Zostali zamordowani, bo byli dziennikarzami

Jeden poćwiartowany, drugiemu ścięto głowę, a trzeciego powieszono. Za prawdę w wielu miejscach na świecie wciąż oddaje się życie.

Publikacja: 29.12.2020 21:00

Ruhollah Zam został powieszony w Teheranie 12 grudnia

Ruhollah Zam został powieszony w Teheranie 12 grudnia

Foto: AFP

25-letni somalijski prezenter telewizyjny Abdiwali Ali Hasan wśród przyjaciół miał przezwisko Online, ponieważ zawsze był dostępny i zawsze na bieżąco śledził i relacjonował lokalne wydarzenia. Był korespondentem brytyjskiej stacji Universal TV oraz współpracował z miejscowym Radiem Kulmiye. Mieszkał w jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie – w regionie, w którym działa terrorystyczne ugrupowanie Asz-Szabab. Dziennikarz został rozstrzelany przez dwóch bojówkarzy, gdy wracał z redakcji do domu 16 lutego.

Julio Valdivia był meksykańskim reporterem codziennej gazety „El Mundo" w regionie Veracruz na wschodzie kraju. Szczególną uwagę poświęcał przestępczości i bezpieczeństwu, a z tym w regionie nie jest najlepiej. Zwłaszcza na pograniczu z sąsiednim regionem Oaxaca. Działają tam bandy, oskarżane o przemyt narkotyków, zabójstwa i kradzież ropy. Julio Valdivii ścięto głowę, a jego ciało zostało znalezione 9 września w okolicy miejscowości Motzorongo. Tymczasem jego kolega po fachu Víctor Fernando Álvarez Chávez, redaktor meksykańskiej witryny informacyjnej Punto x Punto Noticias, został poćwiartowany w Acapulco na zachodzie kraju.

Nie mniej tragiczny los spotkał indyjskiego dziennikarza Rakesha Singha w miejscowości w stanie Uttar Pradesh. Był redaktorem miejscowej gazety Rashtriya Swaroop i krytykował lokalnego burmistrza. 28 listopada spłonął żywcem we własnym domu po tym, jak został oblany płynem łatwopalnym i podpalony. Wśród zatrzymanych sprawców znalazł się syn miejscowego urzędnika. Lokalne media informowały, że Singh informował policję o groźbach, które otrzymywał, ale funkcjonariusze nie reagowali.

Zdarzają się jednak na świecie sytuacje, gdy to państwo, a nie bandyci, kartele narkotykowe czy terroryści, morduje dziennikarzy. Po raz pierwszy od 30 lat w Iranie został skazany na karę śmierci dziennikarz. Ruhollah Zam został powieszony w Teheranie 12 grudnia. Był redaktorem opozycyjnego portalu Amad News i prowadził odpowiednią stronę w komunikatorze Telegram. Zam został aresztowany jeszcze w 2009 roku po tym, jak relacjonował protesty przeciwników reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Ale wtedy dziennikarzowi udało się uciec z kraju, pod koniec 2019 roku został zwabiony do sąsiedniego Iraku, złapany przez służby i odesłany do Teheranu.

To tylko kilka historii zamordowanych w tym roku dziennikarzy. Z tegorocznego raportu Reporterów Bez Granic wynika, że zginęło 50. To i tak mniej niż w latach ubiegłych, gdyż pandemia koronawirusa, odwołane loty i sparaliżowana komunikacja znacząco ograniczyły aktywność dziennikarzy.

Dwie trzecie zamordowanych w tym roku dziennikarzy straciło życie w krajach, gdzie nie toczą się wojny. Chodzi przede wszystkim o Meksyk, Indie, Filipiny i Honduras.

W naszym regionie pod względem wolności mediów najgorzej w tegorocznym rankingu wypadła Białoruś. Aresztów i zatrzymań doświadczyło tam ponad 500 dziennikarzy, ośmiu z nich czeka na wyrok w więzieniu.

25-letni somalijski prezenter telewizyjny Abdiwali Ali Hasan wśród przyjaciół miał przezwisko Online, ponieważ zawsze był dostępny i zawsze na bieżąco śledził i relacjonował lokalne wydarzenia. Był korespondentem brytyjskiej stacji Universal TV oraz współpracował z miejscowym Radiem Kulmiye. Mieszkał w jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie – w regionie, w którym działa terrorystyczne ugrupowanie Asz-Szabab. Dziennikarz został rozstrzelany przez dwóch bojówkarzy, gdy wracał z redakcji do domu 16 lutego.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Michał Kolanko: Gra o bezpieczeństwo w kampanii. Czy zadziała?
Kraj
Odszedł Bronek Misztal
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa