Polska-UE: Węgry są z nami. I co dalej?

Prezydent Andrzej Duda ogłaszając, że podpisze ustawy o SN i KRS w dniu, w którym Komisja Europejska – w związku m.in. z kształtem tych ustaw – uruchomiła procedurę z artykułu 7.1 traktatu unijnego wobec Polski, zadeklarował jasno: nie cofniemy się ani o krok. A to oznacza raczej konfrontację, niż dialog - komentuje Artur Bartkiewicz.

Aktualizacja: 21.12.2017 16:39 Publikacja: 21.12.2017 14:28

Polska-UE: Węgry są z nami. I co dalej?

Foto: Fotorzepa/ Michał Walczak

A skoro mamy do czynienia z konfrontacją – na dalszy plan schodzi to, kto w tym sporze ma rację. Najważniejsze jest ustalenie, jak wygląda układ sił.

Komisja Europejska ma w tym sporze sojuszników przede wszystkim w krajach tzw. starej UE – do ich grona należą m.in. dwa najsilniejsze w Unii żegnającej się z Brytyjczykami państwa: Niemcy i Francja. Poparcie dla działań KE wyraziły już również Włochy. Polska może obecnie liczyć na zdecydowane wsparcie Węgier. To wystarczy, by wizja sankcji nie spędzała snu z powiek Polakom, ale to trochę za mało, by być pewnym, że z całej historii nie wyjdziemy mocno poturbowani.

Niewątpliwie Warszawa będzie szukać poparcia dla swoich racji w krajach, które do UE dołączały już po upadku żelaznej kurtyny. Wypowiedzi polityków tych państw są znacznie ostrożniejsze niż sygnały płynące z Berlina, Paryża i Brukseli. Pytanie tylko, czy na grę o głosy jesteśmy w całej tej sytuacji przygotowani.

Polski rząd idąc na konfrontację z Brukselą i chcąc wyjść z niej z pewnymi zyskami (straty wydają się bowiem nieuniknione), powinien dążyć do zmiany układu sił w Europie i znalezienia przeciwwagi dla Paryża i Berlina w aliansie broniących swojej podmiotowości państw tzw. nowej UE. Temu – jak się zdaje – ma służyć koncepcja Trójmorza – czyli pasa państw od Bałtyku po Adriatyk i Morze Czarne, którym pewną autonomię zapewniłoby zacieśnienie więzów gospodarczych w ramach bloku, wsparte bezpieczeństwem gwarantowanym przez stacjonujących w tym regionie amerykańskich żołnierzy. Taki blok w zamyśle mógłby stać się równorzędnym partnerem dla Berlina i Paryża.

Sprawa artykułu 7 mogłaby stać się kamieniem węgielnym takiego wewnątrzunijnego sojuszu. Problem jednak w tym, że – jak się zdaje – Polska, niczym Zagłoba sugerujący, by zaoferować królowi Szwecji Niderlandy – może kusić potencjalnych sojuszników czymś, czego w istocie nie ma. Oprócz amerykańskich wojsk, które rzeczywiście znalazły się w Europie Środkowo-Wschodniej, owego Trójmorza nie konstytuuje dziś nic innego. Co więcej Donald Trump – którego uczestnictwo w lipcowym Szczycie Trójmorza wskazywało, że mógłby być on patronem takiego środkowoeuropejskiego sojuszu, dziś kieruje oczy przede wszystkim ku dalekiej Azji i Bliskiemu Wschodowi. Mało tego - administracja USA zdążyła zbesztać Polskę za karę jaką KRRiT nałożyła na TVN, co nie służy naszej opowieści o Trójmorzu pod parasolem USA.  

Co gorsza sama Warszawa, która przed lipcowym Szczytem Trójmorza wiele mówiła o tej koncepcji, po jego zakończeniu zajęła się innymi tematami (reparacje, spór z Francją) – i ze świecą szukać przedstawicieli obozu rządzącego, którzy w drugiej połowie 2017 roku wspominali choćby jednym zdaniem o wielkim sojuszu, który mieliśmy budować.

W latach 30-tych XX wieku polska dyplomacja podejmowała działania – wobec zagrożeń ze wschodu i zachodu – zmierzające do stworzenia podobnego sojuszu (choć wtedy miał on mieć raczej wojskowy niż gospodarczy charakter). Skończyło się na sojuszu polsko-rumuńskim, który dał nam tyle, że mieliśmy którędy ewakuować polską armię na Zachód. Na razie wygląda na to, że kilkadziesiąt lat później po stronie naszych atutów jest sojusz z Węgrami, dzięki któremu możemy liczyć na honorowego gola w meczu z Brukselą.

A skoro mamy do czynienia z konfrontacją – na dalszy plan schodzi to, kto w tym sporze ma rację. Najważniejsze jest ustalenie, jak wygląda układ sił.

Komisja Europejska ma w tym sporze sojuszników przede wszystkim w krajach tzw. starej UE – do ich grona należą m.in. dwa najsilniejsze w Unii żegnającej się z Brytyjczykami państwa: Niemcy i Francja. Poparcie dla działań KE wyraziły już również Włochy. Polska może obecnie liczyć na zdecydowane wsparcie Węgier. To wystarczy, by wizja sankcji nie spędzała snu z powiek Polakom, ale to trochę za mało, by być pewnym, że z całej historii nie wyjdziemy mocno poturbowani.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Awantura na komisji śledczej - Mariusz Kamiński wychodzi. Arogancją przestępstw PiS się nie wyjaśni
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po II turze wyborów samorządowych. Dwóch wygranych, dwie Polski
Komentarze
II tura wyborów samorządowych. KO wygrywa, ale przed wyborami do PE ma o czym myśleć
Komentarze
Paweł Łepkowski: Joe Biden czy Donald Trump? Ameryka stoi przed fatalnym wyborem