Rok 2005. Katarzynie Gromskiej wydaje się, że życie ma już poukładane: mąż, dwójka dzieci w podstawówce, właśnie kupili mieszkanie. Kiedyś wypuszczą córkę i syna w świat, na radomskim blokowisku zostaną już do końca, z pieskiem albo dwoma, tak było przecież u nich od zawsze. Jednego dopiero co przygarnęli, koczował na klatce schodowej, zaraz jednak pojawia się drugi, robi się nie tyle ciasno, ile kłopotliwie, bo zwierzaki nie bardzo się dogadują. Magda, która ma 11 lat i doświadczenie wolontariuszki w schronisku, rzuca: kupmy dom, zacznijmy ratować zwierzęta. Katarzyna z mężem jeszcze tego samego dnia wystawiają mieszkanie na sprzedaż i zaczynają przeglądać oferty. Szukają czegoś małego (na duże ich nie stać), ale z możliwie największą działką. I z dobrą komunikacją, żeby dzieciaki nie mordowały się z dojazdami do szkoły.