Nic dziwnego, czas nagli. Firmy muszą zapiąć na ostatni guzik swoje propozycje inwestycji kompensacyjnych w Polsce zanim w końcówce 2017 roku złożą w resorcie Antoniego Macierewicza ostateczne oferty dostawy wojskowych wiropłatów.
Na rynek dociera w gorącej sprawie wyboru nowych specjalistycznych śmigłowców dla armii niewiele pewnych wiadomości. Już rok temu minister obrony utajnił wszelkie informacje dotyczące postępowania dotyczącego wyboru maszyn realizowanego w MON w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej.
Resort obrony potwierdził, że w otoczonej dyskrecją grze o nowe zamówienia uczestniczą firmy dobrze znane w wojsku : to Airbus Helicopters oferujący ponownie testowane już w przeszłości w Siłach Zbrojnych słynne caracale; PZL Świdnik/ Leonardo – z największym budowanym obecnie przez włoski koncern trzysilnikowym AW101 i należące do Lockheed Martin zakłady PZL Mielec/Sikorsky proponujące produkowane na Podkarpaciu Black Hawki, prawdziwe konie robocze US Army.
Priorytet dla wiropłatów specjalistycznych
Warto przypomnieć, że zakończenie w październiku zeszłego roku przetargu na śmigłowce wsparcia bojowego (minister rozwoju określił wówczas propozycje offsetowe Airbus Helicopters jako niespełniające oczekiwań) wyeliminowało na ówczesnym etapie z walki o polski rynek francuskie caracale. Zdaniem gen. bryg.rez. Adama Dudy byłego szefa Inspektoratu Uzbrojenia MON - rządowa decyzja przesunęła w czasie wybór dostawcy przyszłych wojskowych wiropłatów najprawdopodobniej poza granice obecnej dekady.
Przedmiotem aktualnie prowadzonego, nowego postępowania w ramach pilnej potrzeby operacyjnej jest pozyskanie 8 śmigłowców dla sił specjalnych i 4 helikopterów do zwalczania okrętów podwodnych z możliwością użycia do zadań bojowego ratownictwa ( i opcją na zakup kolejnych 4 maszyn z funkcją ratowniczą - CSAR).