Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce: Ludzie chcą być na targach

Mamy rekordowe przychody i zyski. Niestety, wygląda na to, że nie będziemy mogli ich przeznaczyć na inwestycje, gdyż po pieniądze sięgnie właściciel, czyli miasto – mówi Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce.

Publikacja: 03.04.2024 04:30

Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce: Ludzie chcą być na targach

Foto: mat. pras.

Czy branża targowa ciągle liże rany po całkowitym zamknięciu podczas pandemii?

Z targami jest nieźle. Chociaż covid spowodował duże obawy wśród wystawców, przecież w niektórych krajach branża została zamknięta nawet na dłuższy czas niż w Polsce. I powstało fundamentalne pytanie: czy w momencie, kiedy ograniczenia zostaną zniesione, ludzie wrócą na targi? Tym bardziej że bardzo wielu z nas nauczyło się komunikować w sposób zdalny i nabrało w tym wprawy.

Na szczęście, okazało się, że jest wręcz odwrotnie. Wszyscy mieli serdecznie dosyć zdalnych konferencji czy seminariów i zasypiania przed ekranami laptopów. Chcieli wrócić do bezpośrednich kontaktów, do wystaw czy – generalnie – na targi.

I wrócili? W jakiej skali?

Wrócili, ale nie wszyscy. To nie jest jeszcze poziom sprzed pandemii. Branża ocenia, że w 2023 roku mieliśmy około 80 proc. klientów sprzed pandemii. Nam w Kielcach wiodło się trochę lepiej. Jeżeli chodzi o wynik finansowy to przebiliśmy rezultaty sprzed covidu.

Chociaż na przykład w przypadku naszych największych targów – Agrotech – nie wróciliśmy jeszcze do stanu sprzed pandemii, co wiąże się między innymi z trudną sytuacją w rolnictwie. Ale te targi i tak rosną. W tym roku mamy 520 firm, w zeszłym było ich 450. No i rzesza odwiedzających – między 70 a 80 tys. osób.

Cieszę się również, że cała branża udowodniła swoją użyteczność. Człowiek jest po prostu istotą społeczną i potrzebuje bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem.

Co więcej, jestem przekonany, że nowe technologie w paradoksalny sposób mogą pomóc przemysłowi targowemu. Sztuczna inteligencja na przykład tworzy czasami wyrafinowaną, lecz nieprawdziwą rzeczywistość. Być może za jakiś czas nie będziemy w stanie stwierdzić czy człowiek, którego widzimy na ekranie komputera jest prawdziwy. A tego prawdziwego będziemy mogli spotkać dopiero na rzeczywistych targach.

Jak przebicie wyników finansowych sprzed Covidu wyraziło się w konkretnych sumach?

Przed pandemią mieliśmy przychody rzędu 60 mln rocznie. W 2022 roku zanotowaliśmy 56 milionów przychodów, w 2023 – 81 mln. Natomiast zysk za zeszły rok wyniósł ponad 16 mln zł. To są absolutnie rekordowe wyniki.

Na co zostanie przeznaczony ten zysk?

Obawiam się, że będziemy musieli się podzielić nim z miastem, czyli właścicielem. Mówię „obawiam się” dlatego, że w tej chwili kilka z naszych imprez targowych – takich jak Agrotech czy Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego – wymaga większych powierzchni niż te, którymi dysponujemy. Mamy siedem hal o łącznej powierzchni 37 tys. metrów kwadratowych.

To za mało. Jeszcze przed covidem zaplanowaliśmy budowę nowej hali, mieliśmy nawet pozwolenie na budowę. Nie rozpoczęliśmy jej z powodu pandemii. Teraz chcemy wrócić do tego projektu, w przypadku największych imprez musimy dostawiać hale tymczasowe, co jest bardzo kosztowne i mało efektywne. W dodatku niekoniecznie podoba się wystawcom, którzy uznają miejsce w hali tymczasowej za gorsze od tych w pomieszczeniach stacjonarnych. Mimo że w halach tymczasowych mają zapewnione bardzo dobre warunki.

Ile ma kosztować budowa nowej hali?

Około 100 milionów złotych.

Tyle kosztuje optymistyczne założenie, że w branży dalej się będzie działo dobrze.

Już widać, że nasze sztandarowe imprezy będą rosły jeszcze mocniej. Widzimy też oznaki ożywienia gospodarczego, które niewątpliwie będzie nam służyć. Nowa hala staje się więc coraz bardziej potrzebna. Niestety, właściciel doszedł do wniosku, że pieniądze z zysku nam po prostu zabierze. W jakiej części, tego jeszcze nie wiemy. A dla nas nie ma innej drogi finansowania inwestycji niż środki własne plus kredyt bankowy.

Potrzebujemy jasnej polityki właścicielskiej, zwłaszcza że nasza firma ma spore znaczenie dla całego regionu. Z naszych dużych imprez czerpie zyski cała branża okołotargowa – hotele, gastronomia, taksówki. Dodam tylko, że w zeszłym roku na prośbę władz miasta sfinansowaliśmy projekty kulturalne i sportowe na kwotę prawie 3 mln zł. Staramy się również pomagać różnym instytucjom i sądzę, że tutaj jesteśmy po prostu wzorcem.

W ciągu ostatnich miesięcy podpisaliście dużo umów o współpracy z najróżniejszymi ośrodkami i firmami, przede wszystkim azjatyckimi. Jaki jest cel tych umów?

Szukamy przewag konkurencyjnych. Gdybym był złośliwy, to mógłbym powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces nie dzięki temu, że jesteśmy w Kielcach, ale pomimo że jesteśmy w Kielcach. Nie mamy tutaj wielu rzeczy, które warunkują sukces ośrodka targowego: brak lotniska międzynarodowego, nie mamy bogatej tradycji kulturalnej czy rozrywkowej, nie mamy wystarczającej bazy hotelowej. Dlatego też musimy mocno starać się, aby osiągnąć sukces.

Te umowy są związane z pomysłem, aby ściągać na targi nie tylko wystawców, ale również kupców z zagranicy. Sprowadzenie klientów na targi jest warunkiem ich powodzenia.

A goście, na przykład z Kataru, są bardzo aktywni na naszych imprezach. Kupują naprawdę dużo i to wydawałoby się w nieoczywistych branżach, takich jak artykuły dla dzieci na targach Czas Dziecka. Chcemy ściągnąć jak najwięcej tego rodzaju gości.

Przecież zadowoleni wystawcy to przede wszystkim ci, którzy po prostu załatwią tutaj swoje interesy, uzyskają wysoki zwrot z inwestycji, jaką jest wystawianie się na targach.

Jak będzie wyglądała w tym roku druga obok Agrotechu wasza sztandarowa impreza – MSPO?

Krajem wiodącym najprawdopodobniej będzie Australia. Rozmowy jeszcze trwają.

Tak jak wspomniałem, mamy kłopoty z powierzchnią. Zainteresowanie, na przykład ze strony firm koreańskich, jest bardzo duże, więcej wystawców przyjedzie również ze Stanów Zjednoczonych. To po prostu będą rekordowe targi.

Czy branża targowa ciągle liże rany po całkowitym zamknięciu podczas pandemii?

Z targami jest nieźle. Chociaż covid spowodował duże obawy wśród wystawców, przecież w niektórych krajach branża została zamknięta nawet na dłuższy czas niż w Polsce. I powstało fundamentalne pytanie: czy w momencie, kiedy ograniczenia zostaną zniesione, ludzie wrócą na targi? Tym bardziej że bardzo wielu z nas nauczyło się komunikować w sposób zdalny i nabrało w tym wprawy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Krystian Szczepański: Aby dojść do neutralności klimatycznej musimy rozwijać technologie
Materiał partnera
Rafał Rudziński: Transformacja to wyzwanie dla mniejszych firm
Materiał partnera
Aleksandra Stępniak: Transformacja sektora budowlanego musi przyspieszyć
Materiał partnera
Dariusz Kryczka: Dekarbonizacja przemysłu to kosztowne i trudne zadanie
Materiał partnera
Agata Śmieja: Ponad dwa tysiące gości wzięło udział w szczycie klimatycznym TOGETAIR
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?