Światowy rynek podróży luksusowych ma dzisiaj wartość ok. 186 mld dolarów. Polski udział wynosi w tej chwili 0,2 proc. Jak jednak wynika z raportu „Shaping the future of luxury travel" firmy Amadeus – wiodącego dostawcy zaawansowanych rozwiązań technologicznych dla światowej branży turystycznej i lotniczej – do roku 2025 ma się zwiększać w tempie najszybszym na świecie. Podczas gdy globalna średnia wzrostu wynosi 6,2 proc. rocznie, to w przypadku Polski średnie skumulowane tempo wyniesie 12,8 proc. i w roku 2025 polski udział w świecie globalnego turystycznego luksusu wyniesie już 1,5 proc.
Tłok w klasie premium
– Na luksusową podróż trzeba wydać w przypadku wyjazdu krótkiego 750 euro za noc, a w przypadku wyjazdów dłuższych po 500 euro – mówi Martin Buck, dyrektor ITB Berlin, największych europejskich targów turystycznych.
Na razie Polacy coraz chętniej podwyższają komfort podróży. Lepiej sprzedają się miejsca w klasach biznes i premium w dreamlinerach LOT, gdzie dopłata wynosi odpowiednio 4999 i 1999 zł za podróż powrotną.
– Na sierpień wszystkie miejsca w biznesie np. w rejsach czarterowych z Warszawy na Bali zostały wyprzedane – mówi Małgorzata Stańczyk z biura My Travel. Dwutygodniowy pobyt w ofercie last minute w pięciogwiazdkowym hotelu na Bali to wydatek od 9,5 do 11,2 tys. zł.
Jest jeszcze opcja bardziej luksusowa – to wynajęcie prywatnego samolotu. Przykładowo przelot z Polski na Sardynię dla sześciu osób kosztuje 10 tys. euro. – Korzystając z tej opcji, nasz klient oszczędził przynajmniej dziesięć godzin na czasie podróży, bo z Polski nie ma bezpośrednich lotów na tę wyspę i trzeba się przesiadać na którymś z europejskich lotnisk. A dla takich klientów czas i komfort podróży liczą się najbardziej – mówi Jakub Benke, prezes prywatnego przewoźnika biznesowego Jet Story.