A skoro mamy do czynienia z konfrontacją – na dalszy plan schodzi to, kto w tym sporze ma rację. Najważniejsze jest ustalenie, jak wygląda układ sił.
Komisja Europejska ma w tym sporze sojuszników przede wszystkim w krajach tzw. starej UE – do ich grona należą m.in. dwa najsilniejsze w Unii żegnającej się z Brytyjczykami państwa: Niemcy i Francja. Poparcie dla działań KE wyraziły już również Włochy. Polska może obecnie liczyć na zdecydowane wsparcie Węgier. To wystarczy, by wizja sankcji nie spędzała snu z powiek Polakom, ale to trochę za mało, by być pewnym, że z całej historii nie wyjdziemy mocno poturbowani.
Niewątpliwie Warszawa będzie szukać poparcia dla swoich racji w krajach, które do UE dołączały już po upadku żelaznej kurtyny. Wypowiedzi polityków tych państw są znacznie ostrożniejsze niż sygnały płynące z Berlina, Paryża i Brukseli. Pytanie tylko, czy na grę o głosy jesteśmy w całej tej sytuacji przygotowani.
Polski rząd idąc na konfrontację z Brukselą i chcąc wyjść z niej z pewnymi zyskami (straty wydają się bowiem nieuniknione), powinien dążyć do zmiany układu sił w Europie i znalezienia przeciwwagi dla Paryża i Berlina w aliansie broniących swojej podmiotowości państw tzw. nowej UE. Temu – jak się zdaje – ma służyć koncepcja Trójmorza – czyli pasa państw od Bałtyku po Adriatyk i Morze Czarne, którym pewną autonomię zapewniłoby zacieśnienie więzów gospodarczych w ramach bloku, wsparte bezpieczeństwem gwarantowanym przez stacjonujących w tym regionie amerykańskich żołnierzy. Taki blok w zamyśle mógłby stać się równorzędnym partnerem dla Berlina i Paryża.
Sprawa artykułu 7 mogłaby stać się kamieniem węgielnym takiego wewnątrzunijnego sojuszu. Problem jednak w tym, że – jak się zdaje – Polska, niczym Zagłoba sugerujący, by zaoferować królowi Szwecji Niderlandy – może kusić potencjalnych sojuszników czymś, czego w istocie nie ma. Oprócz amerykańskich wojsk, które rzeczywiście znalazły się w Europie Środkowo-Wschodniej, owego Trójmorza nie konstytuuje dziś nic innego. Co więcej Donald Trump – którego uczestnictwo w lipcowym Szczycie Trójmorza wskazywało, że mógłby być on patronem takiego środkowoeuropejskiego sojuszu, dziś kieruje oczy przede wszystkim ku dalekiej Azji i Bliskiemu Wschodowi. Mało tego - administracja USA zdążyła zbesztać Polskę za karę jaką KRRiT nałożyła na TVN, co nie służy naszej opowieści o Trójmorzu pod parasolem USA.