniczącego KEP, a wychylenie się teraz w obronie skrzywdzonych może uczynić kandydata na nowego przewodniczącego (a może nawet całe jego środowisko) niewybieralnym. To mówi o wiele więcej o rzeczywistym stanie umysłów sporej grupy polskich biskupów na temat pomocy osobom skrzywdzonym niż nawet najważniejsze konferencje.

Ważna konferencja na temat tego, co w sprawie skrzywdzonych małoletnich w Kościele robi sam Kościół, odbyła się kilkanaście dni temu. Wiele słów padło z ust uczestników i pokazano działania instytucji katolickich. To wszystko zostało jednak do pewnego stopnia unieważnione zachowaniem Stolicy Apostolskiej (a konkretniej jej nuncjatury) oraz milczeniem biskupów w sprawie abp. Dzięgi.

Nie twierdzę, że działania omawiane na wspomnianej konferencji się nie liczą. Ale dojmujące milczenie hierarchów (przerwane głosem czterech biskupów pomocniczych, o czym za chwilę) pokazuje, że większość Kościoła ma do krzywd małoletnich stosunek w najlepszym razie obojętny.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?