Putin wie, że Kijów nie ma związku z atakiem pod Moskwą. Ale jest zdeterminowany

Choć Władimir Putin w dalszym ciągu twierdzi, że Ukraina mogła odegrać znaczącą rolę w ataku na Crocus City Hall, w którym zginęło 139 osób, część najbliższego otoczenia rosyjskiego prezydenta nie zgadza się z nim - pisze Bloomberg.

Publikacja: 26.03.2024 21:08

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: AFP

Według czterech osób mających bliskie powiązania z Kremlem, nie ma dowodów na zaangażowanie Ukrainy w atak terrorystyczny na salę koncertową w Crocus City Hall, podczas którego zginęło 139 osób, a ponad 180 zostało rannych. 

Putin był obecny podczas rozmów, podczas których urzędnicy zgodzili się, że atak nie ma powiązań z Kijowem, ale rosyjski dyktator pozostaje zdeterminowany, aby wykorzystać tragedię do zjednoczenia Rosjan w sprawie wojny na Ukrainie - mówi prosząca o anonimowość osoba znająca sytuację.

Kreml ma być zszokowani nieudolnością służb bezpieczeństwa w zapobiegnięciu piątkowemu atakowi. Prawie nikt, kogo znają z elity politycznej i biznesowej Rosji, nie wierzy, że za atakiem stoi Ukraina – twierdzą źródła cytowane przez Bloomberga.

Putin forsuje swoją narrację. Ma jasny cel

Putin próbuje powiązać Ukrainę z najkrwawszym atakiem terrorystycznym w Moskwie od ponad dwóch dekad, mimo że do odpowiedzialności przyznało się Państwo Islamskie. Prezydent przyznał późnym wieczorem w poniedziałek, że ataku dokonali bojownicy islamistyczni, ale w wystąpieniu telewizyjnym powiedział, że „jest zainteresowany tym, kto ten atak zlecił”.

Ukraina stanowczo odrzuciła oskarżenia i nazwała atak operacją Kremla pod fałszywą flagą, podczas gdy urzędnicy amerykańscy twierdzą, że wyłączną odpowiedzialność ponosi Państwo Islamskie.

Stany Zjednoczone wydały 7 marca publiczne ostrzeżenie o ryzyku „nieuchronnego” ataku terrorystycznego w Moskwie, informując o podzieleniu się z Rosją ustaleniami wywiadu.  Trzy dni przed atakiem Putin  uznał to za próbę „destabilizacji rosyjskiego społeczeństwa”.

Główni sojusznicy Putina chętnie podejmują jego narrację o udziale Ukrainy w zamachu - zauważa Bloomberg.. To skłania do spekulacji, że może on wykorzystać gniew rosyjskiej opinii publicznej z powodu tragedii do zintensyfikowania wojny z Ukrainą, w tym być może poprzez ogłoszenie kolejnej mobilizacji.

Rzecznik Kremla: Rosja nie pogodzi się z istnieniem Ukrainy

Po ataku pod Moskwą rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że „Rosja nie może pogodzić się z istnieniem u swoich granic państwa”, które „jest gotowe zabrać Krym i nowe obwody (w rzeczywistości — okupowane części Ukrainy) (Rosji) wszelkimi środkami, w tym przy użyciu siły”.

Dlatego, mówił rzecznik, dla władz Rosji jest ważne, aby "by przerwać proces szkodzenia naszemu bezpieczeństwu, by wykluczyć możliwość istnienia kolejnej europejskiej „przestrzeni” w pobliżu naszych granic, państwa, które ma agresywne aspiracje wobec nas, państwa przepełnionego nacjonalizmem, gdzie nacjonaliści przeniknęli w struktury władzy".

Według czterech osób mających bliskie powiązania z Kremlem, nie ma dowodów na zaangażowanie Ukrainy w atak terrorystyczny na salę koncertową w Crocus City Hall, podczas którego zginęło 139 osób, a ponad 180 zostało rannych. 

Putin był obecny podczas rozmów, podczas których urzędnicy zgodzili się, że atak nie ma powiązań z Kijowem, ale rosyjski dyktator pozostaje zdeterminowany, aby wykorzystać tragedię do zjednoczenia Rosjan w sprawie wojny na Ukrainie - mówi prosząca o anonimowość osoba znająca sytuację.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosjanie mszczą się na Ukraińcach atakując elektrociepłownie
Konflikty zbrojne
Niespokojna noc w Rosji: Płonie skład paliw, Biełgorod pod ostrzałem
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak powietrzny Rosji na Ukrainę. Polska poderwała myśliwce
Konflikty zbrojne
Ukraińscy pułkownicy planowali zamach na Zełenskiego? Kreml lekceważy doniesienia SBU
Konflikty zbrojne
Rosja grozi, że będzie strzelać do francuskich żołnierzy na Ukrainie