Bogów na świecie stworzył naprzód strach” – napisał niegdyś starorzymski poeta Publiusz Stacjusz. Zapewne miał rację, choćby dlatego, że było to bez wątpienia pierwsze uczucie, jakie owładnęło rodzącą się świadomością rozumnego bytu. Narodziny zawsze pełne są bólu, wrzasku i przerażenia. Małpoluda – któremu nieudolną jeszcze myślą „ja jestem…”, po raz pierwszy udało się wyartykułować własną odrębność – ogarnął najpierwotniejszy, egzystencjalny strach. W tym właśnie momencie pojął bowiem swoją kruchą samotność w świecie tajemniczym, groźnym i nieprzyjaznym, a w najlepszym razie lodowato obojętnym.