„Totalny brak zaufania" – tak jeden z oficerów wysokiej rangi ocenia fakt, że francuska ochrona prezydenta Emmanuela Macrona podczas dwudniowej wizyty w Polsce skłoniła go do korzystania z własnego środka transportu.
Zgodnie z ustawą o SOP to polska Służba Ochrony Państwa odpowiada za ochronę francuskiego prezydenta na naszym terytorium. Art. 3 ustawy mówi, że SOP odpowiada za ochronę „osób posiadających status głowy państwa, szefa rządu oraz ich zastępców, przewodniczącego parlamentu lub izby parlamentu lub ministra spraw zagranicznych, wchodzących w skład delegacji państw obcych przebywających na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej".
Prezydent w renault
W poniedziałek pod Pałac Prezydencki Macron podjechał jednak własnym, pancernym autem Renault Espace sprowadzonym z Paryża, co wywołało lawinę uszczypliwych komentarzy. – „Sława" SOP dotarła do Paryża. To po prostu afront – mówi nam były funkcjonariusz BOR i SOP. Na pytanie „Rzeczpospolitej", dlaczego Macron nie skorzystał z polskiej ochrony, ppłk Bogusław Piórkowski, rzecznik SOP, odparł, że „SOP zgodnie z ustawą chroni prezydenta Francji na terenie RP".
O tym, że raczej chodzi o niską ocenę SOP w oczach francuskich służb specjalnych, świadczy fakt, że kiedy renault espace po wizycie Macrona u prezydenta Dudy odnotował usterkę (ujawnił to dziennik.pl), prezydent Francji przesiadł się do należącego do ambasady Francji w Polsce citroena, a nie skorzystał z pancernej limuzyny z floty SOP. Służba Ochrony Państwa zapewniała mu jednak kolumnę i ochronę miejsc, do których udawała się francuska delegacja.
Poprzednicy Macrona, Nicolas Sarkozy i Francois Hollande, nie przywozili swoich pancerniaków. Tylko prezydenci USA oraz Federacji Rosyjskiej zawsze korzystają wyłącznie ze swojej ochrony i transportu. Nieoficjalnie w SOP usłyszeliśmy, że powodem odmowy skorzystania z polskiego auta było „poczucie mocarstwowości oraz promocja francuskiej motoryzacji". – To niewiarygodne tłumaczenie. Po awarii pancernego Renault Espace, SOP chciał podstawić swoją „pancerkę", ale Francuzi się nie zgodzili i wzięli samochód ambasadora – „lekki". To wszystko tłumaczy – dodaje oficer. Macron poruszał się także we wtorek po Krakowie własnym autem – Peugeotem 5008.