Logika tego sporu jest nieubłagana. Żadna ze stron nie ustąpiła i nie ustąpi, bo to wbrew jej najważniejszym, choć wyłącznie partyjnym, interesom. PiS nie może odpuścić sprawy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, bo uderza to w fundamenty jego wizji Polski i diagnozy rzeczywistości. Na dodatek oznaczałoby to – z perspektywy Jarosława Kaczyńskiego – zdradę najbliższych towarzyszy. Prezydent Andrzej Duda też się raczej nie cofnie. Nie tylko dlatego, że wywodzi się z Prawa i Sprawiedliwości, ale również dlatego, że będzie walczył o przestrzeń władzy dla urzędu prezydenta (i siebie samego), a także by nie uznać konieczności zmiany swojej wcześniejszej decyzji w sprawie ułaskawienia Wąsika i Kamińskiego podjętej zanim zapadł prawomocny wyrok. Symboliczne dociskanie go, próba poniżenia zdecydowanie nie ustawia go w pozycji, z której może zrobić krok w tył.