Michał Szułdrzyński: Viktor Orbán, czyli głos Kremla w środku Europy

W swym dorocznym wystąpieniu Viktor Orbán chwali Polskę. Niestety to dla Polski raczej powód do zmartwienia niż dumy. Bo węgierski premier przedstawia bardzo bliską rosyjskiej propagandzie wizję upadających USA, Zachodu i Europy. Tylko Węgry kwitną. I Chiny.

Publikacja: 26.07.2023 16:40

„Zakażmy tej historii miłosnej”. Transparent z tegorocznej Parady Równości, która przeszła przez Bud

„Zakażmy tej historii miłosnej”. Transparent z tegorocznej Parady Równości, która przeszła przez Budapeszt 15 lipca

Foto: AFP

Wystąpienia węgierskiego premiera Viktora Orbána w rumuńskim Băile Tusnad co roku wywołują spore kontrowersje. W 2014 roku ogłosił tam swą koncepcje demokracji nieliberalnej. W ubiegłym roku po wystąpieniu w Siedmiogrodzie do dymisji podała się bliska współpracowniczka Orbána, zarzucając mu rasizm, a samą mowę określiła „godną Goebbelsa”. Tym razem na doroczny spicz węgierskiego premiera zareagowały rządy Czech, Słowacji i Rumunii, ze względu na rewizjonistyczne podejście do historii Wielkich Węgier, które są dla Orbána nieustannie punktem odniesienia.

Co powiedział Viktor Orbán w rumuńskim Băile Tusnad?

Sąsiadów Węgier wzburzyły aluzje do historii Europy Środkowej. Obawiają się oni, że Orbán przejdzie w końcu od słów do czynów. Nacjonalizm w Europie doprowadził w XX wieku do niewyobrażalnych tragedii. A kolejne wystąpienia Orbána w Băile Tusnad wprost ociekają wielkowęgierskim nacjonalizmem, poczuciem historycznej krzywdy, żalem za utraconą większością terytorium i odwołują się do marzeń o tym, by odwrócić los sprzed stu lat, gdy upadła austrowęgierska monarchia wraz z wielkością samych Węgier. Wielu komentatorów zwróciło uwagę na podobieństwa retoryki Orbána do Putina, który wojnę z Ukrainą zaczął dużo wcześniej serią historycznych wykładów na temat tego, że istnienie narodowości ukraińskiej jest właściwie fikcją i że większość terenów Ukrainy to de facto Rosja itp. itd. Skądinąd Ukrainie węgierski premier zarzucił hungarofobię...

Czytaj więcej

Przemówienie Orbana: pożegnanie z Europą

Ale Orbána i Putina łączy coś jeszcze. Wystąpienie premiera Węgier było przesycone głęboko antyunijną, antyeuropejską i generalnie antyzachodnią retoryką. Mogłoby właściwie zostać wygłoszone jako kazanie jednego z ideologów wojny przeciw Ukrainie, czyli prawosławnego patriarchę Cyryla, który błogosławi rakiety lecące na Kijów i Odessę.

Upadający Zachód, upadająca Unia, tylko Węgry kwitną

Tak więc Viktor Orbán przedstawia historiozoficzny wykład, z którego aż bije antyamerykanizm. Stany Zjednoczone najpierw pokonały Związek Sowiecki, potem Unię Europejską, a dziś chwieją się w posadach pod naporem konkurencji ze strony Chin i gotowe są z tego powodu wciągnąć świat do wojny. Zresztą o Chinach Orbán wypowiada się niezwykle ciepło, chwaląc modernizację, postęp gospodarczy i skuteczność, z jaką poradziły sobie one z ubóstwem i głodem. Ani słowa o prawach człowieka, prześladowaniach, totalitaryzmie. One Orbána nie zajmują, ponieważ sam drwi z zachodniego indywidualizmu i skupieniu się na jednostce. – Jeśli przeczytacie konstytucje innych krajów europejskich, które są konstytucjami liberalnymi, zobaczycie, że w ich sercu jest „ja”. Jeśli przeczytasz węgierską konstytucję, zobaczysz, że koncentruje się ona na „my” – z dumą perorował w poniedziałek Orbán.

To właśnie dlatego liberalne wartości zachodnie dla niego niezbyt się liczą – wolność słowa, swoboda ekspresji, niezależność sądownictwa. „Jednostka – zerem, jednostka – bzdurą” – chciałoby się tu zacytować Majakowskiego. Orbán konsekwentnie wychwala wspólnotowość węgierskiego narodu i rymując się z kazaniami patriarchy Cyryla, sarka na upadający i gnijący Zachód, Unię, która chce doprowadzić do zastąpienia rdzennych mieszkańców Europy migrantami. Wartości Europejskie? Dla Orbána to: LGBT, migracja i wojna. A cel? Wyrugowanie chrześcijaństwa.

Hipokryzja Orbána w stosunku do Rosji, czyli straszenie LGBT i gender

Węgierski premier krytykuje Unię również za to, że odwróciła się od tanich surowców z Rosji, przez co koszty energii w Europie wzrosły dwukrotnie. Równocześnie, w tym samym przemówieniu zadeklarował, że Węgry do 2030 roku osiągną energetyczną niezależność i będą mogły zerwać z uzależnieniem od importu energii. Ciekawe.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Kompromitujący sojusz Morawieckiego z Orbánem

Unii Europejskiej obrywa się w kilku miejscach. Po pierwsze Unia jest dla niego symbolem fiaska oświeceniowego projektu walki z chrześcijaństwem. Po drugie Unia zajmuje się promocją ideologii LGBT i gender. Po trzecie wynaradawianiem państw za pomocą migracji. A po czwarte – walką z suwerennością narodową i budową federacji.

Dlaczego Orbán chwali Polskę i czy jest się z czego cieszyć

W tym ostatnim wątku Orbán narzeka na zmianę sytuacji. Kiedyś na straży suwerenności stała Wielka Brytania i solidarnie państwa grupy wyszehradzkiej. Dziś Brytyjczycy wyszli z Unii, Czesi zdradzili, Słowacy się wahają. I tylko Polacy są wobec Węgier lojalni. To o tyle ciekawe, że rok temu w tym samym miejscu Orbán się od Polski dystansował, krytykując, że zbyt mocno angażujemy się w wojnę w Ukrainie. Tłumaczył to tym, że była to wojna wewnątrz słowiańskiej wspólnoty narodów, więc Polacy jako Słowianie uważają ją za swoja. W tym roku Polskę wyłącznie chwalił.

Ale nie mamy się z czego cieszyć. Gdy głos Kremla w samym środku Europy chwali nasz kraj, to raczej powód do zmartwień niż do dumy.

Wystąpienia węgierskiego premiera Viktora Orbána w rumuńskim Băile Tusnad co roku wywołują spore kontrowersje. W 2014 roku ogłosił tam swą koncepcje demokracji nieliberalnej. W ubiegłym roku po wystąpieniu w Siedmiogrodzie do dymisji podała się bliska współpracowniczka Orbána, zarzucając mu rasizm, a samą mowę określiła „godną Goebbelsa”. Tym razem na doroczny spicz węgierskiego premiera zareagowały rządy Czech, Słowacji i Rumunii, ze względu na rewizjonistyczne podejście do historii Wielkich Węgier, które są dla Orbána nieustannie punktem odniesienia.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji
Komentarze
Artur Bartkiewicz: W obozie PiS nikt nie zna Tomasza Szmydta, czyli Stirlitz do kwadratu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sprawa sędziego Szmydta może pomóc Tuskowi przed wyborami, ale niesie i ryzyko