Tomasz Pietryga: Czy Sąd Najwyższy może unieważnić wybory

Nie ma dziś poważnych podstaw, aby w czwartek Izba Kontroli Nadzwyczajnej unieważniła wyniki październikowych wyborów parlamentarnych. I dobrze by było, gdyby tego rzeczywiście nie zrobiła.

Publikacja: 11.01.2024 03:00

Sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekali już o ważności przeprowadzonego ł

Sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekali już o ważności przeprowadzonego łącznie z wyborami do parlamentu, referendum krajowym

Foto: PAP/Albert Zawada

Obawy, które pojawiają się w kwestii potencjalnego unieważnienia wyborów przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN, opierają się raczej na emocjach związanych z obecnym kryzysem politycznym w Polsce niż na analizie rzeczywistych przesłanek, które mogłyby prowadzić do takich wniosków. Jeśli przyjrzymy się liczbie protestów wyborczych oraz wadze incydentów, które miały miejsce podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, to widać, że mieszczą się one w pewnym standardzie nieprawidłowości wyborczych z przeszłości. Te natomiast nie tylko nie dawały podstaw do unieważnienia wyborów, ale wręcz potwierdzały tezę, że polski system wyborczy jest stabilny i odporny na nadużycia.

Ten wniosek przy okazji wyborów w 2023 roku można śmiało powtórzyć. I nawet jeśli pod adresem Izby Kontroli Nadzwyczajnej płyną zarzuty upolitycznienia, margines do znalezienia podstaw do zakwestionowania wyborów jest bardzo wąski.

Paradoks polega jednak na tym, że o ważności największego demokratycznego święta orzeka sąd, który jest nieuznawany nie tylko przez obecną koalicję rządzącą i wielu prawników, ale nawet przez innych sędziów w ramach tego samego Sądu Najwyższego. W środę Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, wypowiadając się w sprawie mandatu Mariusza Kamińskiego, po raz kolejny podniosła, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem, a jej decyzje nie mają mocy prawnej.

Czytaj więcej

Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN orzeknie o ważności wyborów do parlamentu

Z tym argumentem będzie musiała się zmierzyć cała klasa polityczna, nie tylko w kontekście czwartkowej decyzji, ale również wcześniejszych. Izba przez pięć lat swojego funkcjonowania rozstrzygała już w sprawach ważności wyborów parlamentarnych, europejskich i prezydenckich, akceptując mandaty zwycięzców i opozycji. Zasadne staje się pytanie, jakie są skutki owych decyzji, jeżeli uznać ją za nielegalną. Czy otwieranie kolejnego frontu w obecnej sytuacji jest naszemu państwu potrzebne? Na pewno warto podejść do sprawy na chłodno, bez emocji, aby z jednego kryzysu nie wpaść w kolejne.

W historii wyborów III RP mieliśmy już kilka zakrętów. W 2014 roku podczas wyborów samorządowych wystąpiły poważne problemy organizacyjne. Ale zdecydowanie największy kryzys naszej demokracji miał miejsce w II turze wyborów prezydenckich w 1995 roku podczas starcia Lecha Wałęsy z Aleksandrem Kwaśniewskim. Kłamstwo dotyczące wyższego wykształcenia, jakiego dopuścił się kandydat postkomunistów, miało swoje dalekosiężne konsekwencje. Sąd Najwyższy, odrzucając skargi podważające jego wybór, legitymizował kłamstwo w polityce. W młodej, rodzącej się demokracji przypieczętował standard, że polityka nie musi opierać się na wzorcach moralnych. Ów standard obowiązuje w niej do dziś. Warto o tym pamiętać i pod żadnym pozorem nie należy jeszcze bardziej tych standardów obniżać.

Obawy, które pojawiają się w kwestii potencjalnego unieważnienia wyborów przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN, opierają się raczej na emocjach związanych z obecnym kryzysem politycznym w Polsce niż na analizie rzeczywistych przesłanek, które mogłyby prowadzić do takich wniosków. Jeśli przyjrzymy się liczbie protestów wyborczych oraz wadze incydentów, które miały miejsce podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, to widać, że mieszczą się one w pewnym standardzie nieprawidłowości wyborczych z przeszłości. Te natomiast nie tylko nie dawały podstaw do unieważnienia wyborów, ale wręcz potwierdzały tezę, że polski system wyborczy jest stabilny i odporny na nadużycia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Sławomir Paruch, Michał Włodarczyk: Wartości firmy vs. przekonania pracowników
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ulotny urok kasowego PIT
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił