Sławomir Horbaczewski : Priorytety bezładnie pomieszane

Trzeba udrożnić pozyskiwanie pozwoleń na budowę nie poprzez zmiany prawa na chybił trafił, ale zmiany organizacyjne i skoncentrowanie dostępnych środków na procesach administracyjnych.

Publikacja: 13.09.2023 03:00

Trzeba udrożnić pozyskiwanie pozwoleń na budowę

Trzeba udrożnić pozyskiwanie pozwoleń na budowę

Foto: Adobe Stock

Zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym opublikowane w końcu sierpnia, a wchodzące w życie sukcesywnie w ciągu najbliższych kilku lat, nie odpowiadają potrzebom rynku, jedynie pogłębiają chaos regulacyjny i organizacyjny. To nawet nie pół-, ale ćwierćśrodki nieumożliwiające szybkiego przygotowania i wprowadzania optymalnie do użytkowania rocznie co najmniej 400 tys. lokali mieszkalnych o wyprzedzającym współczesność standardzie wyposażenia.

Zamiast zająć się planowaniem dla odpowiednio dużych terenów budowlanych wewnątrz dużych skupisk ludzkich poprzez bodźce ekonomiczne dla samorządów, aby wykorzystały istniejące uzbrojenie techniczne i ciągi komunikacji publicznej, często o bardzo dużych możliwościach (np. na obszarach poprzemysłowych), ustawodawca wciąż eksperymentuje z kolejnymi zmianami regulacji i programami pomocowymi zaburzającymi mechanizmy rynkowe.

Problemem nie są uregulowania prawa budowlanego lub planowania przestrzennego, ale opieszałość postępowań administracyjnych wynikająca nie ze złego prawa postępowania administracyjnego (polski kodeks postępowania administracyjnego i system sądownictwa administracyjnego są całkiem nowoczesne i rzeczywiście zapewniają uczestnikom takich postępowań realną ochronę), ale ze zbyt skąpych i niekształconych na bieżąco kadr odpowiednich komórek zajmujących się planowaniem przestrzennym (urbanistyką), architekturą czy budownictwem w urzędach samorządów i na różnych szczeblach administracji rządowej.

Prawo budowlane musi zapewniać odpowiedni poziom pewności i przewidywalności wznoszonych konstrukcji budowlanych. I rzecz nie w osłabianiu regulacyjnej ochrony zdrowia i życia ich przyszłych mieszkańców czy użytkowników, ale w zwiększeniu przepustowości urzędów. Priorytety zostały bezładnie pomieszane i poplątane.

Urzędnicy w wydziałach urbanistyki, architektury i budownictwa prowadzą po kilkadziesiąt postępowań naraz. Kiedy w takiej sytuacji mają znaleźć czas i chęć do śledzenia zmian regulacyjnych, dokształcania się, wymiany doświadczeń z podobnymi miastami w różnych regionach kraju? Brakuje szkoleń dla urzędników przygotowujących decyzje uwzględniających ich wpływ na rozwój skupisk ludzkich, optymalizację kosztów funkcjonowania miast.

Zdecydowane zwiększenie dotacji celowych na „architekturę i budownictwo” dla samorządów, wyraźne zwiększenie środków na nadzór budowlany, kilkukrotne podwyższenie opłat towarzyszących wnioskom o warunki zabudowy czy pozwolenia na budowę w procesach inwestycjach powyżej kilkuset metrów poprawiłoby sytuację eliminując nakładające się wnioski składane „na wszelki wypadek” lub „na próbę”. Aby ich nie było, trzeba udrożnić pozyskiwanie naprawdę potrzebnych gospodarce pozwoleń na budowę poprzez zmiany organizacyjne i skoncentrowane na procesach administracyjnych wykorzystanie dostępnych środków, a nie zmiany prawa „na chybił trafił”.

Autor jest finansistą i praktykiem rynku nieruchomości.

Opinie publikowane w „Rzeczpospolitej” są elementem debaty publicznej i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji.

Zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym opublikowane w końcu sierpnia, a wchodzące w życie sukcesywnie w ciągu najbliższych kilku lat, nie odpowiadają potrzebom rynku, jedynie pogłębiają chaos regulacyjny i organizacyjny. To nawet nie pół-, ale ćwierćśrodki nieumożliwiające szybkiego przygotowania i wprowadzania optymalnie do użytkowania rocznie co najmniej 400 tys. lokali mieszkalnych o wyprzedzającym współczesność standardzie wyposażenia.

Zamiast zająć się planowaniem dla odpowiednio dużych terenów budowlanych wewnątrz dużych skupisk ludzkich poprzez bodźce ekonomiczne dla samorządów, aby wykorzystały istniejące uzbrojenie techniczne i ciągi komunikacji publicznej, często o bardzo dużych możliwościach (np. na obszarach poprzemysłowych), ustawodawca wciąż eksperymentuje z kolejnymi zmianami regulacji i programami pomocowymi zaburzającymi mechanizmy rynkowe.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację