Władimir Putin chce, by Rosjanie znienawidzili Ukraińców. Jaki ma cel?

Po ponad dziesięciu latach wojny propaganda Kremla wyraźnie nasila antyukraińską narrację. Próbuje przekonać Rosjan, że państwo ukraińskie jest „największym złem" i klucz do rozwiązania ich wszystkich problemów znajduje się w Kijowie.

Publikacja: 08.04.2024 15:26

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: AFP

Główna rosyjska telewizja rządowa Rossija 1 wyemitowała w najważniejszym (ma największą oglądalność) programie informacyjnym tygodnia „Wiesti niedieli” materiał o zatrzymanych terrorystach, którzy dokonali niedawno zamachu w Crocus City Hall pod Moskwą. Pokazano ledwo siedzących (mocno pobitych) obywateli Tadżykistanu, którzy prawie nie mówią po rosyjsku, ale przytakują osobom zadającym zza kamery pytania.

Twierdzą, że ich działania koordynował mężczyzna pod pseudonimem „Sajfułło” znajdujący się jakoby na terytorium Ukrainy. Propagandyści rosyjscy wprost oskarżyli Ukrainę i zorganizowanie zamachu na terenie Rosji, ale nie przedstawili żadnych dowodów.

Władimir Putin oskarża Ukrainę. „Dowody” pobrano z sieci społecznościowych

Dowodem (pokazanym przez Rossija 1) ma być to, że sprawcy zamachu uciekali w kierunku Ukrainy, gdzie jakoby mieli być „gorąco przywitani”. Propaganda Kremla twardo trzyma się wersji, którą wysunął Władimir Putin tuż po zamachu.

Mimo że zupełnie nie pokrywa się to z tym, o czym kilka dni temu mówił białoruski dyktator. Aleksander Łukaszenko oznajmił mianowicie, że zamachowcy najpierw udali się w kierunku granicy rosyjsko-białoruskiej, ale gdy droga została zablokowana przez służby białoruskie, skręcili w stronę Ukrainy.

Czytaj więcej

Atak na Crocus City Hill. Putin tłumaczy, dlaczego w Rosję nie mogli uderzyć islamiści

Rosyjskie media to przemilczały.

Drugim „dowodem” na związki zamachowców z Ukrainą mają być zdjęcia znalezione w telefonie jednego z zatrzymanych. Co na nich widzimy? Ukraiński żołnierz trzymający ukraińską flagę, jest też zdjęcie ukraińskiego czołgu oraz zdjęcie znanej już na całym świecie pocztówki przedstawiającej ukraińskiego żołnierza pokazującego środkowy palec w stronę tonącego rosyjskiego okrętu.

Propagandyści Putina nie zadali sobie trudu i nie usunęli z jednego ze zdjęć napisu wskazującego na źródło ich pochodzenia. Otóż zostały ściągnięte z materiałów publikowanych przez siły operacji specjalnych ukraińskiej armii w sieciach społecznościowych.

Kiedyś propaganda wymyśliła „ukrzyżowanego chłopaka w Słowiańsku"

Przez dziesięć lat wojny z Ukrainą rosyjska propaganda produkowała wiele fałszywych informacji oczerniających sąsiadów i podżegających do nienawiści wobec Ukraińców. Wystarczy przypomnieć słynny materiał rządowej stacji Pierwyj Kanał z lipca 2014 roku, w którym pokazana została „mieszkanka Słowiańska” opowiadająca o „ukrzyżowanym przez ukraińskich żołnierzy chłopczyku na oczach jego matki".

Nietrudno się domyślić, jaki stosunek do Ukrainy mieli Rosjanie, którzy wówczas oglądali ten materiał w jednej z czołowych stacji. Wtedy taka narracja miała uzasadniać nie tylko okupację Krymu, ale i wojnę w Donbasie. Nieważne, że informacje były fałszywe. Żaden z niezależnych dziennikarzy (również zagranicznych) nie znalazł ani jednego świadka takiej sytuacji w Słowiańsku.

Nieważne też, że po latach kobieta, która opowiadała tę historię, występując przed kamerą rosyjskich propagandystów, przyznała, że tak naprawdę nigdy nie była świadkiem podobnej sytuacji, ale opowiedziała to, co „gdzieś usłyszała”.

Kreml przygotowuje Rosjan do kolejnej fali mobilizacji?

Dzisiaj nie chodzi o fałszywą historię z ofiarami, których nie było. W zamachu pod Moskwą zginęły 144 osoby, wielu zostało okaleczonych i rannych. To czyjeś dzieci, żony, mężowie, bracia i siostry.

Czytaj więcej

Rosja przed wiosennym poborem. Sztab Generalny "uspokaja"

Co mają myśleć o Ukrainie, słysząc, że to jakoby stamtąd koordynowano działania zamachowców? Nie będą w stanie zweryfikować kłamstw swoich mediów, które przez lata nauczyły się sprytnie manipulować opinią publiczną w Rosji. Tam już od dawna nie liczą się fakty, a przedstawiane informacje mają w odpowiedni sposób ukierunkować myślenie Rosjan, przygotować do pewnych wydarzeń, uzasadniać podjęte lub planowane decyzje.

Wszystko wskazuje więc na to, że Rosjanie niedługo się mogą dowiedzieć o np. kolejnej wielkiej fali mobilizacji. Eksperci wojskowi wskazują, że obecnie rosyjska armia traci wiele sił, prowadząc ofensywę na kilku odcinkach frontu. Potrzebuje mocnego zaplecza, a może i sił do kolejnych uderzeń, z zupełnie innych kierunków (np. po raz kolejny z terytorium Białorusi). Putin potrzebuje nowego mięsa armatniego, setek tysięcy mężczyzn nafaszerowanych tezami propagandy i nienawidzących Ukraińców.

Główna rosyjska telewizja rządowa Rossija 1 wyemitowała w najważniejszym (ma największą oglądalność) programie informacyjnym tygodnia „Wiesti niedieli” materiał o zatrzymanych terrorystach, którzy dokonali niedawno zamachu w Crocus City Hall pod Moskwą. Pokazano ledwo siedzących (mocno pobitych) obywateli Tadżykistanu, którzy prawie nie mówią po rosyjsku, ale przytakują osobom zadającym zza kamery pytania.

Twierdzą, że ich działania koordynował mężczyzna pod pseudonimem „Sajfułło” znajdujący się jakoby na terytorium Ukrainy. Propagandyści rosyjscy wprost oskarżyli Ukrainę i zorganizowanie zamachu na terenie Rosji, ale nie przedstawili żadnych dowodów.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie. Powolny koniec ofensywy na Charków
Konflikty zbrojne
Wołodymyr Zełenski na linii frontu. Prezydent Ukrainy pojechał do Charkowa
Konflikty zbrojne
Izraelskie czołgi przez pomyłkę ostrzelały sztab izraelskiego batalionu. Są ofiary
Konflikty zbrojne
Przewodniczący Dumy grozi użyciem potężnej broni. "Kijów wciąga USA i Europę w wielką wojnę"
Konflikty zbrojne
Rosja szuka w Azji najemników na wojnę. Władze państw mają dość