Grzegorz Wiśniewsk: Czy UE uda się odbudować europejski przemysł fotowoltaiczny

Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen we wrześniowym orędziu o stanie Unii zwróciła uwagę na problem w dostępie do zielonych technologii, w tym fotowoltaiki. Częściowo przyznała, że jest to wynikiem krótkowzroczności lub braku zdecydowanego działania samej UE oraz krajów członkowskich.

Publikacja: 03.10.2023 03:00

Grzegorz Wiśniewsk: Czy UE uda się odbudować europejski przemysł fotowoltaiczny

Foto: Bloomberg

Pamiętamy wpływ nieuczciwych praktyk handlowych Chin na nasz przemysł energii słonecznej – przypomniała von der Leyen, nawiązując do postępującego w latach 2006–2021 upadku europejskiego przemysłu energetyki słonecznej, zarówno produkcji kolektorów słonecznych, jak i (od 2009 r.) komponentów fotowoltaicznych (płytek, ogniw i modułów PV). Przyczyną upadku był brak wsparcia dla przemysłu i nieskuteczne cła antysubsydyjne i antydumpingowe, które UE próbowała nakładać na firmy chińskie w latach 2012–2018.

UE dostrzegła problem dopiero w 2020 r., u progu pandemii, gdy załamały się dostawy do Europy nie tylko lekarstw, ale i fotowoltaiki. W 2022 r. przy przyroście w UE nowych mocy PV, wynoszącym 33 GW, wspólnotowe zdolności produkcyjne komponentów PV były znikome: 1,7 GW dla wlewków i płytek krzemowych i tylko 1,4 GW dla ogniw – a zdolności produkcyjne gotowych modułów PV wynosiły 9,4 GW, ale nie były w pełni wykorzystanie, a ich produkcja była oparta głównie na ogniwach z Chin. Według tzw. mapy handlowej ITC, w 2022 r. Chiny sprzedały 95 proc. niezbędnych UE modułów PV o wartości niemal 24 mld euro.

Podstawą chińskiego eksportu są subsydia przemysłowe wynoszące ok 1,8 proc. PKB. Według Center for Strategic & International Studies, subsydia te w 2019 r. wyniosły 240 mld dol. Wsparcie przeważnie dotyczyło półprzewodników, w tym PV oraz samochodów elektrycznych. Ale fotowoltaika korzysta przede wszystkich z nieoficjalnego wsparcia – takiego jak praca niewolnicza przy produkcji polikrzemu, przekazywanie darmowych terenów i infrastruktury firmom budującym fabryki PV czy darmowa woda i prąd do procesów produkcji.

Von der Leyen wymieniła też wprost ograniczenia wprowadzone przez Chiny na eksport galu i germanu – surowców niezbędnych w produkcji półprzewodników i paneli słonecznych.

Przypomniała też, że europejskie spółki potrzebują dostępu do kluczowych technologii, aby produkować i opracowywać nowe produkty, wprowadzać innowacje. To kwestia europejskiej suwerenności, jak dowodzi tzw. deklaracja wersalska Rady Europejskiej z marca 2022 r., będąca reakcją na szantaż energetyczny i napaść Rosji na Ukrainę.

Kluczowe rozwiązanie problemu szefowa KE widzi we wspólnym europejskim finansowaniu. W ramach wniosku Komisji dot. przeglądu unijnego budżetu w czerwcu br. utworzona została Platforma Strategicznych Technologii dla Europy. Technologia PV nie zawsze była w UE zaliczana do „strategicznych”, ale generalnie może korzystać z finansowania w ramach kolejnych ustanawianych w ostatnich dwóch, trzech latach przez KE funduszy i programów, takich jak: RepowerEU, InvestEU, Net-Zero Industry Act (NZIA), Green Deal Industrial Plan (GDIP). W uzupełnieniu do powyższych programów (GDIP, NZIA) Komisja dodatkowo zaproponowała Temporary Crisis and Transition Framework (TTCF) – ramy pomocy publicznej ułatwiające inwestycje w zielone technologie i aktualizację poszczególnych KPO – w 2023 r. rządy dostały możliwość zwiększenia funduszy na rozwój przemysłu PV.

Czy dotychczasowe działania przynoszą efekty?

Czy w plejadzie spóźnionych, ale coraz bardziej konkretnych, przynajmniej od strony finansowej i podatkowej (NZIA), rozwiązań dla PV uda się uchronić przed „chińską nawałnicą” pozostałe jeszcze na rynku firmy przemysłowe PV, odbudować europejski przemysł i zbudować jego przewagi w przyszłości?

Generalnie szefowa KE nie pozostawia wątpliwości: od wiatru po stal, od akumulatorów po pojazdy elektryczne – przyszłość naszego przemysłu czystych technologii musi być kształtowana w Europie.

Podaje ona pozytywny przekład zielonej transformacji w przemyśle: pięć lat temu w Europie nie było ani jednej fabryki czystej stali, dziś jest ich 38. W przypadku przemysłu PV nie ma się jednak czym chwalić, choć UE ma swój ambitny cel w zakresie 600 MW mocy PV w 2030 r., niemal trzykrotnie więcej niż dziś.

Jeśli chodzi o wsparcie dla przemysłu i jego rozwój, UE może stwarzać tylko warunki – decydują kraje członkowskie. Co do zasady, nie można mieć zastrzeżeń do strategii polskiego rządu (w niektórych aspektach, Polska nawet wyprzedziła UE), ale jeśli chodzi o wdrażanie rozwiązań dla przemysłu PV, musimy jeszcze wiele poprawić.

Przemysł PV w Polsce

Już w 2016 r. Instytut Energetyki Odnawialnej w raporcie „Polski przemysł produkcji urządzeń dla energetyki odnawialnej” zwracał uwagę na problem i podsuwał pomysły jego rozwiązania. IEO zauważał wówczas, że projekt „Priorytetów Polityki Przemysłowej 2015–2020+”, autorstwa ówczesnego Ministerstwa Gospodarki (z 2015 r.) nie formułował konkretnych działań wspierających rozwój przemysłu energetyki odnawianej, ale przynajmniej zapowiadał oceny konkurencyjności i identyfikację barier rozwojowych. Postulaty przemysłowe obecnej koalicji rządowej znalazły odbicie w „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” (SOR) przygotowanej przez ówczesnego wicepremiera Mateusza Morawieckiego w Ministerstwie Rozwoju w 2016 r. (tzw. plan Morawieckiego).

Ten zapominany już plan gospodarczy bazował na pięciu filarach, w tym czterech potencjalnie sprzyjających rozwojowi „zielonego przemysłu”, nazwanych odpowiednio: (1) reindustrializacja, czyli rozwijanie nowych przewag konkurencyjnych i specjalizacji polskiej gospodarki, (2) rozwój innowacyjnych firm, w tym budowa przyjaznego otoczenia dla firm i systemu wsparcia innowacji, (3) dostęp do kapitału dla rozwoju inwestycji, (4) ekspansja zagraniczna i wsparcie eksportu.

Tylko niektóre elementy SOR w przemyśle PV były wdrażane, przynajmniej do połowy 2021 r., gdy wicepremier Gowin ogłosił „Politykę przemysłową Polski” (PPP). Jednym z jej filarów miało być dążenie do powstania łańcucha dostaw w sektorze PV i stworzenie zdolności wytworzenia wolumenu kluczowych komponentów, który pokryje co najmniej połowę zapotrzebowania w krajowej fotowoltaice do 2030 r. (w 2022 r. było to poniżej 3 proc.). W tym samym czasie rząd przyjął KPO z działaniem E1.1.1. na wsparcie produkcji komponentów dla zielonych technologii. Rozwój przemysłu PV wspierało kilku członków Rady Ministrów, w tym minister ds. gospodarki Jadwiga Emilewicz, która wytykała politykom, że późno odkryli występowanie trudności z dostawami kluczowych produktów i wyrobów, gdy produkowane są one poza Europą i ostrzegała przed uzależnianiem Polski od Chin. Aktywnie działała ona na rzecz wprowadzenia węglowego podatku na granicach UE i podkreślając wartość „suwerenności technologicznej”.

Pełnomocnik rządu ds. OZE Ireneusz Zyska w ramach tzw. zielonych porozumień sektorowych, w tym porozumienia branży PV z rządem, spopularyzował terminy „local content” i suwerenność energetyczną w oparciu o OZE oraz promował wsparcie budowy nowych fabryk PV w UE i w Polsce w ramach instrumentu IPCEI.

Niestety, mając krajowy przemysł PV (produkcja modułów PV, konstrukcji wsporczych, stacji transformatorowych, kabli solarnych itp.) i lepsze od UE zrozumienie konieczności zielonej industrializacji, zaczęliśmy tracić dystans do UE w zakresie promocji technologii PV, choć ta działa zbyt wolno w stosunku do potrzeb ochrony własnego przemysłu.

Największą niepewność dla polskiego przemysłu PV wprowadza opóźnianie KPO. Problemem dla Polski staje się też to, że inne kraje (np. Włochy, Hiszpania) kierują na przemysł PV środki własnych KPO i uzyskują przewagę wewnątrz UE. Ponadto UE dokonała rewizji funduszy na KPO i w marcu 2023 r. zaproponowała 27 mld euro dodatkowych dotacji w ramach REPowerEU, w tym dla Polski – 2,76 mld euro na przemysł przetwórczy, z rekomendacją dla PV, ale Polska z tej możliwości jeszcze nie skorzystała.

W Polsce nie zadziałały też tzw. tymczasowe kryzysowe i przejściowe ramy dla środków pomocy państwa w celu wsparcia gospodarki po agresji Rosji wobec Ukrainy (TCTF). Środki te są przeznaczone na pomoc inwestycyjną w sektorach o znaczeniu strategicznym dla przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto i zostały wprowadzone rozporządzeniem Komisji z marca 2023 r. Inne kraje stworzyły fundusze (np. Holandia 0,4 mld euro) i ogłosiły stosowne konkursy na projekty przemysłowe PV (np. w Niemczech 10 GW nowych mocy do produkcji ogniw i modułów PV). Pewne możliwości w tym zakresie w Polsce stwarza aktualizacja programu wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej, który otwarty jest też na przemysł PV, ale program jest we wstępnej fazie wdrożenia i może zapewnić wsparcie ograniczone do 15–25 proc. kosztów kwalifikowanych projektu inwestycyjnego.

Polska, będąc drugim rynkiem fotowoltaiki w UE, z inwestycjami przekraczającymi 20 mld zł rocznie, nie potrafi w odpowiednim czasie wykorzystać unijnych instrumentów wsparcia na rzecz budowy własnego przemysłu nowych technologii. A czas ma tu właśnie znaczenie, gdyż Chiny postanowiły uprzedzić wejście w życie wszystkich instrumentów zwiększających konkurencyjność europejskiego przemysłu PV i zniechęcić do dalszych działań zarówno administracje, jak i biznes.

Czas ma znaczenie

Chiny działają szybko i agresywnie. Chcą, aby do własnego eksportu komponentów PV z wysokim śladem węglowym wykorzystać okno czasowe przed wprowadzeniem przez UE (w 2026 r.), granicznego podatku węglowego (CBAM) i zanim zostaną uruchomione nowe fabryki w Europie, chcą doprowadzić do bankructw tych zakładów, które jeszcze funkcjonują, także w Polsce. Chiny przez ostatnie lata przeinwestowały w zdolności wytwórcze, przekraczając 500 GW/rok w przypadku ogniw i 600 GW/rok w przypadku modułów.

Przy nadprodukcji dumpingową polityką cenową w latach 2023–2024 są w stanie wręcz zniszczyć obecny przemysł unijny, nie zwracając uwagi na fakt, że zaniżone ceny zniszczą też mniejsze firmy chińskie, zazwyczaj mające słabsze relacje polityczne z rządem.

Obecna presja Chin na Europę wynika też z faktu, że inne główne rynki zbytu chińskiej produkcji PV zamknęły się wcześniej. W szczególności w USA (polityka celna – obecna taryfa wynosi 14,5 proc.), a obecnie także w Indiach (twarda polityka celna 40–45 proc. oraz subsydia na produkcję komponentów PV).

Na skutki dla Europy nie trzeba było długo czekać. Ceny modułów PV przez 6 miesięcy spadły niemal o 50 proc., poniżej 16 eurocentów za wat. Według firmy analitycznej Rystad do końca roku w europejskich magazynach będzie zalegać 100 GW chińskich modułów, podczas gdy zapotrzebowanie w tym i przyszłym roku wyniesie po 60 GW. Oczywiście po rozładowaniu w UE magazynów pełnych starych technologii PV ceny modułów skoczą z obecnych 16 centów/W do co najmniej swojego maksimum z końca 2022 r. (30–32 centów/W), ale nie skorzysta z tego część firm unijnych, która zawiesi działalność. Dyktat cenowy może potrwać znacznie dłużej.

Dlatego 11 września Europejska Rada Przemysłu Energetyki Słonecznej (ESMC) skierowała na ręce przewodniczących Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego stanowisko, poparte także przez polski przemysł, z prorozwojowymi postulatami:

- wprowadzenie zachęt dla europejskich instalatorów i deweloperów projektów PV do włączania minimalnego udziału europejskiej produkcji (local content) w produktach sprzedawanych w Europie, od 10 proc. obecnie do 40 proc. w 2030 r.

- udzielenie start-upom (w celu mobilizacji inwestorów do podtrzymania rozwoju nowych projektów przemysłowych) wsparcia w realizacji projektów, w szczególności dotacji na studia wykonalności i biznesplany oraz gwarancji bankowych dla spółek celowych (SPV).

Są też postulaty defensywne, takie jak natychmiastowe wykluczenie z europejskiego rynku modułów PV produkowanych przy użyciu pracy przymusowej. Najdalej idący postulat dotyczy zakupu interwencyjnego obecnego wolumenu produkcji w UE modułów PV.

Walka o europejski przemysł PV trwa. Z pełnym wdrożeniem planu rozwoju przemysłu PV musi spieszyć się i Komisja, i Parlament – nie tylko z uwagi na wybory do PE, ale i upływający czas. UE wciąż brakuje narzędzi do wspierania MŚP i start-upów, które mają kluczowe znaczenie dla zabezpieczenia łańcuchów dostaw w strategicznych sektorach, takich jak PV. Ogłoszenie utworzenia Funduszu Suwerenności UE nie zapewni branży przyszłości.

W kampanii wyborczej temat jest raczej pomijany. Dziwić może fakt, że partie nie wpisują się w unijny system finansowania i nie myślą o bardziej efektywnym niż dotychczas wykorzystaniu Funduszu Modernizacyjnego (wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, w ub.r. wpływy wyniosły 23 mld zł), który może już obecnie służyć wspieraniu inicjatyw działających na zasadzie start-up.

Kampanijne pomysły nie wpisują się szeroko ani w potrzeby krajowe ani strategiczne cele UE, ani nie gwarantują wykorzystania instrumentów, które w końcu, z wieloletnim opóźnieniem, oferuje UE.

Grzegorz Wiśniewski jest prezesem Instytutu Energetyki Odnawialnej oraz inicjatorem projektu budowy na Śląsku pierwszej w Polsce gigafabryki ogniw fotowoltaicznych realizowanego pod firmą GigaPV

Pamiętamy wpływ nieuczciwych praktyk handlowych Chin na nasz przemysł energii słonecznej – przypomniała von der Leyen, nawiązując do postępującego w latach 2006–2021 upadku europejskiego przemysłu energetyki słonecznej, zarówno produkcji kolektorów słonecznych, jak i (od 2009 r.) komponentów fotowoltaicznych (płytek, ogniw i modułów PV). Przyczyną upadku był brak wsparcia dla przemysłu i nieskuteczne cła antysubsydyjne i antydumpingowe, które UE próbowała nakładać na firmy chińskie w latach 2012–2018.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił