Zaległości w składkach a restrukturyzacja: firmom w upadłości może pomóc ZUS

By osiągnąć cel prawa restrukturyzacyjnego wystarczy, by ZUS zgłaszał wnioski o upadłość wszystkich podmiotów, które zalegają powyżej trzech miesięcy z zapłatą składek ZUS – przekonuje ekspert.

Publikacja: 01.04.2016 09:23

Z zainteresowaniem przeczytałem w „Rzeczpospolitej" polemikę pana Andrzeja Głowackiego pt. „Prawo restrukturyzacyjne odniesie sukces" będącą odpowiedzią na artykuł Krzysztofa Oppnehaima pt. „Prawo restrukturyzacyjne: sukces czy porażka?". Nie znam żadnego z panów, ale jako  praktyk (syndyk i doradca z zakresu zarządzania przedsiębiorstwem w kryzysie) podzielam poglądy pana Krzysztofa Oppenhaima. Proces restrukturyzacyjny powinien być szybki i tani, z kolei wierzyciele nie będą dalej – tak jak w postępowaniach upadłościowych z możliwością zawarcia układu – zainteresowani pomocą dłużnikom w ich restrukturyzacji. Dodatkowo utrata płynności i brak szansy na jej odzyskanie w procesach restrukturyzacyjnych nie pozwoli w większości wypadków na przetrwanie kilku miesięcy postępowania bez zaciągania nowych zobowiązań. Dodam, że rację przyznaję z żalem, gdyż zostałem syndykiem, bo chciałem uzdrawiać przedsiębiorstwa, a nie likwidować.

Z analizy artykułów prasowych oraz rozmów z innymi syndykami (obecnie doradcami restrukturyzacyjnymi) wnioskuję jednak, iż część z nas przypisuje sobie dodatkowe umiejętności. Niestety, sam nowy tytuł ich nie przysparza.

Mam jednak szacunek dla pana Andrzeja Głowackiego za chęć pomocy przedsiębiorcom i zapał do dzielenia się z nimi wiedzą. Świadczy to o właściwym podejściu do zawodu i chęci „czynienia dobra". Prawdopodobnie to właśnie ta wiara pana Andrzeja w potrzebę zmian w podejściu „zaowocowała" przesadną w formie oceną twierdzeń pana Krzysztofa.

Odnosząc się do kwestii dyżurów w sądach doradców restrukturyzacyjnych, to jako stały mediator sądowy ds. gospodarczych, mający na koncie ponad 250 przeprowadzonych mediacji, mogę wskazać, iż takie „dni otwarte" są cyklicznie organizowane przez mediatorów i brak jest zainteresowania przedsiębiorców takim rozwiązywaniem sporów.

Dodatkowo po wejściu w życie nowej ustawy z 2003 r. jako Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Syndyków „wychodziliśmy" do przedsiębiorców z ofertą darmowej pomocy, organizowaliśmy konferencje naukowe na Uniwersytecie Szczecińskim (gośćmi byli m.in. prof. A. Jakubecki, sędzia S. Gurgul, A. Hrycaj, posłowie, ministrowie i urzędnicy Ministerstwa Gospodarki) i, niestety, nie spowodowało to wzrostu świadomości przedsiębiorców.

Jeśli chcemy, aby rola doradców restrukturyzacyjnych wzrosła, to – tak jak wskazałem na ostatniej konferencji w Ministerstwie Gospodarki – trzeba wdrożyć kampanię medialną odnośnie do praw i obowiązków przedsiębiorców. Przekonać ich, że restrukturyzacja czy upadłość jest przywilejem i zarazem obowiązkiem przedsiębiorców. Nawet taka kampania jednak nie zmieniłaby od razu podejścia przedsiębiorców do restrukturyzacji, gdyż osoby zarządzające czy właściciele przedsiębiorstw w Polsce nie są w stanie zaryzykować utratę posady czy pogodzić się z ograniczeniami korzyści prywatnych płynącymi z przepisów ustawy. Dlatego przewiduję, iż nie zwiększy się drastycznie ilość postępowań.

Cel postępowań restrukturyzacyjnych można jednak osiągnąć bardzo szybko. Wystarczy bowiem, aby ZUS zgłaszał wnioski o upadłość wszystkich podmiotów, które zalegają powyżej trzech miesięcy z zapłatą składek ZUS. Przy takim podejściu ZUS przedsiębiorcy zagrożeni upadłością natychmiast składaliby wnioski o postępowania restrukturyzacyjne. Wtedy postępowań byłoby dużo, a ilość zawartych układów przekraczałaby zapewne 50 proc., a ich wykonanie byłoby znaczące, gdyż postępowania wszczęte byłyby zaraz po utracie płynności. Z moich badań wynika bowiem, iż ZUS jest jednym z pierwszych wierzycieli, wobec których przedsiębiorstwa w kryzysie przestają regulować w sposób trwały swoje wymagalne zobowiązania.

Niezależnie od poglądów spór jest ciekawy, gdyż de facto pokazuje ocenę nowych przepisów z pozycji entuzjasty (pan Andrzej Głowacki i ja 12 lat temu, gdy wchodziło prawo naprawcze) i sceptyka (pan Krzysztof Oppenhaime ja obecnie).

Kto ma rację, zapewne już za rok pokażą doświadczenie i statystyki.

Autor jest ekonomistą, syndykiem/doradcą restrukturyzacyjnym, mediatorem

Z zainteresowaniem przeczytałem w „Rzeczpospolitej" polemikę pana Andrzeja Głowackiego pt. „Prawo restrukturyzacyjne odniesie sukces" będącą odpowiedzią na artykuł Krzysztofa Oppnehaima pt. „Prawo restrukturyzacyjne: sukces czy porażka?". Nie znam żadnego z panów, ale jako  praktyk (syndyk i doradca z zakresu zarządzania przedsiębiorstwem w kryzysie) podzielam poglądy pana Krzysztofa Oppenhaima. Proces restrukturyzacyjny powinien być szybki i tani, z kolei wierzyciele nie będą dalej – tak jak w postępowaniach upadłościowych z możliwością zawarcia układu – zainteresowani pomocą dłużnikom w ich restrukturyzacji. Dodatkowo utrata płynności i brak szansy na jej odzyskanie w procesach restrukturyzacyjnych nie pozwoli w większości wypadków na przetrwanie kilku miesięcy postępowania bez zaciągania nowych zobowiązań. Dodam, że rację przyznaję z żalem, gdyż zostałem syndykiem, bo chciałem uzdrawiać przedsiębiorstwa, a nie likwidować.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?