Jak biznes zorganizował się do pomocy szpitalom

Jako akcja kojarzymy darczyńców z potrzebującymi – mówi Radosław Kwaśnicki, prezes fundacji „Jesteśmy razem. Pomagamy!", która przekazała już kilkudziesięciu szpitalom wsparcie warte 24 mln zł, ufundowane przez krajowy biznes.

Publikacja: 28.04.2020 22:00

Jak biznes zorganizował się do pomocy szpitalom

Foto: materiały prasowe

Polskie firmy zorganizowały akcję pomocy szpitalom w czasie pandemii Covid-19, która nabrała rozpędu. Mija dopiero miesiąc od początku pomysłu i niespełna trzy tygodnie od zarejestrowania fundacji, a macie już na koncie pomoc dla kilkudziesięciu szpitali. Co się udało w tym czasie osiągnąć?

Dołączyło do nas ponad 70 firm, ale ich liczba codziennie rośnie. Zgłaszają się i duże firmy, i mniejsze. Jedne deklarują miliony złotych na wsparcie, inne przekazują darowizny celowe, jeszcze inne oferują wsparcie materialne, jak dostawa pieczywa, kosmetyków, kołder, obuwia medycznego do szpitali. W tym czasie okrzepliśmy organizacyjnie, zarejestrowaliśmy fundację i mamy jeszcze większe możliwości realizacji działań na rzecz placówek medycznych.

Do ilu szpitali dotarła już wasza pomoc?

Na liście adresatów pomocy jest ponad 150 szpitali, ale codziennie ją aktualizujemy. Nasi partnerzy pomagają często kilku placówkom jednocześnie, np. Drutex ma na swoim koncie wsparcie już 15 szpitali, Budimex wsparł za jednym razem osiem takich placówek. Pomagamy też domom opieki.

Ile jest dziś warta pomoc?

Na dziś uczestnicy akcji zrealizowali pomoc za ponad 25 mln zł i ta kwota rośnie.

Jak to się zaczęło?

Inicjatorem całej akcji był Leszek Gierszewski, prezes firmy Drutex, który wydał na początku milion złotych, ale teraz jego wsparcie finansowe dla akcji wzrosło już do ponad 1,5 mln zł. We współpracy z partnerami firma rozpoczęła produkcję przyłbic ochronnych.

Jaką największą akcję wykonaliście?

To są na pewno wspólne zakupy środków i materiałów medycznych w Chinach warte kilkanaście milionów złotych, koordynowane przez jednego z naszych partnerów. Wszystko trafia już do polskich szpitali.

Minister zdrowia obiecał wam pisemnie, że ze względu na szlachetny cel akcji nie przejmie tych zakupów do zasobów Agencji Rezerw Materiałowych. Czy to miało jakieś znaczenie?

Nie ukrywam, że dla wielu naszych partnerów to był warunek udziału w zakupach. Koronawirus dotyczy wszystkich, ale nasi partnerzy są rozsiani po całej Polsce i mieli zasadne, naszym zdaniem, oczekiwania, by mogli wspierać swoje lokalne szpitale. Te, gdzie leczą się ich pracownicy, ich rodziny, sąsiedzi. A 10 proc. tych zakupów zostało przeznaczonych na potrzeby pracowników, na zabezpieczenie produkcji. Niektóre z naszych firm zatrudniają po kilka tysięcy osób. Całość tych zakupów jest oczywiście finansowana wyłącznie z prywatnych środków.

Na czym dokładnie polega wasza działalność?

Jako akcja kojarzymy darczyńców z potrzebującymi. Prowadzimy rejestr darczyńców, notujemy, jaką pomoc oferują. Kontaktujemy się na bieżąco z władzami (także samorządami), rozmawiamy też bezpośrednio ze szpitalami. Oferujemy sprzęt i wsparcie finansowe, choć dziś często maseczki i przyłbice są ważniejsze niż pieniądze.

Po co w takim razie fundacja?

Niedługo po rozpoczęciu akcji „Jesteśmy razem. Pomagamy" zauważyliśmy potrzebę powołania fundacji, bo sama akcja nie dysponuje rachunkiem bankowym, to tylko ruch społeczny. Tymczasem firmy – lub np. ich pracownicy – często chciały przekazać nam jakieś kwoty na pomoc dla szpitali. Zależy im na tym, aby ta pomoc docierała efektywnie i do najbardziej potrzebujących placówek. Fundacja ma podmiotowość prawną, to ułatwia działanie. Każda pomoc się liczy, niezależnie od jej wysokości – każdą złotówkę na pewno efektywnie wykorzystamy. Zresztą fundacja działa już pełną parą – otrzymujemy przelewy, pieniądze wydajemy najczęściej na sprzęt medyczny.

Mówi pan, że każdy może się zgłosić. Ale czy weryfikujecie w jakiś sposób partnerów?

Zależy nam przede wszystkich na partnerach, którzy chcą i są gotowi pomagać. To warunek najważniejszy. Dlatego skupiamy partnerów, którzy oferują realne wsparcie. Nieważne, czy mówimy o tysiącu złotych czy milionie. Każda pomoc jest ważna. Dlatego mamy tak różne podmioty w akcji, zarówno te, które pomagają finansowo, jak i te wspierające szpitale produktami, które wytwarzają na co dzień. Dr Irena Eris przekazała szpitalom kosmetyki warte ok. miliona zł, LPP podarował wsparcie na łączną kwotę ponad miliona złotych, podobnie Posnet. Kilkaset tysięcy zaoferowały Grupa Kęty, Kombud czy Nowy Styl. Mamy też partnerów wspomagających akcję, którzy pomagają w transporcie, jak Sedico czy Euro-Trans, lub w komunikacji, jak Krajowa Izba Gospodarcza, BCC, Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie czy rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw.

Współpraca daje też firmom realne korzyści podatkowe.

Do tej pory datki na fundację pozwalały na odpisanie wartości darowizny od podstawy opodatkowania – do 10 proc. rocznego dochodu. Dzięki ostatnim zmianom przepisów potężne korzyści podatkowe daje darowizna przekazana bezpośrednio szpitalom. Dokonując jej, można odpisać od dochodu 200 proc. jej wartości, o ile przekazana będzie do 30 kwietnia na szpitale z listy NFZ. Do końca maja będzie to już nieco mniej – 150 proc. Jeśli więc ktoś dziś podaruje milion złotych na szpital, może 2 miliony odpisać od dochodu z bieżącego roku. To rozwiązanie na czas epidemii, a my bardzo je popieraliśmy. Od 1 lutego do końca sierpnia obowiązuje też zerowa stawka VAT dla darowizn na rzecz wybranych placówek zajmujących się walką z koronawirusem.

Czy te odpisy podatkowe faktycznie zachęcają firmy do waszej akcji?

Na pewno pomagają preferencje w VAT, bo do tej pory dobre chęci firm darczyńców były niejednokrotnie karane. Ale poza tym nie znam firm, które by pomagały tylko czy głównie z powodów podatkowych, często nawet dopiero od nas dowiadują się, że mogą sobie darowizny odpisać od dochodu.

Radosław Kwaśnicki, partner zarządzający w kancelarii RKKW, radca prawny i prezes fundacji „Jesteśmy razem. Pomagamy". Specjalizuje się w prawie spółek, prawie rynku kapitałowego oraz postępowaniach sądowych w zakresie sporów korporacyjnych. Przewodniczący zespołu ds. rad nadzorczych w komisji MAP, arbiter w sądach arbitrażowych przy Krajowej Izbie Gospodarczej oraz przy Konfederacji Lewiatan i przy Międzynarodowej Izbie Handlowej – ICC w Paryżu.

- Artykuł powstał w ramach dodatku Solidarni przedsiębiorcy, którego partnerem jest PKN Orlen.

Polskie firmy zorganizowały akcję pomocy szpitalom w czasie pandemii Covid-19, która nabrała rozpędu. Mija dopiero miesiąc od początku pomysłu i niespełna trzy tygodnie od zarejestrowania fundacji, a macie już na koncie pomoc dla kilkudziesięciu szpitali. Co się udało w tym czasie osiągnąć?

Dołączyło do nas ponad 70 firm, ale ich liczba codziennie rośnie. Zgłaszają się i duże firmy, i mniejsze. Jedne deklarują miliony złotych na wsparcie, inne przekazują darowizny celowe, jeszcze inne oferują wsparcie materialne, jak dostawa pieczywa, kosmetyków, kołder, obuwia medycznego do szpitali. W tym czasie okrzepliśmy organizacyjnie, zarejestrowaliśmy fundację i mamy jeszcze większe możliwości realizacji działań na rzecz placówek medycznych.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Hubert Kamola został prezesem ZA Puławy
Biznes
Rosja kupiła już zachodnie części do samolotów bojowych za pół miliarda dolarów
Biznes
Pasjonaci marketingu internetowego po raz 22 spotkają się w Krakowie
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban