27 listopada 1095 r. w czasie synodu w orweńskim Clermont jego organizator papież Urban II ogłosił apel do wszystkich chrześcijan o wyzwolenie ziem Bizancjum nękanych i okupowanych przez Turków seldżuckich. Apel spotkał się z niesłychanym odzewem. Tysiące rycerzy i chłopów utworzyło armię pierwszej krucjaty. Przepełnieni wiarą, mając nadzieję na przygodę i zdobycie majątku, przedarli się przez Azję Mniejszą do Syrii, żeby 15 lipca 1099 r. po niezwykle krwawych bojach zdobyć Jerozolimę.
Pierwsza wyprawa krzyżowa okazała się niezwykłym zrywem całej chrześcijańskiej Europy, zakończonym wielkim sukcesem. Dzisiejsze podręczniki szkolne ignorują gigantyczne znaczenie tego olbrzymiego wysiłku naszych przodków i jego wpływu na dalszy rozwój cywilizacji. Szczególnie historiografia marksistowska opisuje wyzwolenie Ziemi Świętej w 1099 r. jako przykład średniowiecznego wstecznictwa i wojen o podłożu religijnym. Jest to obraz zafałszowany. Zdobycie Jerozolimy było prawdopodobnie najważniejszym ze wszystkich wydarzeń w tysiącletniej historii wieków średnich. Po setkach lat święte miasto, pełne tajemnic i prastarych zabytków, wróciło pod rządy potomków i spadkobierców Imperium Romanum. Pomimo militarnej, technologicznej i organizacyjnej przewagi muzułmanów nad łacinnikami powstały nowe państwa chrześcijańskie: Antiochia, Trypolis i Jerozolima na wybrzeżu Morza Śródziemnego oraz Edessa w głębi kraju. W rękach muzułmanów pozostały nieliczne ośrodki nadmorskie, jak choćby Tyr czy Askalon.
Władzę nad zajętym przez łacinników obszarem przejął król Baldwin I, który do władzy doszedł po przedwczesnej śmierci starszego brata, Gotfryda z Boullion. Jak podają kroniki, sama tylko obrona Wzgórza Świątynnego w Jerozolimie i znajdującego się na nim meczetu Al-Aksa oraz sanktuarium zwanego Domem Skały – prawdopodobnie najświętszego miejsca dawnej świątyni Salomona i Heroda, legendarnego miejsca spoczynku biblijnej Arki Przymierza – była tak zaciekła, że na posadzce meczetu krwi było po kostki.
Dlaczego muzułmanie tak zajadle bronili tego miejsca? Arcybiskup Tyru, Wilhelm, kronikarz z drugiej połowy XII w., uważał, że na Wzgórzu Świątynnym mógł się znajdować niezwykły skarb. Z tego powodu 19 lat po zdobyciu świętego miasta i ustanowieniu chrześcijańskiego Królestwa Jerozolimskiego, w roku 1118, „szlachetni panowie stanu rycerskiego i oddani Bogu, pobożni i bogobojni", z których najważniejszymi byli Hugon z Payns (Szampania) oraz Gotfryd z Saint-Omer (Pikardia), złożyli przed arcybiskupem – patriarchą Jerozolimy – Gormondem z Pocquiny śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ponieważ wielu mężczyzn uniesionych zapałem religijnym przywdziewało habity różnych zakonów. Jednak w tym wypadku sprawy miały się nieco inaczej.
Poszukiwacze zaginionej arki
Niezwykle ciekawy jest fakt, że panujący już wówczas król Baldwin II bez najmniejszego wahania podarował nowo powstałemu Zakonowi Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona swoją ulubioną siedzibę – miejsce niezwykłe i zarazem święte dla milionów ludzi na całym świecie – obszar Wzgórza Świątynnego, w tym wspomniany Dom Skały. Inne przekazy mówią, że dziewięciu tajemniczych rycerzy, wywodzących się z największych domów Francji, stanęło przed królem jerozolimskim Baldwinem II i zakomunikowało mu arbitralnie, że na swą siedzibę wybrali Wzgórze Świątynne, tak jakby król nie miał mocy decydowania o losie tego miejsca.