Na warszawskim Mokotowie działa największe w Polsce centrum gier wirtualnej rzeczywistości. W hali dynamicznie rosnąca w Polsce rzesza fanów technologii VR (z ang. virtual reality) ma możliwość pobawić się najnowocześniejszymi urządzeniami: HTC Vive, Oculus Rift czy Samsung Gear, a także spróbować swoich sił w starciu z samochodowymi symulatorami. Lokal, w którym można również zjeść pizzę czy zamówić napoje w barze, ma być wzorem dla całej sieci takich punktów, którą chce zbudować Bogumił Jankiewicz. Konkurencja w Polsce to na razie 30 takich lokali. Na świecie - 2,5 tys.
Ambitny plan: salony, gry i kontrolery
Disco:VR, bo tak nazywać mają się salony gier, to oczko w głowie twórcy Bobby Burgera. – Od zawsze interesowałem się technologiami. Teraz mam okazję zrealizować swoje marzenia – tłumaczy Jankiewicz.
Doświadczenie biznesowe już ma. Wcześniej idealnie wstrzelił się w modę na foodtrucki (przyczepy z hamburgerami) i uruchomił sieć tzw. hamburgerowni. Teraz myśli, by wycofać się z tego biznesu i skoncentrować na projekcie Disco:VR. Plan zakłada bowiem nie tylko stworzenie w ciągu trzech lat sieci ponad 60 salonów gier (na razie działa salon własny w stolicy i franczyzowy w Kielcach), ale również produkcję gier VR, oprogramowania do zarządzania takimi salonami, a nawet budowę specjalnych urządzeń do zabawy w wirtualnym świecie.
Zespół Disco:VR opracował już prototyp specjalnego kontrolera ruchu. To specjalna bieżnia dla graczy, która pozwala poruszać się osobom z goglami na głowie. – Tworząc salon Disco:VR napotkaliśmy problem w postaci braku dostępnych na rynku kontrolerów ruchu, które zapewniałyby doświadczenie chodzenia.Bieżnie, w które wyposażyliśmy nasze centrum, były wykonane z niskiej jakości materiałów, jak i po prostu nie zapewniały wystarczającego poziomu imersji. Dlatego też stwierdziliśmy, że skoro nie możemy kupić takich urządzeń, to stworzymy je sami – mówi Jankiewicz.
Na świecie jest tylko kilku producentów takich rozwiązań, ale kosztują one nawet kilka tysięcy dolarów. Polski startup swoje urządzenie wycenia na 12 tys. zł. Zamierza je sprzedawać do innych salonów w Polsce i za granicą.