Feministyczny marsz przez instytucje rozpoczął się już dawno temu, jednak z roku na rok przybiera na intensywności. Unia Europejska czy organizacje międzynarodowe takie jak ONZ już od dawna stanowią dla feministek przyczółek wykorzystywany do forsowania ich ideologicznych celów poprzez wywieranie politycznej presji na poszczególne państwa. Ich strategia działania, nazywana przez nie same taktyką bumerangu, zakłada, że dla osiągnięcia feministycznych dążeń należy się skupić na organizacjach międzynarodowych – ni mniej, ni więcej tylko po to, by pominąwszy początkowo krajowego prawodawcę, wywrzeć na nim presję z pozycji międzynarodowych i uniknąć konfrontacji z opinią społeczną demokratycznych społeczeństw.
Tym samym uzurpujące sobie pozycję reprezentantek kobiecych interesów działaczki feministyczne okazują się w istocie dobrze zorganizowaną grupą forsującą radykalne ideologiczne programy za pomocą nacisku biurokratycznych struktur międzynarodowych oraz emocjonalnego szantażu mediów, które udało im się skolonizować dzięki finansowemu wsparciu wielu podmiotów biznesowych.
Strategia ta realizowana jest obecnie na forum ONZ, gdzie zapadać będą w najbliższym czasie decyzje dotyczące tzw. celów w ramach zrównoważonego rozwoju (Sustainable Development Goals – SDG). Podobnie jak obowiązujące dotychczas Milenijne Cele Rozwoju, wytyczać mają one strategię i kierunek działań ONZ oraz jego państw członkowskich na przyszłe 15 lat. Aby te polityczne dyrektywy nie pozostały jedynie papierowym frazesem, stopień ich realizacji w poszczególnych państwach członkowskich będzie mierzony za pomocą odpowiednich wskaźników przez wybrane do tego struktury ONZ.