Czy Kowalski musi mieć gorzej od Smitha

W oszczędzaniu na emeryturę nie ma lepszego rozwiązania niż powszechne pracownicze programy oszczędnościowe z domyślnym uczestnictwem.

Publikacja: 27.09.2017 19:45

W trzecim filarze emerytalnym na koniec 2016 r. zgromadzono w Polsce 19,2 mld zł, z czego 11,4 mld zł w pracowniczych programach emerytalnych i 7,8 mld zł na kontach indywidualnych (IKE i IKZE). To kwoty dalece odbiegające od poziomu zapewniającego godziwą emeryturę. Z preferencji korzystają głównie osoby zamożniejsze, które i tak by oszczędzały. Tymczasem na jesień życia dodatkowych pieniędzy najbardziej będą potrzebować osoby o niższych dochodach.

Kuszenie dopłatą do składek

W Unii Europejskiej dodatkowe zabezpieczenie emerytalne dobrze działa w Holandii, Danii, Irlandii i Wielkiej Brytanii, a zdecydowanie gorzej – w Grecji, Hiszpanii i Francji. W systemach emerytalnych tej pierwszej grupy krajów większe znaczenie mają zakładowe programy emerytalne niż indywidualne.

Warto wskazać, że dodatkowe kapitałowe filary emerytalne stały się powszechne tam, gdzie wprowadzono obowiązkowość – prawną lub faktyczną, wynikającą z automatycznego zapisu i uczynienia z tego warunku zatrudnienia. Praktyka pokazuje, że niewiele osób rezygnuje z programów z zapisem automatycznym (tzw. auto-enrolment). Przykładowo w Wielkiej Brytanii w pierwszym półroczu obowiązywania tego systemu z opcji wystąpienia z programu skorzystało tylko 9 proc. pracowników.

Rozwój dodatkowego zabezpieczenia emerytalnego zależy m.in. od zamożności obywateli i wysokości świadczeń z systemu podstawowego. Tam, gdzie publiczne systemy dają wyższe świadczenia (np. we Francji, w Belgii), prywatne plany emerytalne są słabiej rozwinięte. Dzieje się tak, gdyż pracownicy wnoszą wysokie, obowiązkowe składki na ubezpieczenie emerytalne.

Doświadczenia międzynarodowe wskazują, że dla wzrostu oszczędności znaczenie mają też takie czynniki, jak zaangażowanie pracodawców, przejrzystość, prostota oferowanych produktów, świadomość emerytalna i zachęty podatkowe.

Jak państwa zachęcają swoich obywateli do dobrowolnego oszczędzania? Dopłatami do składek, dotacjami na początkowe oszczędzanie, ulgami podatkowymi, automatycznymi zapisami do systemu i redukcją kosztów transakcyjnych dla obywateli, a nawet dedykowanymi aplikacjami na telefony komórkowe.

Ciekawym przykładem uwzględnienia lokalnej specyfiki jest aplikacja w ramach programu emerytalnego Mbao w Kenii. Wpłat można dokonywać prosto i szybko, nawet codziennie.

Skutkiem takich zachęt jest to, że osoby bardziej zamożne zazwyczaj przesuwają oszczędności. Dodatkowo odkładają ci o wyższych dochodach, zbliżający się do wieku emerytalnego. Osoby o niższych i średnich dochodach, jeśli już uczestniczą w oszczędzaniu, to ograniczają konsumpcję, co niestety jest niekorzystne dla gospodarki.

Tak to działa w Niemczech i Holandii

Warto w tym miejscu przyjrzeć się działaniom naszych zachodnich sąsiadów, którzy podobnie jak my mają problem z niską dzietnością i niską stopą zastąpienia. Dobrowolne oszczędności emerytalne pobudził w Niemczech program Riester Rente. Produkty subsydiowane przez państwo są kierowane głównie do osób mających na utrzymaniu dzieci oraz słabiej zarabiających. W efekcie w 2010 r. ok. 60 proc. gospodarstw domowych z co najmniej dwojgiem dzieci posiadało program emerytalny wobec 30 proc. w 2005.

Sukces, rozumiany jako powszechność oszczędzania również przez pracowników sektora publicznego, odniosła Holandia. Jeśli w danej branży pracodawcy i pracownicy zawrą tam takie porozumienie, istnieje prawny obowiązek uczestnictwa w planie emerytalnym. Dlatego udział w dodatkowych ubezpieczeniach emerytalnych sięga 90 proc., niezależnie od poziomu dochodów.

Ciekawie wygląda sytuacja w Danii. To kraj, który przoduje według OECD w rankingach wysokości sumy aktywów emerytalnych w relacji do PKB. Na straży powszechności ubezpieczeń emerytalnych stoją tam związki zawodowe i organizacje pracodawców, więc system jest quasi-obowiązkowy. Ubezpieczeniami emerytalnymi objętych jest ponad cztery piąte pracowników.

Na oszczędzanie korzystnie wpływa świadomość, że odkładane pieniądze mogą być przydatne tu i teraz. W Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w Kanadzie, w zakładowych programach emerytalnych 401(k) jest możliwość pożyczenia środków na sfinansowanie edukacji najbliższych, kupno domu czy pokrycie wydatków na leczenie. Korzysta z tego ok. 20 proc. uczestników programów.

Ciekawostką jest nowa forma oszczędnościowego konta emerytalnego uruchomiona w USA w 2015 r. – to tzw. myRA (ang. my retirement account, czyli mój rachunek emerytalny – red.) przeznaczone dla osób o najniższych dochodach. Wpłacane składki są inwestowane wyłącznie w obligacje państwowe. Za otwarcie i prowadzenie rachunku nie są pobierane żadne opłaty. Wpłacić na konto można do 5,5 tys. dol. rocznie, a dla osób w wieku powyżej 50 lat roczny limit wynosi 6,5 tys. dol.

KiwiSaver sprawdza się na antypodach

Przykładem pozytywnym, choć odległym geograficznie, jest program KiwiSaver wprowadzony w Nowej Zelandii w 2007 r. Opiera się na automatycznym przystąpieniu i dotacjach z budżetu państwa. Gdy go uruchamiano, dobrowolnie w planach emerytalnych oszczędzało mniej niż 10 proc. pracujących. Natomiast już pod koniec 2010 r. było to 55 proc.

Na wystąpienie z programu decyduje się mniej niż co trzecia osoba automatycznie zapisana do KiwiSavera. Wprowadzono przejrzyste reguły oszczędzania i – co bardzo ważne – wymierne korzyści: jednorazowy dodatek państwowy wpłacany na początku oszczędzania (równowartość ok. 2,5 tys. zł), coroczne dopłaty rządowe do składek oraz możliwość skorzystania z wakacji składkowych i subwencji na zakup domu.

Stoimy u progu zmian w kapitałowym systemie emerytalnym. Doświadczenia krajów, które z sukcesem budują oszczędności emerytalne, dowodzą, że nie ma korzystniejszej alternatywy dla powszechnych pracowniczych programów oszczędnościowych z domyślnym uczestnictwem. Potrzebne są rozwiązania proste, a jednocześnie niebędące poważnym obciążeniem dla budżetu państwa i dla uczestników.

Marzena Koczut jest wiceprezesem PKO BP Bankowy PTE, absolwentką finansów i rachunkowości na Uniwersytecie McGill w Montrealu w Kanadzie oraz studiów EMBA. W przeszłości kierowała przedstawicielstwem Export Development Canada (EDC) na kraje Europy Środkowej.

W trzecim filarze emerytalnym na koniec 2016 r. zgromadzono w Polsce 19,2 mld zł, z czego 11,4 mld zł w pracowniczych programach emerytalnych i 7,8 mld zł na kontach indywidualnych (IKE i IKZE). To kwoty dalece odbiegające od poziomu zapewniającego godziwą emeryturę. Z preferencji korzystają głównie osoby zamożniejsze, które i tak by oszczędzały. Tymczasem na jesień życia dodatkowych pieniędzy najbardziej będą potrzebować osoby o niższych dochodach.

Kuszenie dopłatą do składek

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację