W tamtym obrazie bohaterami byli mali bezdomni mieszkańcy Moskwy, w tym mieszkańcy podmoskiewskiego wysypiska śmieci, a w szczególności Julia, jedna z nich. Dokumentalistka zaczęła filmować główną bohaterkę swej opowieści (a filmować tam nie wolno), gdy ta miała 10 lat i mieszkała z nadużywającą alkoholu matką. Potem powracała co jakiś czas do Julki i jej problemów, gdy ta miała 12, 14, 16, 18, 21, 23 i 24 lata.
Wyliczam tak dokładnie, bo sądzić należy, że obserwowanie losów dorastającej nastolatki było przemyślane i zaplanowane. W rezultacie powstał niemal dwugodzinny film, w którym widzowie zobaczą, jak żyją ludzie na zwałach śmieci, zwanych tam swałką. I jak los jednej z wegetujących osób się odmienia. Dokumentalistka zarejestrowała kamerą dorosłych i dzieci, którzy przeklinają, palą, piją i wypełniają czas dziwnymi zabawami. Brud, ziąb, bieda i beznadzieja.
Nad wysypiskiem latają ptaki, a z najbardziej wypiętrzonych zwałów widać zwykłe mieszkalne wieżowce, w których toczy się normalne życie. I o takim właśnie życiu marzy też Julka, która bardzo szybko staje w obliczu konieczności podejmowania dorosłych decyzji. Mając 17 lat, rodzi córeczkę i nie chce, by ta powieliła jej los. Nie oznacza to jednak happy endu tego epizodu życia bohaterki. Ale fakt faktem – jest to początek zmian w jej życiu.
I jest niezmiernie ciekawe, co takiego się wydarzyło, że Julia opuszcza wysypisko, znajduje pracę, mieszkanie, zabiera matkę, ma obok siebie bliskiego człowieka. Dzięki czemu jej życie zmienia się o 180 stopni? Tej ciekawości film zrealizowany przez Hannę Polak nie zaspokaja.
Chociaż sumiennie rejestruje na wysypisku drobne nawet czynności, np. gotowanie wody, mycie włosów czy picie na wysypisku, to dalsze etapy w życiu Julii nie tyle pokazuje, ile opowiada.